wtorek, 28 lutego 2017

Obiadek w wykonaniu pisarza.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
28 lutego 2017
Super po prostu, Tymon dzisiaj gotuje mi obiad.
Dotąd tylko stał cały czas na zmywaku.
„Widzisz mówił ludzie jeżdżą po to by stać na zmywaku do Ameryki a Ty mnie postawiłaś w Polsce i do tego nawet nie zarabiam dolarów”.
Głodna jestem aż mnie skręca, ale wygonił mnie z kuchni – wszystko ma być tajemnicą.
~~~~~~~~~~~~~~
A to AWF zabił mi klina „Brawo! Futsalistki Akademia Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie”
Kto to są Futsalistki? O rany skończyłam tę ukochaną uczelnię i nie wiem.
Gdyby nie było wujka Gogle musiałabym żyć w niewiedzy i oblewać się rumieńcem, gdy ktokolwiek zapytałby mnie.
Teraz już wiem, że są to dziewczyny grające w 5 osobowy futbol halowy/czyli w nogę/.
~~~~~~~~~~~~~~
Proza życia jest taka, że zmuszona jestem iść do lekarza, bo coś niedobrego dzieje się z moimi oczami.
Zamówiłam sobie wizytę, oczywiście w prywatnej przychodni, bo w państwowej – wizyta byłaby za pół roku.
Przy cukrzycy z oczami dzieją się różne rzeczy, zresztą nie tylko z oczami.
Nad wszystkim trzeba czuwać.
Boję się by nie dopadła mnie jakaś tfffu np. jaglica.
 Powieki puchną mi po nocy a oczy czerwienieją i łzawią - na zmianę raz prawe, raz lewe oko, staje się to już męczące i musi chyba lekarz na to popatrzeć. Nie mogę zupełnie myć oczu wodą z kranu.
Całe oko wraz z powieką robi mi się czerwone i masakrycznie swędzi pod powieką od wewnątrz.
Trwa to zawsze z godzinę dwie lub trzy, później jakby swędzenie ustępuje, ale wtedy gałki robią się czerwone jakbym siedziała 48 godz. bez przerwy przy komputerze.
Mam krople Biodacyna przepisane przez mojego lekarza, ale jak o niej poczytałam to widzę, że ten lek może również być przyczyną moich kłopotów.
Umówiłam się z okulistą na najbliższy termin tj. 28 lutego/dzisiaj/. Zobaczymy, co mi powie.
Pogoda u nas już super a ciśnienie niby 987,1 a na naszym domowym barometrze 774,1/chyba się popsuł/
Myślę coraz częściej o ogrodzie za moim oknem w moim domu – ile pieniędzy tam wpakowałam i szlag wszystko trafił.
Ano tak to jest jak się nie docenia ludzkiej pracy.
Teraz na samą myśl, że będę musiała tam pojechać wiosną ogarnia mnie przerażenie.
Doceniam spokój, jaki tu mam, kompletnie nie muszę się o nic martwić, ale to nie będzie przecież trwać wiecznie – mam tego świadomość.
 Marzy mi się taki czas, gdy moglibyśmy, choć czasami bawić się jak dzieci i śmiać się beztrosko z naszych wygłupów. 
To się tu nie może zdarzyć Tymon jest bardzo „akuratnym” człowiekiem a może ja przy nim tracę wrodzoną chęć zabaw sama nie wiem. 
Dzisiaj umył mi włosy, bo ja sama, ze względu na ewentualność zamoczenia oczu nie mogę. Teraz ile razy przechodzi obok a chodzi tu mniej więcej, co 3 minuty powtarza 
„Już oczy wyglądają lepiej – bledną”. 
Faktycznie cała twarz tam gdzie trzymałam ręce, żeby zasłonić oczy wyglądała jakby ktoś przyłożył mi żelazko do twarzy. Zobaczę co powie lekarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga