piątek, 19 lipca 2013

A wieczorem.

Bajka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜”*°°*”˜
Bardzo chciałabym na rower, ale pogoda jest znowu kiepska i nie wiem czy nie pojadę autkiem.
On już też ma swoje lata, ale póki, co wozi mnie grzecznie.
Mam okropny apetyt na rybkę, nie wiem jednak czy mogę sobie jeszcze na nią pozwolić. 
W tym miesiącu może przyjść wyrównanie za prąd a ja nie mam żadnych oszczędności.
Pojechałam do miasta, bo popsuł mi się telefon na amen i musiałam kupić nowy.
Na szczęście niby za 1zł, ale umowa opiewa na 24 miesiące i mam abonament 64zł.
Miałam podobny od Aśki, ale jej oddałam, – bo jestem honorową dziewczyną – nie chcę nic za darmo.
Trochę wody upłynie nim ten mój nowy poznam dogłębnie no i zmieniłam sieć na Pley – nie wiem czy to dobrze czy nie, ale Orange mnie wkurzało ostatnio.
Kupiłam w nim Internet do 10000 kbps a miałam 1300 a film do You Tube 4 minutowy przechodził 4 h – myślałam, że szlag mnie trafi.
Nie mam pojęcia, czym się wczoraj strułam, ale może lodami w każdym razie dawno nie biegałam tak szybko.
Dziś już czuję się lepiej, ale i tak bałam się z domu wychodzić gdziekolwiek.
W sumie jestem ostatnio zdegustowana, nic mnie nie cieszy – nawet to, że mam nowy asfalt na ulicy i mogłabym na rolkach sobie pojeździć, póki go nie rozjeżdżą.
Dzwonił braciszek, że ma jakieś masakryczne wyniki badania krwi. Umówiłam się z nim, że pójdziemy do Danusi dowiedzieć się, co w takim razie dalej ma robić. Kiepsko z nim jakoś ostatnio. Z Danką przypomniałyśmy sobie Wolbórz. Przypomniała mi się historia jak jechałyśmy z Puziem albo Lalkiem już nie pamiętam taką Warszawą do Wolborza. Ciocia z kierowcą na przednim siedzeniu a my z Danką z tyłu. Ona wtedy miała z 7 lat ja 10. Ciocia namiętnie paliła papierosy Silesia i nie wiem skąd była w niej taki szyk, ale robiła to jak rasowa aktorka ze smętnego romansidła. Prowadziła, przy tym takie intelektualne wywody, że wszyscy o bożym świecie zapominali. Danka i ja w siódmym niebie byłyśmy, bo Wolbórz to była dla nas totalna laba. Ciocia była gigantycznie zajęta. W antraktach między pociągnięciami Silesiowych dymków musiała organizować narady z kadrą, żeby ta pilnowała dobrze uczestników obozu, bo tym w głowie były tylko seksualne ekscesy a ciocia, jako zatwardziała stara panna bardzo była pod tym względem purytańska i w głowie jej się nie mieściło, żeby 19 latkowie seksili się na obozie sportowym. Filozofia antyseksowna polegała na tym, że uczestnicy tak mieli dostawać w kość, na różnych zajęciach sportowych by na nic więcej chęci nie mieli. Kto był 19 latkiem wie świetnie, że to teoria utopijna no, ale skąd o tym mogła wiedzieć zatwardziała stara panna.
My zaś z Danką byłyśmy jak te wolne ptaki, między kłosami wolborskich zbóż, nikt nam się do niczego nie wtrącał ani niczego nie zabraniał. Ja, jako starsza miałam pilnować Danki a ona kablować na mnie. Miałyśmy zdrowy jednak stosunek do starszych, więc nikt o niczym nie wiedział.
Jechałyśmy bardzo szczęśliwe, bo wiedziałyśmy, że laba lada chwila się zacznie. Coś śmierdzi czujecie – ja, jako jedyna w tym towarzystwie stąpałam teraz twardo po podłodze starej Warszawy. Początkowo nikt na mnie nie zwracał uwagi, ale jak Danka zaczęła kwękać, że czuć spaleniznę kierowca postanowił zrobić krótki postój, by sprawdzić, o czym my marudzimy. Obie z Danką wyskoczyłyśmy na pobliską łąkę jak z katapulty a ubrane byłyśmy w śliczne jednakowe sukieneczki, jak siostry bliźniaczki, bo mama Danki była domową krawcową i ciocia zawsze kupowała tyle materiału, żeby dla nas obu starczało na sukienki. W pewnym momencie Danka stanęła w płomieniach. Jej kolorowa sukienka paliła się z tyłu. Wszyscy rzucili się ją gasić a ona sama była tak spanikowana, że nawet nie płakała. Okazało się, że ciocia gestem Marlene Dietrich wyrzuciła peta swojej Silesi przez otwarte okno, on zaś wpadł przez drugie tylne z powrotem Danka go przydusiła pupą i dopiero jak wysiadłyśmy ogień się rozniecił. Oczywiście płacz zaczął się wtedy, gdy sobie zdała sprawę, że ma wielką dziurę na pupie i w takim stroju nie może pokazać się kawalerom obozowym.
Wspominając te fajne dawne czasy, Danusia doszła do wniosku, że chciałaby pojechać, do Wolborza, bo nigdy od ostatniego obozu tam nie była. Ja byłam wiele razy i obiecałam jej, że 
kiedyś pojedziemy jak tylko będzie miała czas, bo ja zawsze mogę
Moje dni jeden do drugiego są podobne, więc trochę rozrywki przyda mi się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga