czwartek, 9 lipca 2015

Ulewa

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi

Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim. 
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/  mój 2 blog
Rozdział 131
˜˜*°°*˜˜
09 lipca
~~~~~~~
Wróciłam z 3 wyjazdu nad Zalew Jeziorsko, niestety nie pływałam
na desce, bo panujące upały z trudem pozwalały mi na leżenie w cieniu. 

Byłam bardzo słaba a i mój instruktor nie najlepiej się czuł.
Ma mieć jakąś operację, może to go przygnębiało nie wiem.
Zauważałam jednak wyraźnie jego słabości wynikające z mocno zaawansowanego wieku.
Początkowo był na wdechu i nie pokazywał swoich słabości z
czasem jednak coraz częściej widać było, że niestety młodzieńczy nastrój był tylko grą. Fizjologia wieku jest niestety nie do ukrycia. Teraz już skończyły
się wyjazdy, bo on sam mówi, że chce jeszcze sobie polatać szybowcem.
Mnie szybowce nie kręcą tym bardziej, że mój instruktor musi póki,
co latać sam z instruktorem, więc i na trzecią osobę nie ma w szybowcu miejsca.
Teraz będzie przez jakiś czas na rekonwalescencji po operacji. 

Tak czy siak ta krótka przygoda z deską windsurfingową była bardzo cenna – nauczyłam się troszkę nowego sportu.
Miałam też okazję uzmysłowić sobie jak mogę się czuć za 20 lat,
gdy będę miała w miarę dobrą kondycję i uda mi się dożyć tego wieku. Wiem jedno na bank muszę wszystko zrobić, żeby więcej schudnąć a to niestety idzie mi jak po grudzie.
2 kilogramy od kilku miesięcy to naprawdę niewiele.
Jeżdżę rowerem 
do południa bez względu na pogodę, przed wczoraj
złapała mnie okropna ulewa zmokłam masakryczne, ale to też pewne doświadczenie hartujące organizm, rower też umył się dokładnie. 
Miałam początkowo zamiar przeczekać w bramie jednak nie zanosiło
się na koniec więc podjęłam desperacką decyzję i pojechałam w ten deszcz.


~~~~~~~
Przebiegłam przed wczoraj wieczorem 1 km trochę truchtem –
trochę biegiem, ale jeszcze takim z krótkim krokiem – nie mam wprawy, boli mnie też lewa stopa – mam tam coś z więzadłem bocznym. Ważne, że się zmusiłam nie bardzo lubię biegać, ale coś trzeba robić jak się nic nie robi. 

Pocę się jak mysz pod miotłą – to chyba dobrze – szkoda, że na razie nie jestem w stanie więcej przebiec, ale z czasem, kto wie.

~~~~~~~
Kupiłam wczoraj kijki do nordic walking. Początkowo myślałam, że
są one dla kompletnych starców, ale teraz widzę, że faktycznie angażują różne partie mięśniowe i mobilizują do chodzenia. 

Mam wrodzone płaskostopie poprzeczne, - niewielkie, ale teraz zaczyna być dotkliwe.
Między dużym palcem a resztą na podeszwie powstaje sztywność a
kto wie czy nie osadzają się jeszcze drobinki kamieni moczanowych – skutki dny moczanowej w każdym razie ból tam w stopach jest ciągły i chodzenie jest swojego rodzaju masażem. 

Ok idę na codzienny spacer jak wrócę skończę. Niestety
wróciłam wcześniej, bo nadciągnęła taka czarna chmura, że wyglądało jakby za
chwilkę miała się rozpętać burza. 

~~~~~~~
Za tydzień będę cała w nerwach przed wyjazdem
do Mediolanu. Dobija mnie to ograniczenie bagażu zabrałabym kijki, ale w tej sytuacji to chyba nie możliwe. Może Aga ma zobaczymy. Kupiłam też 2 pary
sandałów, ale czuję, że powinnam zabrać te swoje z Gdyni, które mocno sfatygowane, ale za to wygodne niezmiernie. 


~~~~~~~
Napisała do mnie dziewczyna
lesbijka w każdym razie tak się deklaruje. 

Podchodzę do takich ludzi z rezerwą, na początku trudno mi zaufać, czuję jakiś podstęp, w ogóle jestem raczej
nieufna wobec nowych ludzi, co nie znaczy, że nie nawiązuję łatwo znajomości.
Muszę poobserwować człowieka w naturalnych warunkach, żebym mu zaufała. 

Myślałam o tym, że fajnie byłoby mieć taką przyjaciółkę od serca, mężczyźni męczą mnie tą ciągłą potrzebą sprawdzania swojej męskości. 
Najlepsi chyba byliby impotenci
bez potrzeby mówienia i zajmowania się seksualnością.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga