piątek, 19 października 2018

Na pograniczu snu i jawy

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
19 października 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Sypiam w tak dziwnych godzinach, ale sypiam i to się liczy.
Ktoś pukał w drzwi frontowe. Wyszłam do okienka w potężnych dębowych drzwiach.
Przedstawił się, ale że słabo słyszę nie dosłyszałam – podał mi pod drzwiami wizytówkę.
Andrzej i moje nazwisko. W tle była ciemna noc.
Obudził mnie, więc nie miałam pojęcia, która może być godzina.
Nie mogę Cię wpuścić jestem sama a tak naprawdę nie wiem, kim jesteś i o co Ci chodzi.
Nie byłam sama w domu była córka, kąpała się.
Uznałam jednak, że nie mogę go wpuścić.
Mówił mi, że musi mnie ostrzec, że grozi mi jakieś niebezpieczeństwo.
Myślałam sobie „niewątpliwie, nie znam gościa, podszywa się pod mojego kuzyna”.
Zupełnie nie był podobny do Andrzeja. To nie był ten Andrzej, którego znam i za którym z pewnych powodów nie przepadam. Zaczął dusić mnie kaszel, męczący, ale taki płytki, gdyby był głębszy oczyściłby płuca ze złogów, ale był taki powierzchowny, wynikający z drapania w oskrzelach czy gdzieś tam, jednak niczego nie poprawiał.
Odsunęłam się od drzwi i wtedy zobaczyłam lepiej jego twarz. Przypominał mi mojego dziadka, ze strony ojca, ale oczywiście był młodszy mógł mieć nie więcej niż 50, 55 lat.
Bałam się go. Na szczęście był lichej postury, nie wywarzyłby dębowych drzwi.
 Córka zawołała z góry, „czy ktoś przyszedł?”
W tym samym momencie usłyszałam kobiecy głos obok mężczyzny za drzwiami i głos dziecka.
Była ich trójka. W tej sytuacji pomyślałam, że powinnam ich wpuścić zrobić jakiejś herbaty. Na dworze było zimno. Zaprosiłam ich na górę do pokoju gościnnego.
Przeprosiłam za bałagan, ale w domu był remont a w gościnnym pokoju, pewnie były różne mniejsze meble.
Dawno tu nie byłam tłumaczyłam.
Weszłam pierwsza w mniejszej części salonu siedział tyłem do mnie ogromny owczarek górski kiwając się jak dziecko z sierocińca do przodu i do tyłu.
Boże zapomniałam o nim, nawet właściwie nie wiedziałam, że go mam i że tam siedzi. Musi byś ogromnie głodny, nie jadł nic od bardzo dawna. Na dole u mnie w lodówce jest szynka i inne wędliny przynieś wszystko – poprosiłam córkę.
Zaraz go nakarmimy. Obudziłam się przerażona, że nie nakarmiłam psa. Często śnią mi się podobne sny.
Zawsze coś zapomniałam psu zrobić i on cierpiał z mojego powodu. Usiadłam na łóżku. Tylko kaszel był autentyczny, reszta to sen, ale nie zasnę już zbyt prędko.
Swoją drogą o psach zawsze pamiętałam, ale od momentu jak musiałam uśpić Szabajka często śnią mi się takie sny, że coś zawaliłam, jeśli chodzi o psy. To ostrzeżenie, nie myślałam o nim, ale teraz coraz bardziej czuję, że coś jest ze mną nie tak.
Mam wrażenie, że każdego dnia jestem słabsza, jakby mnie ubywało odrobinę. 
Czasami zarzuca mnie jakoś tak w bok, albo czuję, że w moim płucu rośnie balon. 
Nie chce mi się wychodzić z domu a taka piękna jest pogoda. 
Męczę się na rowerze. Dzisiaj byłam po Trajentę.
To 28 tabletek na cukrzycę w jednym opakowaniu. 
Jak dotąd są najskuteczniejsze. Oczywiście, że nie zbijają cukru do zadowalającego poziomu, ale są lepsze od innych. 
Pojechałam do najbliższej apteki, ale w niej cena 240 zł za opakowanie mnie powaliła. Musiałam pojechać o wiele dalej do apteki, w której kupowałam poprzednio tam cena jest 90 zł za opakowanie. 
Bałam się, że nie dam rady wrócić, ale jakoś dałam radę. 
Nim wróciłam do domu, zatrzymała mnie jakaś kobietka. 
„Może mi pani wytłumaczyć jak dojechać do szpitala?”. 
W ręku trzymała smartfon „mam nawigację, ale nie umiem z niej korzystać”. Ustawiłam jej trasę w mapach i zaczęłam się śmiać. 
Spojrzała na mnie. To zabawne, że starsza pani ustawia młodszej telefon w aplikacji map, bo ona tego nie potrafi. 
Też się zaczęła śmiać. 
Gdy przyjechałam do domu pomyślałam jak bardzo teraz brakuje mi samochodu. Tak bardzo chciałabym w niego wsiąść i pojechać w nieznane. 
Jak cudownie to było, gdy za oknem przesuwały się nieznane krajobrazy. 
23 idę do lekarza, jak wszystko będzie ok. może pojadę na trochę do Mediolanu. 
Bardzo lubię tam być.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga