niedziela, 10 lipca 2016

Goedemorgen :)

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~~~~~~~~
10 lipca 2016
Po długiej przerwie, piszę, choć chyba nie powinnam.
Przedramiona mam poparzone do łokci pokrzywami, bąbel, na bąblu.
Pieką mnie jak jasna cholera. Podobno jest to dobre na reumatyzm – okaże się.
Jestem załamana, bo kolejka na kurację nie skraca się zupełnie. Szansa na dostanie we wrześniu jest kompletnie nierealna. Może w listopadzie uda mi się wyjechać - w najlepszym razie.
Chciałam nad morze, ale jak to będzie zimą wolałabym góry.
Zimą, choć na nartach bym pojeździła a tak to mogiła – w listopadzie nad morzem można tylko trafić jakiegoś bałwana.
Dostałam od Playa nowego smartfona fajne obcje ma przy robieniu zdjęć. Można robić panoramy. 
Tylko kolory mi się za bardzo nie podobają, jakieś takie sine, ale może jeszcze nie odbadałam wszystkich opcji.
Smartfon jest na kartę, więc chyba opłacało się.
Do tego ma system android, co pozwala na kupienie w sklepie różnych programów, póki co to na razie nic nie kupuję, bo nie mam kasy. 
Stary zaczynał mi padać.
Uwielbiam przygodę i powinnam mieć rezerwę na takie przygody, jakie mi się lęgną w mózgu a tu bryndza totalna. Jeszcze ten ostatni wyjazd.
Mam takiego młodego super kolegę anglistę, który z dnia na dzień podjął decyzję przeniesienia się do Holandii ze swoją dziewczyną.
Dostał mieszkanie w Amsterdamie w takim wieżowcu na 11 piętrze, trzeba było je pilnować, żeby nikt mu się do niego nie wprowadził, bo tam jest niezła kowbojka z tymi mieszkaniami.
Poprosił mnie, żebym mu przez kilka dni popilnowała nim się z Mery nie sprowadzą na dobre. Zaproponował mi kilku dniową wycieczkę.
Dla mnie osoby, która całe dni spędza sama w domu i nawet przez telefon ostatnio rzadko rozmawia, to była prawdziwa frajda.
Nie pracuję, więc się zgodziłam, choć nie byłam pewna, czy wolno mi będzie wychodzić do miasta, żeby troszkę pozwiedzać. Z tymi mieszkaniami, to podobno miasto przeznaczyło je dla obcokrajowców, którzy są po studiach i którzy gotowi są podjąć naukę języka, oraz super kreatywną pracę – jakiś projekt UE. Cały ogromny wieżowiec a w nim 10% mieszkań czekający na tych, którzy się zgłoszą i są gotowi i zdecydowani podjąć wyzwania.
Przez 5 lat nie płacą za te mieszkania nic – są refundowane całkowicie z mediami dzięki pieniądzom UE i chyba mera miasta.
Wielkość metrażowa też jest nieograniczona, co sobie wybierzesz np. apartament 100 m możesz tam mieszkać. Perspektywicznie powinieneś mieć pomysł na utrzymanie mieszkania, gdy minie okres refundacji.
Już pierwszego dnia poznałam Polkę z Krakowa, która próbuje rozkręcić na swoim metrażu pracownię fotograficzną. 
Uśmiechnęła się jak mnie poznała – potrzebują pomocnika, musimy tylko ogarnąć język, bo bez tego ani rusz.
Wybierz sobie mieszkanie zarejestruj, ja Ci pomogę załatwić i popilnuję. Leć po swoje bety i przypływaj razem ze swoimi kolegami.
Matko jedyna mam świra jak mało, kto, ale żebym, aż tak szurnięta była nie sądziłam.
Zapomniałam napisać, że oni znaczy moi koledzy mają swoją łódź motorową dość sporą i chcą nią przypłynąć do Amsterdamu.
Ona też ma na początku odegrać rolę w kreatywnym projekcie tej szalonej pary.
Emma moja nowa znajoma zarezerwowała dla mnie cudne 4 pokojowe mieszkanie na 2 piętrze – nie lubię wysokości. Ona ma na 22 piętrze, bo uważa, że pracownia fotograficzna nie może być za nisko.
Obmyśliła sobie, że u mnie mogłoby być biuro dla tych, którzy boją się jeździć windą.
Ja właśnie zauważyłam, że na pewnej wysokości panikuję. 
Nigdy wcześniej nie jechałam na 22 piętro. Na tarasie u niej czułam się jakby postawili mnie w drzwiach samolotu bez spadochronu.
Sama widzisz, jesteś dla mojego projektu nieodzowna - stwierdziła.
Hi, hi powiedziałam jej, że jeszcze nic nie wiem.
Tam trzeba podpisać jakieś zobowiązania. Nie znam języka nie wiem, co podpisuję, Zresztą jakby nawet dokumenty były przetłumaczone na Polski, to przecież ja jestem już w wieku nie poborowym, muszę mieć ubezpieczenie zdrowotne i wiele innych świadczeń. To jest kompletne szaleństwo - zawsze takie wyzwania nakręcały moją wyobraźnię. Zawsze, – ale nie teraz. Idę na długi spacer, żeby wszystko przemyśleć. Myśli tłuką się jak fale o falochrony. Zrywają się jak mewy na wietrze szybują w bryzgach słonej wody i pikują po prawdopodobną rybę.
Kim ja jestem w tym nowoczesnym świecie nowych możliwości? Czemu one zjawiają się teraz, gdy tak trudno podejmować mi jakiekolwiek decyzje. Ogarniam smartwona udaje mi się przenieść kontakty przy pomocy Bluetooth na drugi telefon. Jednak czy ma sens zaczynanie wszystkiego od nowa.
Teraz zaczynam bać się ewentualnych błędów.
Pamiętaj Basiu, że błędy nie istnieją. Tylko my podejmujemy zbyt ryzykownie wyzwania, które nie mogą się powieść.
Jestem 1 dzień w domu. Emma już 3 raz dzwoni, żebym przyjechała – zaimponowałam jej moją znajomością montażu filmów i obróbki zdjęć w Photoshopie.
Patrzyłam na siebie w lustrze w kuchni i doszłam do wniosku, że nie mogę już tak radykalnie zmieniać swojego życia.
~~~~~~~~~~~~~~
Kupiłam sobie mały prezent,
głośnik wielkości 2 pudełek zapałek z radiem i możliwością odtwarzania plików audio z pendrive oraz J miejscową dyskoteką. Coś na pamiątkę z tego niezwykłego miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga