Bajsza
Rozdział 158
18 grudnia.
Czasami
sobie myślę, że żyję jak „mysz pod miotłą”, jestem tam sama nikt
mi głowy nie zawraca, mogę sobie spać pół dnia, lub 8 godzin jeździć rowerem.
Mogę
przepuścić prawie całą emeryturę i nikt mi nie robi z tego tytułu wyrzutów. Czy
ja tak naprawdę potrzebuję zmian – chyba nie.
…………………..
Oczywiście
tęsknię za taką romantyczną miłością, której nigdy nie przeżyłam, ale czy w
moim wieku wogóle wypada marzyć i do tego o miłości, skoro przez tyle lat jej
nie znalazłam znaczy, że marzenie jest do bani.
Może
to, co ja uważam za miłość, nikt już oprócz mnie za miłość uważa. Czy dawanie 2
człowiekowi tego, co mamy w sobie najlepszego jest naprawdę miłością i czy
WARTO to czynić?
Co zaś
z tymi naszymi ciemnymi stronami?
Potrafimy
je okiełznać, uporać się z nimi, gdy pokochamy szczerze.
Gdy
miłość nas omami.
Nie
wierzę już tak naprawdę, że uczucie, którego szukam istnieje, z drugiej strony
na podstawie zachowań a zachowania wiadomo są delikatnie określając byle, jakie. Te
wszystkie moje spotkania przypominają rozmowy biznesowe i to do tego prowadzone
przez biznesmenów typu właściciel budki z burakami na bałuckim rynku.
Trzeba
sobie chyba dać spokój i tyle.
…………………..
Tęsknoty
zajadam słodyczami, albo gotuję coś, na co właśnie mam apetyt – jak dzisiaj np.
zrobiłam pyszne gołąbki.
Ostatni
raz robiłam je jak M tu mieszkał.
Tym
razem zrobiłam naprawdę pyszne z grzybami Portobello. Mimo wszystko oksytocyna
powstająca w mózgu i wywołująca szaloną empatię pod wpływem tych grzybów jakoś mi
nie przyrasta a kilogramy niestety tak.
Znowu
ktoś, komu próbowałam zaufać dotknął mnie - co ja, komu zrobiłam, że wszyscy,
którym próbuję zaufać dotykają mnie. Może jestem za wrażliwa a może ludzie
stali się tacy grubiańscy, że ja tego nie ogarniam sama już nie wiem.
Godzinę
temu zadzwonił Jacek z propozycją spotkania. Matko słodka znamy się bardzo
długo już nie pamiętam ile to lat. Raz kiedyś mieliśmy się spotkać, ale się
popitoliło i nic z tego nie wyszło.
Co
jakiś czas tak raz na miesiąc czasami częściej przysyła SMSa, kilka razy
dzwonił, ale miał pecha a ja do niego nie oddzwaniam. Tak sobie obiecałam.
Dzisiaj miał szczęście, bo przyszłam z gołąbkiem żeby go spałaszować i
zadzwonił. Ciekawa jestem czy tym razem dojdzie w końcu do tego spotkania –
zaplanowano na początek przyszłego roku. Zobaczymy, jeśli chodzi o niego jest
jedynym mężczyzną, któremu z różnych powodów nie odmówię spotkania.
Ok zobaczymy,
co przyniesie Nowy Rok. Dzisiaj po tym telefonie mnie natchnęło, że poszłam
biegać w deszczu.
Jestem
kompletnie stuknięta Przebiegłam 1 km i ciekawa jestem czy będzie mi się
chciało – jeszcze kiedyś to powtórzyć. Damkę już wyniosłam do atelier
fotograficznego. Zimą będę jeździła góralem.
Teraz
dopiero zobaczyłam, gdy postawiłam obok siebie rowery, że damka jest o wiele
większa i o dziwo ma większe koła. Mój góral wydawał mi się gigantem a tu masz
wyglądał przy niej jak młodzieżowy. Ostatnio kiepsko się czuję, dziś jak
jechałam do sklepu miałam zawroty głowy. Teraz po tym bieganiu przeszła mi
słabość – może właśnie potrzebuję więcej ruchu.
Wszystkim, którzy tu zaglądają życzę;
Basiu, dziękuje za miłe życzenia. Ja Tobie również życzę miłych, zdrowych, spokojnych ŚWIĄT oraz zdrowia i wszystkiego najlepszego w nadchodzącym Nowym Roku 2016. Buźka. Ania (magnolia)
OdpowiedzUsuńAniu dziękuję bardzo
UsuńJako alternatywę dla rozlicznych rozmyślań , polecam lekturę stronki 'rowerzysta podróżnik', fajne trasy mają .
OdpowiedzUsuńDziękuję poczytam teraz jest czas na robienie planów. Wszystkiego dobrego jeszcze raz
UsuńStrasznie drogie te wycieczki - to nie dla mnie - nie jestem milionerką :(
UsuńJak poczytasz, to daj znać, która trasa najbardziej Tobie się podoba. Wesołych Świąt i miłej lektury.
OdpowiedzUsuńOczywiście napiszę - teraz pichcę pyszności na Święta.
Usuń