niedziela, 15 września 2013

Rozdział 16 Na zakręcie

Gdodlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 16
Na zakręcie
Wczoraj była poważna chwila grozy i przemiły chłopak, który zajął się mną i autkiem jak prawdziwy profesjonalista.
Po kolei, było zimno deszcz wisiał w powietrzu a ja wpuszczałam krople do ucha, bo ogłuchłam całkowicie po lewej.
To ucho mam felerne z wielu powodów, już na AWF - ie „ Guma” nie mógł zrozumieć, czemu woda wlewa mi się akurat do ucha. Wściekły mówił, to nienormalne - symulujesz a ja wcale nie symulowałam tylko robił mi się w głowie rezonans i słyszałam jakbym stała pod brzęczącym muchą dzwonem. Później była ta operacja na śliniance, która spowodowała zwężenie i pokrzywienie kanału usznego a jeszcze później wystrzelili mi z armaty tuż przy tym uchu i ogłuchłam na kilka dni i nigdy już normalnie nie było.
Ostatnio myłam głowę i tak dopieszczałam włosy, że zupełnie zapomniałam o moim uchu. Prawdopodobnie nalała mi się woda i zaczęło mnie pobolewać.
Jednak doprawiłam je wychodząc z mokrą głową z domu z pieskiem po orzechy. 
Danusia w Iwoniczu przez telefon podyktowała mi jakiś lek przeciwzapalny, dostałam w aptece inny i kurowałam się stając nieomal na głowie, by, choć kropelka dostała się do kanału usznego.
Zadzwoniła Grażka, że jej nudno i chciałaby, żebym wpadła. Ona nigdy nie mówi, że jej nudno tylko, że coś chce, żebym zrobiła albo przy kompie, albo tym razem zdjęcie w sukience. Co było robić ogarnęłam się i pojechałam autkiem w trosce o ucho.
Siedziałyśmy i plotkowałyśmy i przypomniało mi się, że ma być festyn.
Ona najpierw nie miała ochoty a jak ja zmarzłam u niej tak, że mnie telepało nabrała ochoty i po przebieraniu się w 35 ciuchów pojechałyśmy.
Festynu nie było – ma być dzisiaj/słyszałam, że dzwonią …ale mam chore ucho/, za to wracając Grażka chciała mi pokazać jakąś elewację i poprosiła, żebym pojechała troszkę za jej dom praktycznie już na wieś. Skręcałam, gady nagle zapaliły się wszystkie kontrolki samochód zgasł i dym spod maski szedł jakby się autko paliło.

Ja jestem stuknięta, bo zamiast uciekać, to doszłam do wniosku, że musimy je zepchnąć z zakrętu i zobaczyć, co się stało.
Dym szedł coraz większy, więc ustawiłam w czyimś wjeździe do domu.
Podniosłam maskę i zaczęłam odkręcać korki od oleju najpierw, bo z stamtąd szedł dym największy.
Grażka stała przerażona w bezpiecznej odległości a ja postanowiłam dolać oleju, bo pomyślałam, że mogło być go za mało. W jednej chwili wyszedł właściciel podjazdu młody może 30 letni zgrabniutki i ładniutki mężczyzna – jak z żurnala.
Już spychamy - powiedziałam strapiona, ale on pomachał ręką, że nie spieszy się. Nie wiem czy ja czy Grażka miała minę cierpiętnicy, ale obie musiałyśmy wyglądać cudacznie.
Ja jakby na złość pierwszy raz od chyba roku założyłam sukienkę i buty na bardzo wysokim obcasie, wyglądałam jakbym wybierała się na wiejską potańcówkę.
Wiem, że moje nogi nie jednego faceta rozłożyły na łopatki, ale to było 30 lat temu. Sukieneczka tylko dyskretnie zasłaniająca kolana, rozkloszowana, w biało czarne skośne paski wyraźnie podkreślała nogi w czarnych rajstopach. Młody chłopak zaczął oglądanie samochodu od moich nóg.
Co się stało zapytał?
Na zakręcie zapaliły się wszystkie kontrolki i zgasł?
Zrobił poważną minę i mówi – to nie dobrze, mógł się silnik zatrzeć. Nie było oleju? Chyba był, ale mało dolałam litr.
A chłodnica – no właśnie nie wiem nie odkręcałam korka, bo wiem, że musi troszkę przestygnąć nim się odkręci nie mógł, jej odkręcić, bo para szła jak z parowozu, poszedł po rękawiczkę uśmiechał się zalotnie a pod tym uśmiechem było stwierdzenie, „daj kobietce autko to je spsuje i będzie patrzyła jak inni je reperują”.
Ma pani płyn chłodniczy. Mam, ale mało – Grażka okazała się refleksem, tu niedaleko jest stacja benzynowa.
Podrzuci mnie pan – musiałam mieć minę skruszonego psa, bo uśmiechnął się uroczo i powiedział „oczywiście”.
Zapchnęliśmy moje obolałe autko, trochę dalej i pojechaliśmy jego busem. Nie mam pojęcia jak wgramoliłam się na stopień, który był na wysokości moich piersi, ale weszłam. Grzecznie na fotelu poprawiłam spódniczkę sukienki, która uniosła się tak wysoko, że prawie całe uda miałam odkryte. Widziałam jego uśmieszek, robiły mu się takie cudne dołeczki w policzkach.
Na stacji nie było mojego płynu, ale był inny ponoć taki, który można zmieszać z tym, co już wlaliśmy.
Zapłaciłam 56 zł. Kolejny nieplanowany wydatek.
Młody pomocnik był bardzo szarmancki nie tylko nosił baniak, ale jeszcze przyszedł otworzyć mi drzwi swojego busa.
Wie pani, że może mimo wszystko nie odpalić.
Mam świadomość – trudno jak się popsuł na amen przyjdzie nam się rozstać. Bardzo go kocham, mimo, że jest skorodowany i stary. Rozumiem to mój też ma 20 lat. Pomyślałam sobie, że on jest facetem, który na wszystkim się zna a ja jestem kompletnie zielona.
Nie wiem nawet, kiedy należy zmienić olej. Zmieniam jak mi się przypomni nie mówię już o płynie w chłodnicy. Nalał mi płynu do chłodnicy, naciskał na jakieś gumki, by powietrze odeszło, ja bym tego za Chiny nie wiedziała, pokazał zbiorniczek, w którym gromadzi się nadmiar a ja myślałam, że to zbiornik spryskiwacza. Boże, jaka ja jestem gamoniowata.
Niech pani spróbuje odpalić. Tylko na luz trzeba dać – matko słodka aż taki gamoń to nie jestem, żebym na jedynce odpalała.
Jak się mogę zrewanżować zapytałam gdy bezbłędnie odpalił. Nie ma sprawy wszystko ok?
Panie są stąd – tak mieszkamy jedna obok a ja kilometr dalej po prostej. Uśmiechnął się i pojechał obserwując jak podjeżdżamy pod Grażki dom.
Jeszcze raz moje autko wyszło z opresji, ale muszę jechać do mechanika wymienić olej. Bo ten jest czarny jak smoła.  

Obiecałam sobie, że je pięknie wysprzątam i umyję za to, że jest takie kochane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga