sobota, 23 stycznia 2021

Metoda kija i marchewki

Bajsza

Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora

„non omnis moriar”- Horacy

~~~~~~~~~~~~~~  

23 stycznia 2021 r

Moje sny często pozwalają mi zrozumieć to, z czym z łatwością pogodzić się nie mogę. 

Super jest to, że nauczyłam się pamiętać je z detalami.

Jeśli się kogoś prawdziwie kocha, pozwala mu się odejść, gdy tego chce, bo jeśli on nas prawdziwie kocha - wróci. 

Zrozumie z czasem, czym było to uczucie.

Jeśli nie wróci – to znaczy, że źle ulokowaliśmy uczucia i szkoda tak naprawdę na nie czasu.

Miałam sen, który mi to uświadomił.

Byłam pewna, że gdzieś o tym pisano i przypomniała mi się książka Michela Busi – „Mama Kłamie”

 

  „Kiedy kogoś się kocha, kiedy się naprawdę kocha, trzeba czasem mieć odwagę pozwolić mu odejść. 

Albo umieć naprawdę długo na niego czekać.

To prawdziwy dowód miłości, być może jedyny.”

Czekać???

Tak sobie myślę, że czekanie, jeśli tak to nazwać, powinno być wypełnione życiem, pasjami, odkrywaniem świata.

Powinno nas tak pochłonąć, abyśmy zapomnieli, że my wciąż czekamy.

No i to właściwie tyle na marginesie życia.

Upiekłam swój pierwszy chleb w automacie.

Jest b. dobry, – choć może za mało słony.

Jednak to dobrze, bo można resztki ptaszkom wysypać.

Jeszcze nie włożyłam ziaren.

To był test - na to czy wyrośnie i jaki będzie w smaku.

 Jest świetny,

choć już nieco zmodyfikowałam przepis.

180 mąki żytniej i

180 mąki pszennej jest ok.

Dolewałam jednak wody.

Pierwsza partia to 200 ml wody i 50 ml śmietany 12%.

Powinna być maślanka, ale nie miałam.

W trakcie wyrabiania dodałam jeszcze ok. 120 ml wody.

Do tego pół małej paczki suszonych drożdży, łyżeczkę soli + łyżeczkę stewii.

Łyżeczka oleju rzepakowego.

Chlebek wyszedł nie duży z połowy foremki, choć wyrósł świetnie.

Jednak ta ilość nie starczy mi na tydzień.

Trzeba, zatem dać więcej wszystkich składników – tak, żeby wyszło ¾ foremki. Piec będę w nocy z piątku na sobotę, wtedy mam tańszy prąd.

Niestety po 2 wyrabianiach ciasta zasnęłam i właśnie wtedy miałam ten sen.

Spałam 4 godziny a tyle mądrości mi się przyśniło. Sen był bardzo realny i kolorowy. 

Było w nim wielu znanych mi ludzi, taki jakby zlot znajomych. Atmosfera była rozrywkowa. To spotkanie miało być jakby niespodzianką dla mnie.

Najlepsza w nim była jednak marchewka wielki pęczek 10 sporych marchewek z nacią, czyściutka i dorodna. 

Niosłam ją i ona powodowała zainteresowanie moją osobą całej zgromadzonej gawiedzi.

 Kija we śnie nie było, choć gdy się obudziłam, pierwsze, z czym skojarzyła mi się marchew był kij. 

"Metoda kija i marchewki" był to stary sposób stosowania kar i nagród – jak twierdziła moja babcia.

…………………

Anglicy stosują, bowiem podobny frazeologizm od ponad 100 lat, jako "carrot on the stick", czyli "marchewkę na kiju". Dla porządku warto wspomnieć, że frazeologizmy o podobnym znaczeniu i budowie używane są w języku francuskim ("de la carotte et du baton"), niemieckim ("mit Zuckerbrot und Peitsche"), włoskim ("del bastone e della carota").

Skąd się wzięły?

Wywodzą się z odkrytego setki lat temu sposobu zachęcania osłów do nieprzerwanego marszu.

Jeździec zawieszał na kiju marchewkę, a następnie wyciągał drąg, tak by zwierzę widziało smakołyk i starało się dojść do niego.

Pierwotnie, więc "metoda kija i marchewki" obiecywała tylko nagrodę.

Dlaczego oryginalne znaczenie zostało zmodyfikowane?

Cóż, nie należy wykluczać, że niektóre inteligentniejsze osły zorientowały się, w czym rzecz i nie biegły tak szybko, jak życzyliby sobie ich właściciele.

Wtedy od kija odwiązywano marchewkę i…, używano go w bardzo tradycyjny i brutalny sposób.”

A co osioł ma do miłości?

Dziś widzę, że ma bardzo dużo.

Osła uważa się za wyjątkowo uparte zwierzę.

Gdyby był człowiekiem nigdy, nie przyznałby się do swojej pomyłki i szczerze mówiąc nie wiem czy ponętna, dorodna marchewka na kiju, by go przekonała do zmiany zdania. Moich znajomych we śnie też bardzo interesowała ta marchew, była obiektem pożądania.

 Zatem na osła jak powiedziałaby moja babcia „szkoda czasu i atłasu”.

Babcia była prawdziwą encyklopedią, jeśli chodzi o takie ludowe powiedzenia – szkoda, że tak niewiele już dzisiaj z nich zapamiętałam. Szkoda, że nie wiele stosowałam w życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga