wtorek, 4 listopada 2014

Niezależność....

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 92
˜˜*°°*˜˜
Miałam coś napisać, ale to, co czuję nie nadaje się do publikacji gdziekolwiek.
Zatem może do wiosny.
Codziennie, gdy się budzę, próbuję sobie przypomnieć, co mi się śniło.
Sny stały się ostatnio moim najbardziej realnym życiem. 
Zrywam wszystkie więzy ze światem – chciałabym tak się posunąć w hibernacji, by nie potrzebować żadnych kontaktów ani nawet jeść.
Nie rozumiem anorektyczek – jak można znienawidzić jedzenie?
To byłoby super, gdyby jedzenie było mi choćby obojętne.
~~~~~~~
Dziś był cudny dzień, a że wszystko mi się przez te 2 tygodnie wyszło – pojechałam najpierw rowerem na rynek a później do Biedronki uzupełnić zapasy.
W sumie najbardziej brakowało mi owoców. 
Miałam zaoszczędzone bez 8 zł, 300 ale musiałam 50 wypłacić. Nie za bardzo mi to oszczędzanie wychodzi.
W sumie modlić się będę, żeby zima była łagodna, bo gdybym nie kupiła drewna miałabym pieniądze na damkę. 
Tak, czy inaczej dalej oszczędzam.
Dziś przysłali pismo, że muszą zmienić licznik elektryczny.
Po ostatniej zmianie, płaciłam o 80 zł miesięcznie więcej, bo zmienili jakoś normy – Kopaczowa obiecała, że prąd nie zdrożeje, to zmienią liczniki i znów będą więcej wybijały.
To jest sposób na podniesienie cen energii.
Upiekłam dzisiaj takie super kotleciki i zaserwowałam sobie z kalafiorem.
Niestety - kotlecik zjadłam cały, kalafior jakoś mi nie smakował i leży do tej pory na patelni. 
Ostatnio nie mam apetytu.
Jadłam prawie codziennie przynajmniej 1 cebulę, najczęściej taką zeszkloną z plasterkiem pokrojonej w kostkę szynki i 1 pieczarką na oleju rzepakowym.
Śniadanie – czasami obiad i kolacja. 
Po co? 
Odkryłam, że cebula zbija mi bardzo ciśnienie. Miałam ok 155 a teraz od 3 dni mam w granicach, 126 do 133 czyli sporo spadło i normalnie wypijam 2 kawy dziennie. Dolne najniższe miałam, 69 ale normalnie 70 z haczykiem.  
~~~~~~~
Gdy w domu robi się zimno człowiek całą energię poświęca na to, żeby nie wychłodzić ciała.
Zaczęłam włączać ogrzewacz, tylko na krótko, żeby troszkę zmienić powietrze. Chodzi też o to by nie za drogo za prąd płacić, będę wyłączać bojler i tylko w tańszym czasie podłączać.
Oszczędzanie, gdy w domu jest zimno to straszna rzecz, bo trzeba tak balansować, żeby nie rozchorować się, bo wtedy oszczędności trafi szlag.
Powinnam sprzedać samochód nie wiem, czy dostanę jakiekolwiek pieniądze za niego, ale mogłabym lepiej zabezpieczyć garaż przed zimnem z niego też ciągnie.
Strasznie ciężko zebrać mi się na odholowanie go, ale muszę to zrobić.
Może zamiast damki kupię sobie skuter?
To taki luźny pomysł, już oglądałam i nie są wcale takie drogie, problem polega na tym, że nie ma, co z Szabajem zrobić jakby chciało się wyjechać na dłużej niż jeden dzień.
Taki byłby super, bo możnaby jakoś Szabaja załadować.
Zobaczymy do wiosny jeszcze daleko. 
Dziwne, bo nawet nie chce mi się kwiatów do domu wstawić, jak tego nie zrobię szlag wszystkie trafi, jakoś straciłam zapał do czegokolwiek. Patrzyłam dzisiaj na moje cytrynki i zastanawiałam się, kiedy padną, ale może jutro je wstawię.
Tyle z tym wszystkim zachodu.
Wczoraj miałam taką myśl, żeby wziąć Szabaja na smycz i ruszyć w świat, gdzieś na południe do Hiszpanii albo Francji czy na Sycylię, gdziekolwiek byle dalej od tego zapleśniałego domu. 
Oczywiście na piechotę. Chyba odbija mi przed tą zimą, mam już dosyć takiego życia.
Nawet 2 miesiące temu kupiłam sobie taki wózek jakby na zakupy – byłby dobry dla włóczęgi z psem.
Nawet już bym nie cierpiała z powodu braku komputera czy Internetu ostatnio prawie go nie włączam. 
Już właściwie nic mnie nie łączy z żadnym ze światów ani tym wirtualnym ani tym realnym.
Osiągnęłam całkowitą wolność i niezależność.
Tylko jeszcze rachunki za różne niby dobrodziejstwa łączą mnie ze światem, ale gdybym odeszła w nieznane, mogliby mnie ścigać miałabym to gdzieś.
Usnęłabym kiedyś, gdzieś pod płotem a Szabaj mógłby sobie pójść dokąd by mu się zamarzyło i tak skończyłaby się ta opowieść. 

2 komentarze:

  1. Na włóczęgę po Hiszpanii potrzeba około 20 € na dzień, noclegi około 10€, zależy od albergi,
    wózek na kółkach na ten styl życia się nie nadaje, niezbędny jest plecak, 35-40 litrów, po zapakowaniu nie powinien przekraczać wagi około 7-8 kg. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj spać można na plaży w namiocie albo pod chmurką a jedzenie to tylko problem z psem, zeby nie był głodny - hi, hi wiem, że nie jest tanio szukam lepszych rozwiązań. Muszę pokombinować, póki co siedzę w domu.

      Usuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga