wtorek, 12 kwietnia 2022

Bardzo mroczna historia cz. 6

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.

12 kwietnia 2022

 „non omnis moriar”- Horacy

O rany wplątałam się w rzemień od wózka i przewróciłam się z paczką na schodach.

Zraniłam sobie mocno lewą nogę, mam 2 spore krwawe rany na piszczeli i boli mnie sakramencko/jak to piszczel/, ale na szczęście nie złamałam nogi poleciałam z paczką na twarz z górki na pazurki, ale paczka zamortyzowała upadek.

Noga wplątała się w zasłonę od drzwi, więc upadek na schodek też był troszkę łagodniejszy.

Druga prawa noga wyszła z tego bez szwanku.

Jezu jak mnie to piecze.

Dezynfekuję, co kilka minut czystym spirytusem.

Do tego zakradł mi się do domu kot, sąsiada, którego dokarmiam czasami smakołykami, których sama zjeść nie mogę.

Musiał wystraszyć się tym moim upadkiem, bo zaszył się w pudłach i mnie wystraszył.

Dostał śmietankę i poszedł sobie.

Mijają dni już przyzwyczaiłam się, że tuż obok jest wojna, nawet nie przerażają mnie samoloty latające nad moim domem. Jest 20 km stąd wojskowe lotnisko.

Już nie robię zapasów i nie sprawdzam wiadomości.

Mają mi przysłać jeszcze owoce, no właśnie przysłali.

Wiosna się zbliża a z nią apetyt na zielone.

„Grasz w zielone – gram!!! Masz zielone Mam!!!”,

jakoś mi teraz nie do śmiechu

Tak sobie myślę, ludzie bywają okrutni, szczególnie boli to, gdy okrucieństwo wymierzone jest w bezbronne dzieci.

Jedno zdarzenie jeden okrutny gest, dziecko prawdopodobnie przeżyje, bez większych skaz w psychice, jednak, gdy okrucieństwo jest nieustannie dawkowane jak tabletka, musi powodować nieodwracalne szkody w psychice.

Gdyby jak w moim przypadku zaufana osoba powiedziała mi choćby najboleśniejszą, ale PRAWDĘ, byłoby ciężko, jednak kolejne plotki już, by tak nie raniły.

Zastanawiam się, czemu ludzie to robią, czemu bawi ich okrucieństwo, to, że mogą komuś wyrządzić ból, czy krzywdę. 

Dzisiaj w obliczu wojny te pytania brzmią jak szyderstwo.

----Bezpieczeństwo----

Myślisz czasami o tym, jakie znaczenie ma ono dla 6 letniego dziecka.

Jest tyle pytań, na które dziecko nie zna odpowiedzi, gdzie jej szukać jak się ma 6 lat, gdy nawet nie masz zaufania do kolegów?

--- Bezsilność ---

Jak sobie radzić z bezsilnością z brakiem wzorców z beznadzieją związaną z każdym kolejnym dniem, kolejnym krokiem, ze strachem, jak budować w sobie odwagę?

Nikt Cię nie przytuli, nie pogłaszcze po głowie, nie pochwali.

Jak kształtować własne ego?

Jak nauczyć się racjonalnie myśleć i radzić sobie w społeczeństwie?

Skąd wiedzieć czy tak, czy inaczej postępować.

Uczyć się tylko na zadanych przez innych ranach, he, he teraz sama sobie zadałam.

Warto powiedzieć tu coś o mamie. Miała 24 lata, gdy owdowiała.

 Nie wiem od niej jak to zniosła, ale mam takie przebłyski różnych zdarzeń z tamtego czasu.

Miała sporo kasy i to jej zapewne łagodziło smutek,

Stroiła się,

 

szybko znalazła koleżankę sąsiadkę, bardzo się zaprzyjaźniły pewnie było jej łatwiej oswoić się ze stratą ojca.


 

Ktoś mi powiedział miałaś szczęście, że był ktoś, kto kupował Ci różne sportowe sprzęty.

To fakt, miałam rower, łyżwy, narty, rakiety tenisowe.

Mogłam sama wypełniać swój wolny czas.

Nie miałam rodziców, poczucia bezpieczeństwa.

Gdy skończyłam 9 lat byłam zabierana na obozy sportowe, dla dorosłej młodzieży.

Mogłam chodzić do ujeżdżalni i czasami pozwalano mi jeździć na koniach.

ALE…..Nie miałam nikogo, z kim mogłam porozmawiać. Starsi uczestnicy mnie unikali, bojąc się, że będę kablować – wiadomo, co robi się na obozach jak ma się naście lat.

Czułam ogromny bezmiar samotności.

 

Mama, wróciła znad morza,/gdy miałam 16 lat i już mieszkałam z ciotką i bardzo schorowaną babcią/.

Gdy ją odwiedzałam opowiadała mi o momentach, gdy ojciec chodził do knajp.

Nie akceptowała tego, dlatego ojciec zawsze przynosił jej bardzo drogie prezenty żeby ją udobruchać.

Nigdy bez prezentu nie wracał na rauszu mówiła.

Tak to czasami bywa jak ludzie sobie nie radzą z emocjami, które nimi targają, no właśnie dorośli mają swoje nie ciekawe sposoby a dziecko, co miało robić, gdy nim targały emocje?

No fakt w wieku 10 lat zapaliłam pierwszego papierosa, ale mnie mdlił i nie paliłam więcej do 18-nastki. 

Wchodziłam na szafę i przeglądałam notatki ojca. 

Czytałam dużo książek.

Ojciec był znawcą sztuki i kolekcjonował drogie rzeczy, bo stać go było na to, czytał i kolekcjonował też książki.

Miał notes z zapisanymi tytułami przeczytanych książek i krótkie notatki o treści oraz tytuły książek, które chciał przeczytać.

Dziecko znaczy ja miałam narty, ale nawet nie miałam porządnej bielizny, bo nikt o to nie dbał.

Gdy mama wyjechała byłam bardzo skromnie ubierana.

Przerabiano mi rzeczy po starszych kuzynkach.

Jak miałam 9 lat sama sobie uszyłam pierwszą sukienkę.

Ojciec miał piękny charakter pisma, był chyba mistrzem kaligrafii.

Dzięki nielicznym pamiątkom po nim miałam wyidealizowany jego wizerunek.

Zbierał chińską porcelanę, srebrne zastawy, kolorowe kryształy, obrazy.

Patefony i płyty, aparaty fotograficzne, drogie dywany, futra i biżuterię dla mamy i siebie.

Żyliśmy wtedy w luksusie.

Rodziców zapraszano na łódzkie dobroczynne rauty, gdzieś jest takie zdjęcie.

Gdy mama wyjeżdżała do Dziwnowa zabrała cały wagon towarowy różnych wartościowych rzeczy i sprzętów.

Nie wiele rzeczy po ojcu zostało u babci.

Do dziś mam te pamiątki, one dla mnie mają sentymentalną wartość.

Przypominają mi o świecie, który mi odebrano w wieku 5 miesięcy.

ODEBRANO???

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga