Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści -
jest zabronione – objęte prawem autorskim.
5 kwietnia 2022
„non omnis moriar”- Horacy
Obawiam się, że roślinki mi
pomarzną i będę musiała kupić gotowe sadzonki.
Wyniosłam je do atelier, bo
tam są południowe okna i jest dużo słońca, ale nie ma grzania.
Niestety przy lampie część
wykiełkowała, ale słabo rosła.
❤❤❤
Wczoraj zrobiłam jeszcze
kolejne zakupy, bo skończyły mi się ulubione owoce.
Mój organizm jest dziwny,
zimą miałam śpiewkę na jabłuszka, kupiłam tyle, że jeszcze mam.
Teraz mam apetyt na
pomarańcze i mandarynki a nawet na banany, których dawniej nie jadałam wcale.
Kupiłam też ziemniaki 12 kg
na zapas.
Mam już wszystko, ale
zmęczyłam się bardzo, paczki były ciężkie, duże i trzeba było przenieść je do
przedpokoju, bo tam jest chłodno a ja na wiosnę kompletnie straciłam siły.
Kupiłam sobie też rybki, bo
mnie na nie wziął apatyt.
Troszkę lepiej się czuję,
nie chciałam Ci pisać, ale bolało mnie też w okolicach serca i to mnie
martwiło.
Byłam do tzw. kitu.
Podejrzewałam, że to może być koniec albo zawał, albo wylew.
Jestem cykor czasami wpadam w panikę, nie to
żebym się bała, ale nic nie mam jeszcze przygotowanego na taką podróż. Dzisiaj
jest dużo lepiej.
Mam nawet lepszy apetyt.
❤❤❤
Skoro dzisiaj jest prima
aprilis to może spróbuję skończyć tę moją mroczną historię.
❤❤❤
Nie miałam nastroju i zrobił
się 4 kwietnia.
To prawda jestem bardzo chimeryczna
i to nie tylko jest sprawa psychiki.
Mój organizm staje się
chimeryczny.
Dziwnie ostatnio żyję budzę
się na dobre tak koło 17 tej. Jeszcze bujam się jak sierota z domu dziecka
przez godzinę a później po godzinie znowu bierze mnie senność. Jako dziecko tak się bujałam
Szczerze to nawet nie chce mi się cukru sprawdzać.
Zaoszczędzam insulinę dzięki temu.
Zdroworozsądkowo coś zjadam.
Cokolwiek, by mieć siłę spać.
Dlatego, mimo, że mam już wszystko
napisane - to nie wstawiam, bo Chimera mną włada.
Putin jeszcze się za nas nie zabiera.
Wyczytałam jednak, że Alain Delon zdecydował się na eutanazję.
Jaki to proste.
5-tego czyli dzisiaj wyszłam na trochę do ogrodu.
Niestety do teraz mam
niesmak, bo spotkałam się z moim ex em, który „ni z gruchy ni z pietruchy” mnie
zwyzywał, twierdząc, że ja sama odcięłam sobie domofon i nie wiedzieć, czemu
teraz na tym moim kablu jego domofon działa, znaczy działał, ale kasując
kolejne drzewo orzecha włoskiego, zerwał go spadającą gałęzią.
Tak mi się znowu przykro
zrobiło, bo to totalne kłamstwo, ale nie to mnie boli tylko to, że dalej nie
potrafię się z nim kłócić i może mnie zbesztać na ulicy jak chce a ja słowa z
gęby nie mogę wydobyć tylko łzy mi się do gardła cisną i w końcu uciekam do siebie.
Mam swojego Putina w
obejściu, agresora, który mnie dręczy i upokarza.
Zastanawiałam się, dlaczego to robi, początkowo myślałam, że jest na mnie wściekły, że napisałam o jego ojcu, że by pijaczkiem, ale to jeszcze nie opublikowałam, więc nie o to chodzi.
Teraz
przypomniały mi się sytuacje, o których już dawno zapomniałam.
Jego matka mnie akceptowała,
nie lubiła to byłoby nadużycie, akceptowała to odpowiednie słowo, czasami coś
drobnego mi dawała w tajemnicy przed wszystkimi – twierdziła, że są zazdrośni,
jednak jego ojciec mnie nie lubił i nie akceptował. Starałam się jak mogłam,
żeby mnie polubili.
Robiłam im np. galaretki z
bitą śmietaną i bakaliami na podwieczorek.
Chętnie je jedli u teściowej takich rarytasów się nie jadło.
Czasem na sobotę robiła pyszne ciasto, ale
galaretki były rarytasem.
Kupiłam nawet syfon do bitej
śmietany.
Teściu widział jak wyciskam
ją na galaretki.
Gdy wyszłam z kuchni chciał podebrać
sobie trochą śmietany i odkręcił nasadkę z nabojem, śmietana eksplodowała i
zapryskała teściowej cały sufit i ściany w kuchni.
Była wpadka, ale nie to, że
wszyscy się śmiali z niego spowodowało, że mnie nie lubił.
Byłam sierotą a oni byli
zamożni. Teściu pomagał nam finansowo jak zaczęliśmy budować dom.
Wkurzało go to, że ja
sierota kupowałam do domu włoskie płytki do łazienek, jak nie całkiem słusznie sądził
za jego pieniądze.
Jego nie jego, nie o to chodziło, tylko o to,
że ja chciałam mieć wszystko na tip-top.
Kiedyś sobie popił na
imieninach i mi wykrzyczał, że jak pójdziemy na swoje to będziemy „tynk ze
ścian jedli”.
Miał raka krtani, korzystaliśmy ze wspólnej łazienki i on używał mojej szczoteczki do zębów, kiedyś go na tym przyłapałam.
Robił to chyba złośliwie, żeby mnie tym rakiem
zarazić?
Jeszcze jedno zdarzenie najobrzydliwsze, – gdy umarł, jego syn a mój mąż wrócił z pogrzebu i zaraz po stypie wlazł na mnie jak na kanapę i zgwałcił mnie bez słowa, bez jednego czułego gestu.
Wtedy
znienawidziłam go, od tamtej pory czułam do niego obrzydzenie. Sama myśl o jakiejkolwiek
bliskości przyprawiała mnie o mdłości.
Pora kończyć, bo zaczynam,
rymować.
No, ale to nie jest jeszcze
koniec.
❤❤❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam