Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
16 marca 2017
Budzenie
się o świcie we własnym łóżku jest jak świergot ptaków wiosną.
~~~~~~~~~~~~~~
Ech
właśnie teraz dowiedziałam się, że umarł Wojciech Młynarski. Szkoda Wojtku, że
odszedłeś.
A tak
niedawno śpiewałam jeszcze Twoją piosenkę.
Śpij
słodko.
~~~~~~~~~~~~~~
U Oli
w mieszkaniu świergotały ptaki z płyty cały czas.
U
Tymona on świergotał, tak się rozkręcał, że zaczynał gaworzyć, najczęściej po
rusku, albo, co gorsza po niemiecku. Mówiłam mu nie mów mi „przy dziecku po
rusku po niemiecku”, ale to do niego nie docierało – czasami tak ma.
On
urodził się tam gdzieś przy granicy z Ukrainą i pewnie, dlatego – jak
dziecinnieje to i wracają dziecięce wspomnienia.
~~~~~~~~~~~~~~
Pierwsze
noce jak się budziłam w domu, to byłam zdziwiona, że jestem gdzie indziej.
Nic,
nic wiosna w polach goni wiatr. Coraz piękniej dookoła a mnie w duszy bez już
pachnie, wszystko kwitnie dookoła. Raduję się zwyczajnie bez niepotrzebnych
wzruszeń.
Cieszę
się i taką swoją niezgrabną pieśń śpiewam dla stwórcy, że przeżyłam kolejną
zimę, że nie wiele zapłacę za grzanie, że będzie czas na radości letnie i
później jesienny.
I na
słodkich marzeń omdlewanie.
Nie
wiem, czemu ale głęboko w sercu czuję, że to był czas na powrót do domu. Może
ma się coś zdarzyć, w czym nie powinnam uczestniczyć. Los jakąkolwiek ma postać
zawsze był w pewien sposób dla mnie łaskawy. Jeśli coś mi odbierał, to
najczęściej okazywało się później, że to w efekcie było dla mojego dobra, żebym
uniknęła poważniejszych strapień lub nieszczęść.
Możesz
mówić, co chcesz, to może nasza podświadomość tak zmyślnie wybiera dla nas drogi,
na, które wchodzimy i którymi kroczymy, często nie wiedzieć, czemu.
Nigdy
zbyt głęboko nie analizowałam własnych decyzji, uważałam, że trzeba podejmować
ryzyko, bo kto nie ryzykuje nie znajdzie drogi do sukcesu. „Kto nie ryzykuje
nie pije szampana”. Podejmując ryzyko, gdy wygrywamy jesteśmy szczęśliwi, gdy
przegrywamy jesteśmy mądrzejsi o to właśnie doświadczenie. Bardzo mądrze piszę
nieprawdaż? Najdziwniejsze jest to, że z samego rana, bez kawy a nawet na
czczo, bo dzisiaj dopiero wybieram się na badania i nie wolno mi rano nic jeść.
Ok.
jadę w końcu. No i pojechałam o 7.30 opatulona, bo zimno jeszcze i duje. Do przychodni
mam jakieś półtora kilometra i z górki – do tego wiatr lekko z boku, domy
osłaniają, więc mnie nie zarzuca mnie na boki.
W
laboratorium jest jedna babka, moja uczennica, jedyna, która potrafi znaleźć
moje żyły. Zupełnie nie ma ludzi. Wychodzi inna prosi kolejną osobę, znaczy
mnie. Wchodzę i widzę, że powinnam iść do tej, co wyszła. Ona kiedyś
porozrywała mi żyły i wbitą igłą szukała, co by tu jeszcze uszkodzić.
Odmawiam
– poczekam na moją panią. Ona ma jeszcze małego chłopca, który się koszmarnie
boi. W końcu zagadywany przez 3 pielęgniarki i mamę pozwala sobie wbić igłę,
jak mówię, mu żeby został to zobaczy jak ja będę ryczała.
Śmieje
się przez łzy i w końcu przychodzi moja kolej. Moja pani robi to po mistrzowsku,
pobiera 3 fiolki i jestem po, nawet nie kwiknęłam, więc nie dostanę kolorowych
naklejek z pokemonami.
Trudno
mówię a mały, który oczywiście czekał na mój ryk, oddaje mi jedną swoją.
Dzielna jesteś mówi śmiejemy się teraz razem. Szkoda, że nie miałam w plecaku
jakiejś pocieszajki dla niego. Z ambulatorium pojechałam do apteki, bo jak
kupowałam brakło im jednego leku. Musiałam go odebrać, był już zapłacony.
~~~~~~~~~~~~~~
Jak
pamiętasz chciałam kupić sobie na wiosnę długi czarny płaszcz. Mam już do niego
cudne botki a’la skóra wężowa i cudowną małą torebeczkę na długim pasku z
takiej samej skóry. Tego typu dodatki elegancko mogą wyglądać z ładnym
płaszczem. Znalazłam w necie taki, niestety okazało się, że nie można za niego
zapłacić przelewem bankowym i zrezygnowałam.
Wiedziałam,
że znajdę taki jak chcę, muszę tylko być cierpliwa. I znalazłam rewelacyjny z
super materiału a’la cienka gabardyna. Niegniotący się, super odszyty jak na
mnie długi zakrywa 2/3 łydki, czyli widać ten najładniejszy kawałek nogi, który
koneserzy nazywają pęciną.
Oczywiście
czarny, pasujący do każdej stylizacji. Mimo zapewnień o silnej woli – kupiłam
go.
Jest
to ostatnia rzecz, którą kupiłam - słowo.
Jak
wróciłam padłam w sumie przejechałam ok. 8 kilometrów w tym ok. 4 pod górkę i
pod wiatr. Mam zimną wodę, bo zapomniałam włączyć. Coś tam piorę i jestem
senna. Może wieczorkiem coś jeszcze napiszę.
Gotuję
na jutro i pojutrze kapuśniak, tym razem inny niż zwykle. Kupiłam takie ciemne pieczarki
i z nimi będzie kapuśniak na żeberkowym trójkącie. Rewelacja kocham taki kapuśniak.
Jutro zrobię ziemniaczki z kiełbaską i będzie pyszny i dietetyczny obiadek.
P
przysłał MMSa nie rozumiem tego, ale odpisałam, powinien bardziej się postarać
jak zależy mu na kontakcie.
Tylko
czy potrafi i czy mu zależy – to jest pytanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam