czwartek, 22 września 2016

Moje Kilimandżaro

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest zabronione – objęte prawem autorskim..Inny mój blog
~~~~~~~~~~~~~~
22 września 2016
Nie czuję się jeszcze stara, choć już młódka nie jestem, czasami jak coś mi się stanie, choćby ten ostatni wypadek, ważne jest, żeby mieć świadomość, że ktoś bliski o nas przychylnie myśli, że gdyby była taka potrzeba, pomógłby nam. Wiem, bo będąc już nieźle poturbowana, przewróciłam się w mieszkaniu i jeszcze bardziej się uszkodziłam.
Człowiek powinien mieć tego kogoś, kto mu w takich sytuacjach pomoże. Dla mnie to oczywiste.
Ludzie zachwycają się, że ktoś ma wspiąć się na Kilimandżaro, żeby zebrać fundusze na badania nad rakiem. Bardzo to piękne, ale może czasami warto też pomyśleć, co sami możemy zrobić, dla ludzi, których znamy, którzy kiedyś byli nam bliscy a dzisiaj każdego dnia odsuwamy się od nich „bez poczucia winy”.
Celowo wzięłam te słowa w cudzysłów, bo kiedyś człowiek, dla którego poświęciłam wszystko i którego kochałam, pisał do swojej bardzo młodej zamężnej i dzieciatej kochanki, że chciałby, by znów byli z sobą jak na wczasach tak blisko jak tylko można „bez poczucia winy”.
Smutne to jak ktokolwiek o nas zapomina i chce to jeszcze robić „bez poczucia winy”.
Człowiek, człowiekowi powinien wybaczać wszystko, ale gdy dorosły człowiek znający nie tylko znaczenie słów, ale i znający konsekwencje, które powodują takie słowa i wprowadzenie ich w życie moim zdaniem nie powinien mieć nigdy wybaczone w każdym razie nie należy mu nigdy tego zapomnieć.
Dlatego bardzo cenię tych, którzy mają odwagę powiedzieć, nie mogę, bo mam chorych najbliższych i jestem im w tym momencie potrzebny.
Cenię, bo sama już niestety czasami bywam w potrzebie i ciężko jest wierzcie mi kogoś prosić o pomoc.
Czasami myślę sobie skoro zostaję sama w tak trudnych sytuacjach – znaczy, że …..chyba nie okazałam dość serca najbliższym.
Może skupiałam się na innych sprawach, może zdobywałam jakieś swoje Kilimandżaro i ono było dla mnie ważniejsze od potrzeb tych, którzy wówczas byli obok. Coś musiałam najwyraźniej sknocić, skoro, gdy sama mam kłopoty, nikogo to nie obchodzi.
Człowiek często myśli o innych. Domy Dziecka są w potrzebie, Kotański sam sobie nie dawał rady – trzeba było go choćby minimalnie wesprzeć. 14 uczniów zawaliło matmę i trzeba było użyć wszelkich argumentów, żeby ich wybronić przed powtarzaniem klasy.
Obozy - narciarski, kto mógł nauczyć uczniów z centralnej Polski jeździć na nartach.
A właśnie dzięki temu organizowaniu obozów, poznałam osobiście Kwaśniewskiego, wtedy Ministra Sportu i śp. Jerzego Szmajdzińskiego, który bez zmrużenia oka dał nam całe pieniądze na obóz – właściwie jeszcze więcej niż było trzeba.
Działałam robiłam bardzo wiele, może za wiele. Jak tylko było to możliwe zabierałam ze sobą córkę, bo chciałam, żeby nauczyła się żyć nie tylko dla siebie.
Ech…. Było minęło dzisiaj człowiek jest sam jak na bezludnej wyspie, bo inni widać oceniali to wszystko, jako kaprysy szalonej kobiety.
Może nawet tak nie oceniali, ale dla nich nic to nie było warte.
Mieli woje priorytety, ciekawa jestem czy dzisiaj czują lub czuli się spełnieni, gdy żyli, bo wielu z moich rówieśników, już nie żyje.
Przyszedł czas, gdy biorą z mojej półki.
~~~~~~~~~~~~~~
Już teraz nie wiem mówię szczerze zapomniałam czy to było przed tym linkiem czy po, ale zostałam zaproszona na weekendowy wyjazd.
Wybrałam Gołuchów. 
Zamek w Gołuchowie – pierwotna, wczesnorenesansowa murowana budowla o charakterze obronnym, byłam tam kilka razy, ale o tej porze jest tam cudownie ze względu na piękny park i atrakcyjną okolicę. 
W drodze odkryłam np. taką altankę.



W wyposażeniu i urządzeniu wnętrz zamkowych Izabella z Czartoryskich Działyńska akcentowała związki Gołuchowa z rodem Leszczyńskich poprzez umieszczanie Wieniawy (herbu Leszczyńskich), często z koroną, w wielu widocznych miejscach, m.in. nad kominkami.
Paradoksalnie, król Stanisław Leszczyński nigdy w Gołuchowie nie przebywał.
Zamek jest otoczony 162-hektarowym parkiem angielskim zaprojektowanym przez Adama Kubaszewskiego, zawierającym wiele okazów rzadkich i egzotycznych drzew (świadectwo dendrologicznych pasji Działyńskich, które w pełni zamanifestowały się w Kórniku). Jednakże najokazalszym drzewem jest rodzimy dla polskiej flory dąb szypułkowy, zwany „Janem”, to drzewo mające wyjątkowy, osobliwy pokrój oraz obwód 540 cm i wysokość 25 m (w 2014)[1]. Również w parku znajduje się mauzoleum-kaplica grobowa (dawna kaplica pw. Św. Jana Chrzciciela), w którym spoczywa fundatorka, Elżbieta Izabella z Czartoryskich Działyńska.
Zachęcam tych, co nie byli.
Ostatnio tam byłam zbyt późną jesienią, więc cieszę się bardzo na ten wyjazd.
Druga radosna sprawa, to moje skierowanie na kurację, wróciło do kolejki z numerem 1228, więc jest szansa, że kurację dostanę.
Kiedy to się okaże. 

2 komentarze:

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga