Gdy odlatują motyle
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Rozdział 134
˜˜”*°•◕❤◕•°*”˜˜
28 lipca
Reality
- wbija się pod paznokcie niezapłaconymi rachunkami.
Było super, ale się skończyło i trzeba wracać do codzienności cuchnącej pleśnią
i złudzeniami fruwającymi z molami nad ranem.
Reality - dzwonił mój instruktor od windsurfingu, chciał jechać
nad zalew, ale w końcu auto mu się popsuło i czekałam cały dzień, aż zadzwonił
w końcu, o 21, że jedzie po mnie – zrezygnowałam, bo nie lubię, jak ktoś jest
niesłowny a teraz powtórka z rozrywki umówił się, że pojedziemy na lotnisko
miałam zobaczyć ten jego szybowiec – pojechałam do niego zrobił mi kawę i
postawił lody kiepskie w porównaniu z tymi Mediolańskimi.
Czytam napisane wczoraj fragmenty i nagle wziął mnie apetyt na
dobre lody.
Później okazało się, że ma tam coś robić i ja będę może kilka
godzin siedziała jak głupia pod tym szybowcem – wystrojona w różowy
delikatniusi kostiumik - zrezygnowałam mam swoje sprawy - „priorytety” jak
powiedział. Jasne, że mam.
~~~~~~~
Kurcze blade oglądałam swój blog u Agi i nie „chodzą” tam moje
filmy.
Muszę to sprawdzić jeszcze u kogoś. Może Anię zapytać czy one
„chodzą” u niej.
~~~~~~~
Mam strasznie wysokie cukry ostatnio. No 215 wczoraj o tej porze
było 300. Zaraz zmierzę dzisiaj – 11.00 – o spadło 137 przed tabletką /jest ok/
- Choć wcześniej bez sensu nie jem za bardzo słodkiego, może trochę owoce, no i
te lody.
Tak jak teraz mam apetyt na truskawki, ale nie mogę, nawet
jabłko mi podnosi – do bani takie życie. Same wyrzeczenia i wszystko do niczego
mam ochotę napisać do „d” ale nie wypada.
Cholera wie, co mi wypada. Jak się ma tyle lat, co ja to już
wypada wszystko – no tak „a damą być”. Co to za dama jak nie może jeść tortu.
Do bani. W summie pewnie Was nie obchodzi jak było w tym
Mediolanie – nikt nic nie napisał, że fajnie, że gratuluje czy cokolwiek. Sporo
osób weszło na blog, ale wiedziałam, ludzie nie lubią sukcesów innych, bo czują
się gorsi.
Napiszę o Mediolanie jak mi się zachce jak filmy nie chodzą to
nawet nie ma, co się z nimi spieszyć. Będę się delektowała sama oglądając je.
Było cudnie i to jest moje – nikt mi tego nie odbierze.
~~~~~~~
Szalenie ważne tak, na co dzień dla osoby o mojej wrażliwości i
wyobraźni jest nawet wówczas, gdy dopada mnie samotność wiedzieć, umieć sobie wyobrazić,
gdzie jest moje dziecko.
Przy którym stole w tym momencie siedzi, co o określonej
godzinie robi. Wyobrażanie sobie tych miejsc daje poczucie bezpieczeństwa a
jej bezpieczeństwo owocuje spokojem wewnętrznym, który daje poczucie zwyczajnie
spokoju w tym nieprzewidywalnym świecie.
Pamiętam takie momenty, gdy wiedziałam, że dziecko wyjeżdża
gdzieś do regionów, które w moim odczuciu uchodziły za niebezpieczne.
Wiem, wiem jestem panikarą, martwię się na zapas, ale myślę, że tak ma każda matka i w sumie niewiele jest takich, które mieszkając daleko od dziecka są kompletnie spokojne o swoje dziecko. Ten wyjazd do Mediolanu dał mi bardzo wiele. Przede wszystkim zrozumiałam, czym jest stabilność życia w takim świecie, gdzie już nie trzeba martwić się na zapas o stratę pracy o jakieś mniejsze czy większe niepowodzenia. Zauważyłam jak ważne jest koncentrowanie się na swoich pasjach – na karierze zawodowej. Cudowna jest serdeczność w związku, jaką tworzą moje dzieci. Mogę w końcu mieszkać sobie tu skromnie, ale spokojnie i przepełniona radością, że mojemu dziecku niczego nie brakuje.
Wiem, wiem jestem panikarą, martwię się na zapas, ale myślę, że tak ma każda matka i w sumie niewiele jest takich, które mieszkając daleko od dziecka są kompletnie spokojne o swoje dziecko. Ten wyjazd do Mediolanu dał mi bardzo wiele. Przede wszystkim zrozumiałam, czym jest stabilność życia w takim świecie, gdzie już nie trzeba martwić się na zapas o stratę pracy o jakieś mniejsze czy większe niepowodzenia. Zauważyłam jak ważne jest koncentrowanie się na swoich pasjach – na karierze zawodowej. Cudowna jest serdeczność w związku, jaką tworzą moje dzieci. Mogę w końcu mieszkać sobie tu skromnie, ale spokojnie i przepełniona radością, że mojemu dziecku niczego nie brakuje.
Ja wychowana w komunie, gdzie nawet uśmiechy były reglamentowane
przetrwam wszystko.
~~~~~~~
~~~~~~~
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści
– jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/ mój 2 blog
Basiu, super, że mogłaś wreszcie ruszyć się z domu i że byłaś u córki. Fajnie, że Ci się tam podobało, że przyjechałaś podbudowana sytuacją i otoczeniem córki. Ja to rozumiem, też mam córkę za granica i wiem co to dla matki znaczy, jeśli widzimy, że naszemu dziecku dobrze się wiedzie. Pozdrawiam. Buziaki - Ania (magnolia)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aniu - moderuję komentarze, bo wrzucali mi tu reklamy swoich produktów jacyś ludzie, dlatego komentarze ukazują się z opóźnieniem ale nie giną Buziaki wiem,ze Ty mnie rozumiesz.
OdpowiedzUsuń