poniedziałek, 13 lutego 2017

Przed Walentynkowo.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
13 lutego 2017
Siedzę w domciu i kicham na to wszystko.
Kichnięcie zaś mam takie, że podobno szklanki na stole podskakują na 7 piętrze.
Kicham zawsze seriami po 4 lub 5, to ma swój plus, bo sąsiedzi po pierwszym biorą szklanki w dłonie i przy 4 już są bezpieczne wraz z zawartością.
Tymonek znów się stara – dzisiaj go tak wykończyłam, że padł jak kawka.
Byliśmy razem w Carrefourze na zakupach.
Tymon wcześniej zarzekał się, że ze mną na zakupy już nie chodzi - dzisiaj zrobił wyjątek.
~~~~~~~~~~~~~~
Ostatnio poszukuję maxi czarnego płaszcza, bo pod nim mogłabym nosić różne fajne sukienki, bez obawy, że mnie podwieje.
Jest taki idealny w Newchic
Wybieram czarny. Problem polega tam na płatności i strasznie mnie to wkurza, bo nie czaję jak mam zapłacić przy użyciu karty i czy to jest bezpieczne, bo każą mi podawać jakieś numery karty a ja nie wiem, jakie.
Płaszcz a właściwie sukienka jest niedroga, za to przesyłka jest dość droga, ale pal sześć już bym się szarpnęła, gdybym wiedziała jak to zrobić.
Czekam na Agę, żeby wróciła z tej Afryki może ona będzie wiedziała jak mam to ogarnąć.
~~~~~~~~~~~~~~
Tymonek popędził po wodę mineralną, bo nie daliśmy już rady kupić jej w Carrefourze tak byliśmy obładowani.
Kupiłam pół kilograma truskawek na Walentynki. Tymonek się kwasił, ale jakoś to przeżył a teraz pewnie będzie dla niego w nagrodę piwo.
~~~~~~~~~~~~~~
Skończyłam czytać cudowne opowiadanie z serii; Reader’s Digest „Rosie” Alana Titchmarsha.
Serdecznie polecam serię. Wracając do opowiadania „Rosie”, to historia 85 letniej babci, która postanawia troszkę sobie poużywać, gdyż twierdzi, że jej życie nie było dość ciekawe. Praktycznie przypadkiem opiekę nad rozrabiającą babcią przejmuje 39 letni wnuczek Nick – malarz, który uciekł od despotycznej matki z Londynu na wyspę uwaga – Wight/ Isle of Wight/.
Znam tę wyspę dobrze, bo spędziłam tam jakiś czas uczestnicząc w warsztatach fotograficzno – filmowych zorganizowanych przez telewizję BBC.
Włóczyliśmy się wtedy po dzikich plażach kręcąc amatorskie kryminały.
Szczególnie fajnie czytało mi się to opowiadanie. Babcia Rosie ponoć pochodziła z carskiej rodziny z nieprawego łoża i jako niemowlę wywieziona została do Wielkiej Brytanii. Nick powtarza, że Rosie babcia ciągle pachnie channel 5.
Dzisiaj postanowiłam w sklepie Sephora sprawdzić ten zapach. Użyłam testera na rękę, ku jak sądzę oburzeniu sprzedającej za to do tej pory czuję zapach babci Rosie, czyli channel 5.
~~~~~~~~~~~~~~
Napomknę też, że kocham szczególnie cenną biżuterię, ale mam swój gust i uważam, że pewne rzeczy dla mnie nie są odpowiednie.
Dostałam piękny bursztyn – nie najwyższej klasy, ale duży, fajnie oprawiony w srebrze z cudnym finezyjnie splecionym srebrnym łańcuszkiem.
Prezent przyjęłam z przyjemnością, bo to coś, co pasuje szczególnie do każdej sukienki. Hi, hi sęk w tym, że ja prawie w sukienkach nie chodzę. Jak uda mi się kupić długi maxi płaszcz może to się zmieni. Koniec pisania, bo mi po heinekenie w głowie zaszumiało a wypiłam zaledwie pół szklanki. Miłej ostatniej przed Walentynkowej nocki. 
Zaś o świcie wszystkim moim czytelnikom ogromnych wiecznie kwitnących łąk miłości. 
Gdy miłość jest z nami jesteśmy szczęśliwi i żadne troski, nie zaprzątają nam głowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga