poniedziałek, 12 marca 2018

Szalona decyzja

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
12 marca 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Pełnia była 5 dni temu. To była ta noc, gdy zamustrowałam się na transatlantyku Magnifica. Mój serdeczny przyjaciel wybierał się w ten kilku miesięczny rejs ponoć w określonym celu. Miałam robić mu zdjęcia do książki, którą prawie ukończył, lecz ciągle brakowało mu pomysłu na jej zakończenie.
Rejs miał zacząć się w Civitavecchia we Włoszech.
Ja zaś miałam dołączyć 3 dnia w Marsylii. Bilet przysłał mi Internatem. Wszystko, czego się dowiedziałam to tyle ile można było wyczytać na stronie rejsu. Tłumaczył mi, że to może potrwać dłużej, kazał mi zaopatrzyć się w leki na minimum pół roku. Początkowo nie chciałam się zgodzić. Widziałam tysiące problemów, które w takiej podróży mogą mi się wydarzyć. Zapytał mnie czy nie marzyłam przypadkiem o takiej podróży. Oczywiście każdy marzy.
Więc, o co chodzi może to twoja jedyna szansa, by zrealizować to marzenie.
Byłam przerażona, ale….,zgodziłam się licząc na to, że jak zwykle w takich razach, gdy coś cudownego przytrafia mi się szlag wszystko trafia a ja ląduję ze skręconą nogą w łóżku, lub rozbitym nosem na betonie.
Było jeszcze sporo czasu. Zadzwonił i powiedział mi, że bilet jest zarezerwowany. Mam zobaczyć cenę i nawet nie myśleć o ewentualnym wycofaniu się, bo kurczę normalnie mnie obciąży kosztami. A i mam załatwić sobie paszport. Jak zaś się zgodzę dostaję pełne ubezpieczenie. Mam zagwarantowane wszystko, co finansowo trzeba dodatkowo opłacić. Żebym czuła się pewnie. Wpłaci na moje konto 2 tyś $, jako zaliczkę za pracę, jaką miałam dla niego wykonać i ew. prawa do wykorzystania zdjęć w jego książce. Ostatnio, gdy trafiła mi się podobna gratka, to było w 2007 roku i też w grę wchodziło ok. pół roku pracy, ale zaplata była równa tej zaliczce. Kurczę myślałam sobie byłabym wariatką, gdybym nie skorzystała z takiej niesamowitej okazji. Wtedy w 2007 roku też zaryzykowałam. Skończyło się to pożarem w moich mieszkaniach, ale czy pożar miał z tym coś wspólnego?.
Może raczej jego powód był zupełnie inny.
……………….
Wtedy od samego początku sądziłam, że to była zemsta czarnych mocy, za to, że kiedyś komuś bliskiemu, pokazałam, że nie do końca jego intencje są szczere.
Tak wtedy sądziłam a i dzisiaj jestem pewna, że faktyczny powód był właśnie taki. Do dzisiaj, gdy przechodzę nocą obok schowka, w którym pożar się zaczął, czuję obecność złej mocy.
Coraz słabszą, ale wyczuwalną.
Nie boję się jej, bo nie boję się już niczego, ale wiem, że muszę mieć się na baczności. Nie trzeba pakować się w niepotrzebne kłopoty. Myślę teraz sobie, że czasem warto swoje odczucia zachować dla siebie, bo ujawnienie ich może okazać się dla nas bardzo niefortunne, delikatnie to ujmując.
Rzadko, kiedy ludzie nawet pozornie bliscy rozumieją nasze nawet najszczersze intencje. Każdy z nas jest w określony sposób ukształtowaną osobowością, każdy ma swoje wartości, choć nie każdego wartości są równo gatunkowe. Zastanawiałam się też nad innym moim koleżeństwem. W sumie nie łączyło nas nic, czego nie dałoby się zastąpić. Nie mam zwyczaju tak po cichu wycofywać się z towarzyskich układów, ale, po co robić problem z czegoś, co praktycznie nie istnieje. Tak, więc przemyślałam wszystko i podjęłam decyzję na tak. Zbliżały się kolejne Święta Wielkanocne i wyglądało na to, że jeśli nie zdecyduję znów zostanę sama w łóżku z cukierkami wypełnionymi rumem. Sama zdegustowana, gdy wszyscy moi znajomi będą ze swoimi rodzinami dzielili się Wielkanocnym jajkiem, gdy obok mnie nie będzie nawet psa z kulawą nogą, bo i relację z psem z jego powodów zdrowotnych szlag trafił. Przewróciłam się na drugi bok z trudem dźwigając wilgotne wełniane kołdry. Perspektywa oderwania się od tego była niezwykle kusząca
Termoregulator ogrzewacza cyknął, przypominając o „tu i teraz”. W sumie sporo w życiu już przeżyłam i jeśli to ma być ostatnia moja życiowa przygoda – to, czemu nie. 
Zawsze fajnie jest pozwolić ponieść się fali wyobraźni i 
pokołysać się w ciepłym klimacie na pokładowym leżaku w księżycową noc. 
Zostały jeszcze 2 tygodnie i trzy dni – zobaczymy co z tego wyniknie.

2 komentarze:

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga