21 kwietnia 2023
❤❤❤
Odchodzę w mrok.
Jestem b. słaba.
Dni mijają a ze mną jest coraz gorzej.
Widzę to każdego dnia.
Wiem, że już to badanie mi raczej nie
pomoże.
Położę się na trochę i napiszę, co
było dalej jak się zdrzemnę
. ❤❤❤
Wypiłam 1 litr wody i pan od badania powiedział,
że mam iść siusiu. Wstałam z leżanki i…. zrobiłam 3 kroki do drzwi.
Nagle poczułam, że głowa mi jakby
odpływa od ciała w jedną stronę a nogi wiążą mi się w supły.
Kurczowo prawą ręką chwyciłam klamkę u
drzwi, lewą ręką usiłowałam złapać futrynę drzwi, ale ta zsuwała się.
Nogi zaplątały się i sparaliżowały tak
skutecznie, że straciłam nad nimi jakąkolwiek władzę.
Nie czułam nawet, że osuwam się tylko
zobaczyłam jak w krzywym zwierciadle 5 może 6 twarzy,
Doktora z kitką, przemiłą pielęgniarkę
w kwiecistym, kolorowym fartuszku, poważną młodą panią nierozstającą sią ze strzykawką
w białym garniturze i pana w stalowym kitlu.
Musiałam się osunąć, bo oni wszyscy
mieli przerażone twarze jakby stali na okręgu studni.
Dziewczyna będąca w towarzystwie innej
z kroplówką próbowała mnie podnieść chwytem od tyłu, a był to kawał baby.
Tylko moment byłam nie przytomna. Nogi
nie chciały nieść ciała..
Ktoś powiedział kiedyś są „ludzie
i parapety”.
Ta miła pielęgniarka tak
różniła się od tych skwaszonych na oddziałach pań, do serca można ją przytulić.
Troszczyła się, aby ktoś mnie
zabrał, bo widziała, że ledwo trzymam się kupy.
I zabrał mnie - ale mało
zawału nie dostałam tak tym wózkiem jechał i to nie pierwszy raz/Taka szarża
jakby go gnomy z maczugami goniły\.
Walnął w metalowe drzwi. Malo,
co nie przejechał po nogach siedzącego na krześle i do tego tak się spieszył
jakby bał się, że ktoś go z tym wózkiem zobaczy.
Krępuje mnie to, bo robi mi
wiele grzeczności, ale z drugiej strony boję się, że kogoś lub mnie w końcu okaleczy.
❤❤❤
Ciekawa jestem, co
koordynatorki teraz wymyślą. Jak dotąd nie skonsultowano mnie jeszcze z chemio -
terapeutą, – bo, po co? – Umierającemu się kata nie pokazuje – jeszcze by go po
nocach straszył.
❤❤❤
Jeszcze o 2 rzeczach dotąd
nie pisałam. Zaraz po operacji bolała mnie mimo znieczulenia prawa ręka na wysokości
bicepsa.
Jak tylko byłam w stanie na
tyle się wygiąć, by ją obejrzeć okazało się, że mam na niej siniaki jakby ktoś bardzo
silnie mnie przytrzymywał – czyżbym chciała uciec im ze stołu operacyjnego?
Drugą intrygującą sprawę
odkryłam wczoraj. Poczułam, że coś jest nie tak z paluchem lewej nogi.
Dotąd po operacji go nie oglądałam,
bo nie mogłam przez ranę stomii tak się pochylić, żeby go obejrzeć a w sumie
nie był tam dominujący ból. Wczoraj przed badaniem chciałam posmarować stopy
kremem\zawsze dbałam o stopy\ okazało się, że coś na tym paluchu się dzieje.
Z całego schodziła wręcz
płatami skóra, przez środek szła rysa jakby ktoś ostrym nożem go przeciął, była
ciągle bolesna. Wyglądało tak jakby był tam wcześniej ropny pęcherz.
Po operacji dostawałam jak
sądzę profilaktycznie zastrzyki z antybiotykiem, więc i ta rana się wygoiła.
Tylko skąd ona się tam
wzięła?
Chodzę cały czas w skarpetkach
nie mogłam się tam skaleczyć na odcinku ok.1,5 centymetra, żebym o tym nie
wiedziała.
Ze względu na cukrzycę o
stopy dbam szczególnie.
❤❤❤
Jaka pyszna jest woda z cytryną rano – nigdy mnie
takie drobiazgi wcześniej nie cieszyły?
Zaopatruję się w jedzenie w
Auchanie – postanowiłam wypróbować wszystkie interesujące lody, jakie tam mają.
Sądzę, że nic już mi
zaszkodzić nie może.
Lody to jedyna przyjemność,
jaką mogę sobie podarować.
Dzień w tą czy w tą to już
nie ma znaczenia.
Piszę dalej, tego bloga, bo
chcę, aby ludzie wiedzieli, jakie są ostatnie chwile samotnego człowieka.
Kto chce może go czytać,
kogo to wkurza niech mija go szerokim łukiem?
Zadziwiają mnie Ci znajomi,
którzy miesiącami milczeli a teraz wydzwaniają, bo zebrało im się na pogaduchy.
Jak ich pytam, o co chodzi
mówią, że chcieliby jeszcze mnie zobaczyć?
A konkretnie, o co chodzi?
Jakie rak poczynił spustoszenie
w moim organizmie? Czy bardzo się zmieniłam? Cóż ci powiem Kaziu gdybyś zobaczył
mnie na ulicy nie poznałbyś mnie.
Sądzisz, że po starej znajomości
sprzed bodajże 10 lat powinnam ci się pokazać, żebyś sam mógł ocenić degradację
wyrządzoną przez raka?
Litości Kaziu nie bądź takim
parapetem. Mój dawny znajomy, który jeszcze 2 tygodnie temu dzwonił, jak co
tydzień w niedzielę między odkurzaniem a szykowaniem obiadu miał zwyczaj mówić „byle,
jak, ale się zachowuj”.
Sam wg tej maksymy „zachował
się” i zapisał mnie na straty – już nie dzwoni.
My zaś a właściwie Ty przysłałeś
mi kartkę na dobranoc 29.11.2022.to wtedy zaczęłam chorować. Później milczałeś a
teraz chciałby mnie zobaczyć.
Pamiętajcie mnie taką jaką
byłam przed rakiem.