poniedziałek, 8 czerwca 2015

Casting

Gdy odlatują motyle
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
Rozdział 129
˜˜*°°*˜˜
8 czerwca
~~~~~~~
Znowu jestem. Zrobiłam swojego rodzaju casting. 
Potrzebowałam przewodnika po Warszawie. Wkleiłam prośbę do 95 mężczyzn z Warszawy, deklarujących, że szukają partnerki w jednym z portali. Treść następująca; „Witaj. Potrzebuję pomocy - będę po 9 czerwca/zależy od pogody 10, 11 może 12/ w Warszawie - chcę sobie kupić rower damkę na Mokotowie i potrzebny jest mi ktoś, kto mógłby mi doradzić, jaką wybrać.
/Marzy mi się taka mniej więcej damka w przystępnej cenie, żebym mogła czuć się na niej jak dama a nie jak Batman na góralu – oczywiście tego nie było w ogłoszeniu./
Istotne jest też to, że nie bardzo wiem, w co muszę wsiąść, żeby dojechać z Dworca Centralnego na Mokotów, /czyli przydałby się taki powiedzmy przewodnik po Warszawie/ - Oczywiście miło będzie Ciebie poznać a może z tej drobnej przysługi rozwinie się jakaś miła przyjaźń.
Serdecznie pozdrawiam, gdybyś mógł mi pomóc zadzwoń do mnie na numer xxx xxx xxx.”
W ciągu 7 dni 55 mężczyzn przeczytało list z tego 32 odpowiedziało, jedni, że są zajęci w tym czasie ale w innym chętnie, inni /17/, że pomogą mam zadzwonić tu podali swój telefon, kilku zadzwoniło i nawiązaliśmy miłe rozmowy byli gotowi pomóc.
Wybrałam jednego. Teraz już pozostałym dziękuję za troskę – natomiast wyniki, będą bardzo ciekawe po 2 tygodniach.
Jeden napisał mi, że przeczuwa podstęp – polegający na tym, że pewnie, czemu innemu ten list miał służyć.
Trochę było w tym prawdy przyznałam mu. Chodziło mi o to na ile ludzie są chętni do bezinteresownej pomocy, ile jest w nich empatii i jaka jest moja umiejętność wybierania.
Niestety okazało się, że z tym ostatnim jest najgorzej.
Pan, którego wybrałam wbrew początkowemu intuicyjnemu wrażeniu ze zdjęcia, bardzo się starał i przekabacił mnie tymi staraniami. Okazało się, że jak na raka przystało zapalił się jak żarówka z supermarketu szybko i gdy nadszedł termin wymiękł, czyli jak owa żarówka spalił się bezpowrotnie.
Dla mnie to żadna strata, mam w telefonie jeszcze sporo numerków, gdzie zawsze mogę zadzwonić.
W tak zwanym międzyczasie dziecko wykupiło mi bilet do Mediolanu i to też trochę pokrzyżowało moje plany żeglarskie i nawet te rowerowe, bo nie mogę się wykukać z kasy jak mam do dziecka jechać. No cóż takie castingi wymagają zaangażowania, odpisywania na listy i odpowiadania na telefony, tak czy siak uznałam po wstępnym rozliczeniu wyników, że jest sporo ludzi chętnych i że ja muszę zwracać uwagę na pierwsze symptomy choćby drobniutkie Narcyzmu, bo „ów” rak kompletnie nie szanował rozmówcy, przerywał w pół zdania i kompletnie nie ważne było, co do niego mówiłeś, nie dopuszczał mnie właściwie do głosu.
Po raz kolejny poznałam, co znaczy brak szacunku dla drugiego człowieka.
Reasumując zaproszenie na Mazury ciągle jest aktualne, kolega już tam pływa i jak nie będę miała ciekawszej propozycji spróbuję załapać się na kilka dni, bo wiem, że za długo tam nie wytrzymam. Mediolan od 17 lipca. Reszta wakacji się zobaczy.
Muszę kupić kijki treningowe do Nordic Walking i może trochę zacząć biegać, bo moja waga nie zmienia się za bardzo mimo diety. Schudłam niecałe 3 kg to zdecydowanie za mało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga