wtorek, 3 marca 2020

Antywirusowa mikstura

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
2 marca 2020 r
  
Jestem przybita tym wszystkim, co się dzieje na świecie.
Martwię się nie o siebie, ale o moje dzieci.
Zrobiłam sobie sałatkę na koronawirusa, żebym miała siłę i odporność, gdy zaistnieje taka potrzeba żeby do nich pojechać.
Podam skład, bo dodałam wszystko, co może wzmacniać organizm.
Mam taki rozdrabniacz do różnych warzyw na sznurek, kupiony na allegro i w nim to wszystko rozdrabniam.

Sałatka składa się, z;
3 ząbków czosnku
¼ jabłka,
 3 migdałów,
                   2 orzechów brazylijskich,
              1 orzecha włoskiego,
            ½ pestki awokado,
                         łyżeczki płaskiej cynamonu,
                       kawałka świeżego imbiru,
                    soku z połówki cytryny,
                    ½ sporej marchewki,
                           płaskiej łyżeczki czarnuszki,
                        łyżeczki świeżej kolendry
i 1 kiwi.
Nie ciekawie to wygląda, 
ale jest dość smaczne. No i wartości są powalające.
Mam ostatnio kłopoty z ciśnieniem, jest za wysokie, lekarz kardiolog dał mi lek Avedol 12,5 mg – niestety fatalnie się po nim czuję a ciśnienie mi wcale nie spada. Nawet rośnie.
Muszę, zatem znaleźć inny sposób na obniżenie ciśnienia.
Może nawet iść do innego lekarza, po inny lek.
Tyle, że nie teraz, bo jestem ogólnie rozbita.
Ostatnio codziennie wieczorem stawiałam sobie takiego dość trudnego pasjansa, bo miałam nadzieję, że stanie się to, o czym od dawna marzę.
Niestety nie stanie się a ja już nie mam siły czynić cokolwiek, żeby to marzenie zrealizować.
Sądzę, że ze swojej strony zrobiłam wszystko, ale nie tylko ode mnie to zależy a na tę drugą stronę nigdy nie miałam wpływu.
Zatem trzeba skreślić kolejne marzenie i marzyć tylko o tym, by nie zarazić się koronawirusem.
Takie banalne marzenie. 
Może bardziej chodzi mi o moje dzieci, bo o nie się boję najbardziej.
Kolega z Warszawy zaprasza mnie do siebie, dzwoni, co kilka dni i bardzo namawia mnie na wizytę. 
Powiem szczerze jeszcze tu na wsi siedzę i czuję się bezpiecznie, jeśli chodzi o choroby.
Podróż do Warszawy nie bardzo mi się uśmiecha.
To pakowanie się tygrysowi w paszczę. Nie wiem na razie nie pojadę zobaczymy, co będzie dalej. 
Pozdrawiam wszystkich, bo w tych czasach nie wiadomo co będzie jutro.

2 komentarze:

  1. Basiu, na Ciebie też strach podziałał i o to w tym wszystkich chodzi. Wypij melise i bądź dobrej mysli a nie dosiegnie Cię żaden koronawirus. Sieją panike, bo ona ma moc zabijania - to depopulacja. Wiec Basiu, głowa do góry, a dzieci sa duze i nie musisz sie o nie bać, bo sama sobie tym szkodzisz. Basiu wyluzuj!!!. Serdecznie pozdrawiam. Buziaki. Ania (magnolia) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, to nie do końca o wirusa chodzi, choć o niego też. Martwię się o Agę kocham ją bardzo i chciałabym żeby była szczęśliwa. No cóż ja już taka jestem, że martwię się na zapas. Buziaki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga