piątek, 21 grudnia 2018

Kilka refleksji przed Świętami

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
21 grudnia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Czego sobie życzyć w nowym roku?
Może, żeby ceny szczególnie prądu nie powirowały, bo wiadomo, emerytury mi nie podniosą a przecież teraz płacę 400 zł miesięcznie za prąd, to prawie ¼ mojej emerytury.
Jeśli podniosą to albo z leków na cukrzycę trzeba będzie zrezygnować, albo z ciepłej wody, albo z przyzwoitego jedzenia. 
Co do jedzenia to może mogłabym trochę jeszcze zaoszczędzić, nie, na jakości tylko na ilości.
Robię niepotrzebnie za duże zapasy, ale zawsze lubiłam wszystko mieć, na co mogę mieć ochotę. Trzeba też odkładać na wakacje.
To wszystko staje się coraz bardziej skomplikowane.
Mam w domu sporo grzejników na prąd, ale nie mogę więcej grzać, bo pójdę z torbami. 
Jedno, co przydałoby mi się teraz to temperatura na zewnątrz powyżej 10 st. C – wtedy tu udałoby mi się podgrzać jednym grzejnikiem do 18 st. C.
.........................
Wcześniej myślałam, że może jest ktoś, komu zależy, żebym nie marzła we własnych mieszkaniach, ale to iluzja. 
Każdy myśli tylko o sobie, nawet jak jest skłonny podarować mi troszkę tego technicznego ciepła, bo nie mówię już o serduchu, to natychmiast oczekuje czegoś w zamian. 
Czasami te oczekiwania są poniżające, obleśne, czy nawet zboczone. Lepiej, zatem marznąć u siebie, niż narażać się na chamstwo i obłudę.
Żyłam wiele lat z człowiekiem, który mnie w drański sposób wykorzystywał. 
Nigdy więcej nie pozwolę nikomu wykorzystywać się. 
Kobiety często piszą i mówią po latach, że były wykorzystywane przez pedofili jako dzieci. Albo to był ksiądz albo ojczym albo nauczyciel, na litość boską, kogo to obchodzi, jak Ci ludzie już nie żyją, albo są starcami stojącymi nad grobem. 
Kogo to obchodzi? Bardzo wiele kobiet i mężczyzn było w dzieciństwie wykorzystywanych przez zboczeńców.
Wielu z powodu różnych obciążeń psychicznych było później wykorzystywanych, przez silniejszych lub skrzywionych emocjonalnie również w dorosłym życiu. 
Szantażowanych w taki czy inny sposób. 
Ludzie, bardzo wielu ludzi jest zwyczajnie podłych i nawet człowiek tej podłości nie jest w stanie im udowodnić. 
Jedyne, co może to odseparować się od nich i unikać jakiegokolwiek kontaktu. Komu zatem może zależeć na tym, co się z nami dzieje? 
Jak spotka nas duże nieszczęście takie jak np. pożar mieszkań, co zresztą przeżyłam – tylko jeden człowiek zaoferował konkretną materialną pomoc. 
Obcy człowiek, jednak nauczona przykrymi doświadczeniami z życia nie chciałam z niej skorzystać, bo obawiałam się, że może chcieć coś w zamian. 
...............................
Wiele goryczy jest w tym, co piszę mam tego świadomość, jednak całe moje życie w sumie jakby je ocenić było pasmem goryczy już od początku od urodzenia, kiedy tego nawet nie rozumiałam. 
Były w nim momenty radości, urodzenie córeczki, skończenie studiów jednych później drugich. 
Nauczenie się wielu ciekawych rzeczy, jak grafika komputerowa. Człowiek, który uczył mnie Photoshopu, też na początku był całkiem bezinteresowny, na szczęście nie musiałam sprawdzać, co byłoby później.
Było kilka ciekawych i satysfakcjonujących prac.
Kontakt z młodzieżą w zdecydowanej większości szczerą i jeszcze nie zmanierowaną, filmowanie i fotografowanie, które we mnie rodziło kreatywność i umiejętność dostrzegania piękna nawet w najmroczniejszych miejscach.
Psy, które kochały mnie bezgranicznie i które ja kochałam za to tylko, że były obok ze swoją miękką sierścią i wiernymi ślepiami. Mimo tej całej goryczy, jakiej doświadczałam często od bliskich, ale nie tylko umiałam dystansować się i cieszyć się tym, co było piękne i szczere.
Gdy człowiek jest starszy i całkowicie samotny w takich chwilach jak Wigilia, czy Sylwester zastanawia się czy tak powinno być? 
Czy może powinien iść do ludzi do schroniska brata Alberta nie na pierogi, bo na te mnie stać, ale by poczuć ciepło - szczere, ciepło serca drugiego człowieka. 
Ciekawe czy tam bym je poczuła, czy bym uwierzyła? 
Wątpię, szczerze wątpię. Zawiodło mnie wielu najbliższych, czasami może niepotrzebnie mówiłam im prawdę, prawdę o szczerej miłości.
Nie uwierzysz ja ostatnio znaczy, od co najmniej 30 lat nie spotkałam człowieka, który potrafiłby mi powiedzieć krótko i szczerze, czym według niego jest miłość?
Ludzie mówią o zauroczeniu o „tym czymś, co się w nich budzi” i inne pierdoły, ale nikt nie mówi, że kocha drugiego człowieka tak mniej więcej jak ja kochałam psy, za to tylko, że były obok zawsze, gdy na nie spojrzałam. Kocham nie za coś, „ale mimo wszystko”, Mimo, że osoba, którą kocham nawet nie pomyśli o tym przy swojej Wigilijnej kolacji o tym, że ja właśnie jestem sama opatulona w niezliczoną ilość polarów i marznę. 
Że kraszę łzami swój Wigilijny barszcz, bo nigdy w życiu nie sądziłam, że nadejdzie taki czas, gdy obok nie będę miała nawet psa. Nie z powodu wygodnictwa, ale z powodu troski o niego, bo kto zająłby się nim gdybym zachorowała? 
Pamiętam jak jeździłam do Porszewic z młodzieżą do Domu Dziecka przed Świętami z uzbieranymi dla nich prezentami. 
Wtedy nigdy nie myślałam współczując tym dzieciom, że w takim momencie są same, bez biologicznych rodzin, bez ludzi, którzy ich szczerze kochają. 
Nie sądziłam, że przyjdzie mi łzami krasić Wigilijny barszcz.
Ech szkoda serca własnego serca na te wynurzenia. 
Nie pierwsze i może nie ostatnie to Święta, nie dla mnie i nie mam na to wpływu.
Już nie będę szukała kontaktu z obcymi ludźmi – taki mój los i tyle „Dziewczynki z zapałkami”. 
Niech tak zostanie i skończy się kiedyś jak ta bajka zimna wśród nocy zamrożona na amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga