wtorek, 28 lipca 2015

Reality!!!

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 
Rozdział 134
˜˜*°°*˜˜
28 lipca
 Reality 
- wbija się pod paznokcie niezapłaconymi rachunkami. Było super, ale się skończyło i trzeba wracać do codzienności cuchnącej pleśnią i złudzeniami fruwającymi z molami nad ranem.
Reality - dzwonił mój instruktor od windsurfingu, chciał jechać nad zalew, ale w końcu auto mu się popsuło i czekałam cały dzień, aż zadzwonił w końcu, o 21, że jedzie po mnie – zrezygnowałam, bo nie lubię, jak ktoś jest niesłowny a teraz powtórka z rozrywki umówił się, że pojedziemy na lotnisko miałam zobaczyć ten jego szybowiec – pojechałam do niego zrobił mi kawę i postawił lody kiepskie w porównaniu z tymi Mediolańskimi.
Czytam napisane wczoraj fragmenty i nagle wziął mnie apetyt na dobre lody.
Później okazało się, że ma tam coś robić i ja będę może kilka godzin siedziała jak głupia pod tym szybowcem – wystrojona w różowy delikatniusi kostiumik - zrezygnowałam mam swoje sprawy - „priorytety” jak powiedział. Jasne, że mam.
~~~~~~~
Kurcze blade oglądałam swój blog u Agi i nie „chodzą” tam moje filmy.
Muszę to sprawdzić jeszcze u kogoś. Może Anię zapytać czy one „chodzą” u niej.
~~~~~~~
Mam strasznie wysokie cukry ostatnio. No 215 wczoraj o tej porze było 300. Zaraz zmierzę dzisiaj – 11.00 – o spadło 137 przed tabletką /jest ok/ - Choć wcześniej bez sensu nie jem za bardzo słodkiego, może trochę owoce, no i te lody.
Tak jak teraz mam apetyt na truskawki, ale nie mogę, nawet jabłko mi podnosi – do bani takie życie. Same wyrzeczenia i wszystko do niczego mam ochotę napisać do „d” ale nie wypada.
Cholera wie, co mi wypada. Jak się ma tyle lat, co ja to już wypada wszystko – no tak „a damą być”. Co to za dama jak nie może jeść tortu.
Do bani. W summie pewnie Was nie obchodzi jak było w tym Mediolanie – nikt nic nie napisał, że fajnie, że gratuluje czy cokolwiek. Sporo osób weszło na blog, ale wiedziałam, ludzie nie lubią sukcesów innych, bo czują się gorsi.
Napiszę o Mediolanie jak mi się zachce jak filmy nie chodzą to nawet nie ma, co się z nimi spieszyć. Będę się delektowała sama oglądając je. Było cudnie i to jest moje – nikt mi tego nie odbierze.
~~~~~~~
Szalenie ważne tak, na co dzień dla osoby o mojej wrażliwości i wyobraźni jest nawet wówczas, gdy dopada mnie samotność wiedzieć, umieć sobie wyobrazić, gdzie jest moje dziecko.
Przy którym stole w tym momencie siedzi, co o określonej godzinie robi. Wyobrażanie sobie tych miejsc daje poczucie bezpieczeństwa a jej bezpieczeństwo owocuje spokojem wewnętrznym, który daje poczucie zwyczajnie spokoju w tym nieprzewidywalnym świecie.
Pamiętam takie momenty, gdy wiedziałam, że dziecko wyjeżdża gdzieś do regionów, które w moim odczuciu uchodziły za niebezpieczne. 
Wiem, wiem jestem panikarą, martwię się na zapas, ale myślę, że tak ma każda matka i w sumie niewiele jest takich, które mieszkając daleko od dziecka są kompletnie spokojne o swoje dziecko. Ten wyjazd do Mediolanu dał mi bardzo wiele. Przede wszystkim zrozumiałam, czym jest stabilność życia w takim świecie, gdzie już nie trzeba martwić się na zapas o stratę pracy o jakieś mniejsze czy większe niepowodzenia. Zauważyłam jak ważne jest koncentrowanie się na swoich pasjach – na karierze zawodowej. Cudowna jest serdeczność w związku, jaką tworzą moje dzieci. Mogę w końcu mieszkać sobie tu skromnie, ale spokojnie i przepełniona radością, że mojemu dziecku niczego nie brakuje.
Ja wychowana w komunie, gdzie nawet uśmiechy były reglamentowane przetrwam wszystko.
~~~~~~~
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.

2 komentarze:

  1. Basiu, super, że mogłaś wreszcie ruszyć się z domu i że byłaś u córki. Fajnie, że Ci się tam podobało, że przyjechałaś podbudowana sytuacją i otoczeniem córki. Ja to rozumiem, też mam córkę za granica i wiem co to dla matki znaczy, jeśli widzimy, że naszemu dziecku dobrze się wiedzie. Pozdrawiam. Buziaki - Ania (magnolia)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam Aniu - moderuję komentarze, bo wrzucali mi tu reklamy swoich produktów jacyś ludzie, dlatego komentarze ukazują się z opóźnieniem ale nie giną Buziaki wiem,ze Ty mnie rozumiesz.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga