wtorek, 20 sierpnia 2019

Malizna

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
19 sierpnia 2019 r
~~~~~~~~~~~~~~
Malizna – „małostkowość, małoduszność, ukrywana zawiść, złośliwość, chęć dokuczenia komuś, poniżenia. porównywalne z niem. określeniem schadenfreude”.
Cały czas zastanawiam się, czemu ciągle trafiam na ludzi, którzy najpierw udają miłych, później próbują mnie wykorzystać, wreszcie okazują się wrednymi, wyrafinowanymi osobami, gotowymi na różne podłości.
Gdybym była jakaś ograniczona fizycznie czy umysłowo, mogłabym to zrozumieć.
Stare powiedzenie mojej babci; „na pochyłe drzewo wszystkie kozy lezą”.
Jestem osobą mądrą, bez problemu skończyłam najpierw jedne wbrew pozorom trudne studia/wymagające nieprzeciętnej sprawności, ale również chłonnego umysłu/, później drugie podyplomowe, na psychologii, wreszcie kilka rocznych naprawdę trudnych kursów graficznych.
Nie miałam problemów z nauką, nie musiałam powtarzać żadnego egzaminu.
Byłam i jestem do dzisiaj chłonna wiedzy. Chętnie przyswoiałam interesujące mnie informacje z różnych dziedzin.
Mam wiele zainteresowań. 
Świetnie fotografuję,

choć i tu ciągle się uczę, gdyż fotografia wymaga otwartego umysłu 


i niesamowitej kreatywności.

Potrafię robić nowatorskie grafiki ze zdjęć różnych dziwnych przedmiotów.


Piszę zarówno prozę jak i poezję, może to nie są teksty najwyższych lotów, ale uważam, że kilka zarówno tekstów jak i wierszy mogłoby mierzyć się z powodzeniem z zawodowymi pisarzami czy poetami.
Nie mówię już o innych moich umiejętnościach/kulinarnych, hodowlanych i innych choćby malarskich - choć ostatnio jakoś nie mam tu weny/. Reasumując posiadam zdolności, którymi można by obdarzyć kilka osób a przez całe życie trafiam na wyjątkowo podłych ludzi i na palcach jednej ręki mogę policzyć tych, których poznałam w ciągu życia i którzy nigdy mnie nie zawiedli.
Jasne, że nie można podobać się wszystkim, nie wszyscy nas polubią, ale pewnie od wczesnego dzieciństwa szukam akceptacji różnych ludzi i niestety zawodzę się, mimo, że z własnej strony staram się być wobec ludzi serdeczna, uczynna czy miła.
Najczęściej im bardziej się staram tym bardziej dostaję po tyłku. 
Dwa razy w moim życiu wyraźnie tłumaczyłam innym, że to, co robimy dla innych nie powinno w nas budzić nadziei, że oni to docenią.
Pamiętam młodszego kolegę z pracy, historyka Grześka zwycięzcę wielu konkursów i quizów telewizyjnych, który pomagał kiedyś koledze w domowych pracach.
Kolega został dyrektorem, ale mimo jego serdeczności i bezinteresowności wobec owego dyrektora ten nie dał mu kolejnego angażu i Grzesiu musiał szukać pracy gdzie indziej. Tłumaczyłam mu wtedy, że oczekiwanie rewanżu choćby w postaci innych serdeczności jest błędem, bo robimy coś dla ludzi z potrzeby serca i jeśli okazuje się, że Ci ludzie tego nie doceniają to tak jak mówi Ania coś jest z nimi a nie z nami. Mimo to człowiek ma taką psychikę, że przeżywa takie porażki, gdy jest zawiedziony jego serce krwawi.
Trzeba być, istotą oziębłą i pozbawioną uczuć, by nas takie zawody nie bolały. Łatwo jest tłumaczyć innym, gdy nas bezpośrednio coś nie dotyczy, gorzej jest samemu to pojąć i przejść do porządku dziennego.
Problem według mnie polega na tym, że zbyt często czuję się zawiedziona.
Np. z moją znajomą z pracy, ona pomogła mi znaleźć to miejsce w Dźwirzynie sądziłam, że tak z dobrego serca mi o nim powiedziała i liczyłam podświadomie, że będziemy się tu razem trzymały nie wykorzystując się nawzajem a tym bardziej nie oczerniając bezpodstawnie do innych.
Starałam się jej już zeszłego roku wynagrodzić, ten jej zdawało mi się wspaniały gest. Przeliczyłam się, to nie był bezinteresowny gest, dopiero w tym roku oficjalnie właścicielka ośrodka powiedziała mi, że za to, że ona ściąga tu ludzi na wczasy płaci nieporównywalnie mniej za pobyt w stosunku do innych.
Np. 10 zł dziennie mniej niż przeciętna osoba mieszkająca tutaj. Jeśli S., płaci 35 zł to moja koleżanka, dlatego, że w danym sezonie ściągnęła tu 5 osób płaci o 10 zł mniej – taka to jest jej życzliwość.
Pomijam już to, że wymaga od tych ściągniętych ludzi, żeby jej np. nosili leżak na plażę, użyczali własnego koca, by mogła postawić stopy nie na piasku bezpośrednio czy smarowali jej plecy, bo sama tam nie sięga. 620 zł dostaje gratisu za ściągnięcie tu ludzi. To pół miesiąca darmowego pobytu. Zauważyłam, że pozwala się gościć tym osobom, to oni jej przygotowują czasami jedzenie tak to wygląda.
Teraz liczyć od takiej osoby na serdeczność, tym bardziej, że się postawiłam, przestałam nosić leżak, nie chcę smarować jej pleców, nie przymilam się w żaden sposób.
No cóż trzeba znaleźć sposób, by mnie zniechęcić, np., zrobić ze mnie złodziejkę, zszargać mi opinię, bo jak ja zrezygnuję, to właściciele dadzą jej w przyszłym roku kolejny gratis za inną osobę, którą ściągnie w moje miejsce i ta będzie przynajmniej na początku spolegliwa, czyli świadczyła jej usługi z wdzięczności.
Takie jest życie kochani nie czarujmy się.

2 komentarze:

  1. Basiu, jestem skonsternowana pomysłowoscią tamtej Pani. W pale sie nie miesci jaka jest w ludziach podla pomysłowość. Takie pomysly rodza sie w chorej glowie. Nalezy tylko wspołczuc. A co do krzywdzenia przez innych.... tak czynia mali, tchorzliwi ludzie. Badz ponad to i dystansuj sie, by Cie to nie dotykalo. Masz wieksze wibracje od podlencow. Im sie swinstwa wrocą, bo karma wraca i tez tak beda potraktowani. Basiu pozdrawiam. Ania (magnolia)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga