wtorek, 29 marca 2016

Cukierkowa zieleń i kociaki

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
                                             28 marca 2016
                                   ~~~~~~~
 Czas mija już szybko poprzeplatany, radosnymi chwilami kwitnących krokusów, czy pierwszych fiołków pod płotem. Wiosna jak zawsze budzi nowe nadzieje, piękniejszego jutra.
Póki człowiek wiosną zaczyna marzyć – znaczy, że jeszcze jest w nim młodość mimo upływających lat.
Zapytałam braci ile mają lat, – choć dobrze wiem, ale obaj mocno narzekają na zdrowie.
Za 2 i za rok kończą 60 tkę. Cudny wiek, jeśli to nie jest 18 tka. Co do tego nie ma dyskusji.
~~~~~~~
Dziecko złożyło w wydawnictwie swoją pierwszą książkę, kolejne pewnie pojawią się jak grzyby po deszczu.
Kiedyś, jako licealistka 1 klasy mówiła oni jeszcze zobaczą napiszę książkę i dostanę nagrodę…..Kurczątko nie pamiętam, o jaką nagrodę chodziło.
~~~~~~~
Samotność nawet mi ostatnio nie doskwiera za bardzo. Oglądam sporo filmów i balansuję na granicy filmowej fikcji i kotletów mielonych pełnych zapachu koperku i kardamonu.
Czasami zatrzymuję się przy oknie w kuchni, gdzie wśród całej sromoty porozrzucanych gałęzi buszują sroki, których od zawsze nie cierpię, kosy się wyniosły i to jest okropnie smutne.
~~~~~~~
Czasami zadzwoni jacyś zdesperowany facet, któremu nie ma, kto pozmywać garnków czy postawić grota na wietrze.
Niektórzy niestety są tak beznadziejni, że człowiek nie wie czy śmiać się czy cichutko płakać.
Trzeba jednak dla dobra własnej wątpliwej już nieco urody znosić ten debilizm nabyty płci przeciwnej a jakże, bo co innego mi zostaje w ten pierogowo kotletowy czas.
 ~~~~~~~
Erudyci na wymarciu – a i Ci, których los oszczędził przed zawałem, udarem czy starczym uwiądem, szukają cud Zosi w nowym stylu w białych pończoszkach na muszkach z podrasowanymi kwasem hialuronowym pośladkami, ot taka Lip Sync Battle Ustawka - stworzona specjalnie dla wiotczejących współczesnych casanovów tworzących lipsyncowane orgie wyobraźni we własnych znoszonych wyduźdanych gaciach.
I taki spot niekoniecznie reklamowy spod Grójca Ci nawija godzinami, bo ma darmowe bezlimity za 19 zł, czyli za 4,49 euro miesięcznie - a co stać go „przecie” z renty, do kina czy teatru nie chodzi, koncerty zaś tylko po grochówce.
Wypytuje,- co masz a czego nie masz.
A na buzi to jesteś okrągła? Z nudów odpowiadam, że z prawej tak a z lewej wręcz przeciwnie – i kurczę łyknął to i zniechęcił się, bo asymetria jak sadzę go nie kręci. Nie dzwonił 2 dni z tej rozpaczy, ale że nie trafił widać symetrycznej 3 dnia znów zadzwonił i nawijał bezpłciowo.
~~~~~~~
Ech muszę coś przetrącić, bo mnie z głodu zęby rozbolą.
Tyle na te Święta dobroci, że sama nie wiem, na co mam ochotę.
Może bułeczkę z pasztetem z królika?
O tak mało szykowania a pyszność przednia.
Firma „Duda” – nie wiem, czy to od naszego Prezydenta RP te pasztety, czy tylko pod nazwisko mu się podpięli.
Kupiłam pasztecik dla fajnego opakowania a’la koszyczek z drewna w smaku też całkiem, całkiem lekko tylko zdrewniały.
Zjadłam właśnie końcówkę.
Śniadanko pyszne i całkiem mnie nie zmartwiła męska głupota – żyć trzeba i nie zamartwiać się, bo już świata nie zbawię a tym bardziej facetom intelektu nie dosztukuję.
Jak któryś felerny – to już taki umrze jak mu się nie pogorszy i to jego problem.
Ja zaś coraz bardziej w zwiewność się przemieniam, suknie, tiule w szafach oglądam i trawy do pasa mi się marzą.
Takie panie dziennikarzu mam dziwactwa.
Zostały mi romantyczne filmy z cudownie kochającymi mężczyznami w sumie to nie jest takie złe patrzeć jak to mogłoby być, gdyby życie było jak romantyczny film.
~~~~~~~
Ech, co mi tam mam rower zawsze można sobie dać w kość i on znaczy rower nie wywali mi prosto z mostu, że mu się znudziłam a nawet jakby łańcuch rozszczepił w 4 miejscach to zawsze mam drugi sprawny. 
To wszystko wylęgło mi się przed Świętami.
W Święta.
Odwiedziłam rodzinkę ta porwała mnie do Częstochowy do swojej rodziny a więc nie siedzę całe Święta w domu.
Jutro wracam na stare pielesze i dobrze, bo już takie duże towarzystwo mnie męczy.

poniedziałek, 14 marca 2016

Sentymenty mi powiędły

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim
14 marca 
~~~~~~~
Prużę kapustkę włoską, taką po mojemu z jabłuszkiem, gruszką, cebulką, papryczką pepperoni, pieprzem pomarańczowym, masełkiem, żurawiną, odrobiną octu z winka malinowego, kieliszkiem porto, czubrycą, czerwoną, koperkiem suszonym, pieczarkami + wołowinką mieloną i piersią kurczaka pokrojoną w kosteczki – mięsko symbolicznie po 100 g na małą główkę kapusty.
Czasami tak mnie nachodzi na coś pysznego.
Pojechałam do sklepu właściwie po kawałeczek tortu tiramisu. Uwielbiam go. 3 razy podchodziłam do lady i patrzyłam na różne torty – jednak pohamowałam się.
Kupiłam za to sporo warzyw i stąd ta kapusta włoska.

Róża od mojego kolegi ciągle cudna, aż się wierzyć nie chce, że są takie kwiaty, które tyle wytrzymują w wazonie.
Mieliśmy wczoraj iść na tańce, ale tam gdzie byliśmy jest tak sobie.
Ja cały czas myślę o Milongu. 
Chciałabym podszkolić się, bo lata minęły a ja nie miałam okazji tańczyć z partnerem.

Trochę czuję się zawiedziona, bo wysłałam dla wszystkich moich znajomych propozycję Rejsu z Gdyni do Karlskrona w kwietniu za jedyne 199 zł z różnymi atrakcjami na pokładzie i nikt nawet nie zapytał, o co chodzi.
Totalnie zignorowano moją propozycję a ja głupia stęskniłam się za niektórymi. Jasiu tylko napisał, że jest za słaby na takie wyprawy. On jeden zareagował, reszcie moich znajomych ostatnio zwisa, co do nich piszę.
Trochę to smutne, ale trudno.
Jeden ciągle pisał do mnie smsy sugerujące, że ciągle myśli. Napisałam mu w końcu, że jest SMS-owym narzeczonym.
Kilka lat temu mieliśmy razem pojechać w góry, na tydzień. 
Później plany mu się zmieniły i zaproponował wyjazd na 3 dni w góry. Podróż 2 dni, więc wyglądało na to, że w górach jeden dzień.
Aż taką desperatką nie jestem, tym bardziej, że mieliśmy jechać moim samochodem, bo on nie ma auta, bo niedowidzi.
Teraz zupełnie zlekceważył moją propozycję.
Ja, co prawda wybieram się niby z moim kolegą, ale on zabiera z sobą jeszcze siostrę. Nie ma to znaczenia, bo Rejs jest faktycznie dla singli. Jak patrzę na tych, co się tam wybierają tracę ochotę.
Myślałam, że może kogoś ze znajomych namówię wtedy byłoby wesoło, ale widać „sentymenty mi powiędły 
„a znajomi się rozmyli w obłokach. Do bani i tyle.
  ~~~~~~~
O matko jaka ta kapustka pyszna jest, rekompensuje mi ona wszystkie smutki.
~~~~~~~
"Człowiek bardzo się uskarża przy każdym bólu, a tak rzadko się cieszy gdy go nie czuje. Georg Chrostoph Lichtenberg "
... dlatego uważam, że być szczęśliwym - to postawa a nie stan...
Pożegnania też mogą być budujące i uzdrawiające... i nie warto się roztkliwiać, ale z uśmiechem spojrzeć w słońce i co dobre zachować w pamięci a co smuci zapomnieć”.

sobota, 12 marca 2016

Na szczytach Karakorum !!!

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
                                             12 marca 2016
                                        ~~~~~~~
Przyszedł czas dla serca mego
poznać smutkiem utkaną niepogodę
a przecież zawsze kochałam słońce
i jego barwne odbicia w mej duszy
ciepłe tony głosu szczęśliwego kosa,
kwitnące kaczeńce
i czułe pieszczoty ciepła,
napełniające  tkliwością każde muśnięcie 
myśli przelatującego ptaka
każde westchnienie małej niezabudki,
każde serca drżenie nocą.
Zawiozłam swój smutek w krainę
marznących wzruszeń
Zamknęłam moje serce w lodowej szafie,
szaro-mglistego pejzażu,
cierpliwości  niepojętej,
gdzie słońce tylko czasami
za chmur wygląda leniwie
a wszystko co żyje lodem oszronione wstydliwie,
uczy się zmagać z wiecznym ciepła głodem.
W tę uczuciową permanentną niepogodę.

piątek, 11 marca 2016

Animator ludzkich marzeń

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
                                             11 marca 2016
                                     ~~~~~~~
 Noc,
myśli
bujały się
jak stare latarnie
skrzypiąc na wietrze
lada dzień będą Święta
bez znaczenia jakie, byle jakie
a jego ekscentryczne myśli, były
 tak stłamszone przez życie, że aby je
rozbudzić
zapalał świecę wierząc w jej magiczną moc.
Ogień jak zawsze, pulsował, drgał i czarował
Wtopił się bez reszty w migoczący, wątły płomyk.
Ogrzewał nim skołatane serce no bo co mu zostało.
Nagle ujrzał jak jego dusza lewituje wysoko nad  światem
wolna  od myśli
i ciała a on bezdusznie siedział tu przed tą świecą, maczając usta
w już zimnej czarnej kawie
czując, że dopiero teraz jest całkowicie stracony, porzucony przez wszystkich
odtrącony
Nie dość, że
bezmyślny,
to do tego jeszcze pozbawiony tego co inni duszą nazywają, ograbiony z czci i wiary.
Zgasił świecę, ułożył
pod poduszką
pojedyncze
bezładnie
rozrzucone
słowa.
Cholera jutro
trzeba będzie
układać je od nowa.
                                                                                                     


   

czwartek, 10 marca 2016

wiosenne refleksje

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
                                             9 marca 2016
       Sentymenty, myślałam o tych wszystkich roślinach, które mimo wszystko przebijają się przez sterty gałęzi.
Od 2 dni oglądam Anię z Zielonego Wzgórza – Tak mnie sentymentalnie wzięło.
Oglądam i dociera do mnie jak bardzo nasze losy różniły się.
Posiadanie miejsca, które można nazwać własnym domem jest czymś, co ma wpływ na całe nasze życie.
Moje dziecko, jako swoje skypowe motto wstawiło taki tekst.
Nie sądzę, że bez powodu „Home is any four walls enclosing the right person”  
Zastanawiałam się, czy to może być pocieszeniem, na ból, jaki rodzi się w sercu, gdy człowiek uświadamia sobie, że nie ma miejsca, do którego pragnie wracać.
Z drugiej strony sensacja, cudze nieszczęścia one wabią nas jak psujące się mięso muchy. Najwięcej ludzi wchodzi na posty, w których piszę, że przytrafiło mi się nieszczęście, jestem przybita popadam w depresję – wtedy każdy jest szczęśliwy moim nieszczęściem, bo to on okazuje się nie jest tą najgorszą niedorajdą – są gorsi.

Człowiek, każdy człowiek, który poczuł, że nie ma, dokąd wracać zaczyna tworzyć sobie własne miejsce.
Tak było ze mną.
Jako młodziutka 19 letnia dziewczyna poszłam na swoje – do człowieka, który w moim odczuciu miał być dobrym ojcem dla moich dzieci.
Kiedy sobie uświadomiłam, że to jest totalna pomyłka było już za późno – dziecko w drodze i brak nadziei na piękną przyszłość.
Mogłam tylko próbować na tych wątpliwych fundamentach zbudować dom dla naszej przyszłej rodziny, brak doświadczenia uskrzydlał mnie, bo, jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to nie ma prawa się udać.
Sądziłam, że nawet najgorszy drań powinien docenić mój wkład pracy zapał, poświęcenie i dobrą wolę. 
Zapał młodych ludzi często ratuje ich przed kompletnym załamaniem i zgorzknieniem.

Patrzę na te rośliny, które przebijają się do nowego życia kompletnie nieświadome tego, że przyjdzie im kwitnąć wśród totalnego bałaganu i chwastów.
Są w ogrodzie takie tulipany, które posadziłam 40 lat temu, gdy jeszcze nawet domu nie było. Stanowią wesołą żółtą kępkę i kwitną na prawie 80 cm nóżkach bujając się zabawnie na wietrze.
Przetrzymały wszystko, – więc może i jakaś roślina z tych, co sadziłam ostatnio też przetrwa tyle lat.

Dzień Kobiet, kilku przemiłych panów pamiętało złożyć życzenia.
W sumie nie bardzo mi na tym zależy tak naprawdę.
Bardziej cieszy mnie kos, który śpiewa w miejscu, które dzięki moim wieloletnim trudom nazywałam moim ogrodem, choć wiedziałam, że nim nie jest.
Nie ma tu nic mojego, nie ma i nigdy nie było, choć łudziłam się, że będzie inaczej.
Inwestowałam w miejsce, które jest tak naprawdę grobem wszystkich moich nadziei.
Inwestowałam ciężkie pieniądze i ogrom pracy, bo ciągle sądziłam, że ma to sens.
Smutne to bardzo, ale tak faktycznie jest.
Wcześniej też żyłam w domu, który był jakby rodzinną schedą dawnych pokoleń.
Rodzina twierdziła, że kocha mnie, że część tamtego domu też była moja.
Jak przyszło, co, do czego inni położyli łapę na wszystkim i mojego tam też nic nie było.
Nawet własnych zdjęć nie zabrałam. Własnych zeszytów z ogólniaka, pamiętników. Wszystko wzięli inni.
Dziś już nawet tamtego zapachu stęchlizny już nie pamiętam. 
Wykreśliłam i tamten rozdział z mojego życia.
Wykreśliłam, by nie czuć bólu, że i Ci, którzy twierdzili, że mnie kochają też wykorzystali moją naiwność i oszukali mnie zwyczajnie.
Dziś nawet boli, gdy przechodzę obok ich grobów.

 Tracę chęć do życia. Wyrywam się czasami z tego amoku, na jakieś tańce, ale są to ostatnie porywy nadziei, tej nadziei, której już dla mnie tak naprawdę nie ma. 
„Jak się ma miękkie serce trzeba mieć twardy…..”.
 Cóż wbrew pozorom nie mam.
Znów dziś ktoś poczuje się lepiej, bo przecież to nie on jest tym ostatnim naiwnym. 

wtorek, 1 marca 2016

Hulanki - hejże hola.

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
28 lutego 2016.
                                    ~~~~~~                                                      Super fajna kolejna sobota, byliśmy z kolegą na tańcach w tym
Kasynie Oficerskim/GKO na Tuwima/, gdzie chodził nasz kolega śp. Sławek B.
Pierwszy raz tam byłam i wytrzymałam kondycyjnie tylko do północy - a dzisiaj hi, hi nikt nie chciałby mieć moich nóg.
Już w nocy zaczęły się skurcze łydek takie, że pół nocy masowałam mięśnie.
Kurcze blade straciłam kompletnie kondycję.
Niby jeżdżę na rowerze, ale to inne mięśnie pracują.
Do tego poszłam w butach na niewysokim, ale jednak obcasie – to też nie było bez znaczenia. Od obcasów na takie forsowne występy się odzwyczaiłam.
Coś we mnie jest takiego, jak w tym Maćku z piosenki, że „bo w Maćku taka dusza jak zagrają to się rusza”.
Ja po prostu przy muzyce tanecznej tracę rozsądek.
W sumie to szczęście od Boga, że mój partner nie jest raczej figurowym tancerzem, bo jeszcze wróciłabym połamana a tak obeszło się nawet bez drobnych potknięć.
Sama się dziwię, że odważył się ze mną iść na tańce.
Hi, hi nie widział jak kiedyś – no powiedzmy z 15 lat temu jeden młodzik przerzucał mnie w rock’n’rollu przez bark.
Fakt, że wtedy byłam młodsza o 15 lat a i o 10 kg lżejsza, co nie jest też bez znaczenia.
Gdyby nie to, że jestem łakomczuchem i tłumaczę się tym, że jak za dużo schudnę to się tak pomarszczę, że będę nadawała się już tylko na makulaturę, to bym się odchudziła i oczywiście śmigała – muszę coś z tym zrobić. W sumie jesteśmy umówieni na kolejne tańce więc może wystarczy mała dieta.
~~~~~~~
Właśnie pomyślałam sobie o jednym dziennikarzu z Częstochowy, który zaproponował mi kilku dniową wizytę u niego ze szczegółowym planem rozrywek.
Żałuję, że nie mogę wejść na jego list, bo mam padnięty Internet znaczy działa, ale z prędkością do 16 kg/s.
Czyli nic mi się nie otwiera. Piszę post, ale na razie nie ma szansy, że go wstawię.
Ów dziennikarz już od początku instruował mnie jak powinnam postępować, żeby znaleźć sobie hi, hi „chłopa”.
Wyglądało to tak, że powinnam zachowywać się jak matrona, nie wychylać się z żadnymi fantazjami, czy pasjami o awangardowych pomysłach mam zapomnieć.
Po prostu udawać potulnego gamonia ze słabym zgryzem.
Między innymi on miał zamiar przeprowadzić ze mną taką terapię, bo ja jestem wg niego niedostosowana do swojego podstarzałego wieku.
Tak mnie wnerwił, że, mimo iż wśród atrakcji miał być koncert Michała Bajora z "17 najpiękniejszymi piosenkami o miłości”, którego bardzo lubię, oczywiście nie tylko zrezygnowałam, ale jeszcze powiedziałam mu, co o tym myślę.
Nikt mnie zmieniał - nie będzie, bo ja się sobie podobam.
Szkoda, że nie widział mnie wczoraj na tych tańcach, byłam ubrana – no delikatnie mówiąc odlotowo.
Spodnie rurki jeansy jasno niebieskie, buty kowbojki niebieskie w tym samym tonie, tunika w tureckim stylu z cekinami złoto fioletowymi czarna z delikatną łezką na biuście - do tego - to najlepsze bluza żużlowej włoskiej reprezentacj narodowej, która przypominała czarną skórę z wielkim napisem w kolorze starego złota ITA LIA z przodu literki rozdzielone zamkiem błyskawicznym a na plecach flaga włoska.
Żałowałam tylko, że włosy nie udało mi się zmodyfikować, znaczy farba, pogubiła się z kolorem na mojej głowie, ale trudno muszę odczekać i iść do fryzjera.
Był jeszcze szal, którego zadaniem było ociupinę przykryć te złote cekiny, bo jak dla mnie są trochę tandetne.
Muszę jakoś to przerobić, ale nie miałam czasu.
Mój nowy kolega zaskakuje mnie trochę imprezkami a co najlepsze wyraźnie podobam mu się taka jaka jestem.
Postanowiłam, że będę dokładała się finansowo w mniej więcej 50%, bo nie wiem jak się to wszystko potoczy chcę być fair.
Myślę sobie, że jest miło jak człowiek nie ma poczucia, że był wykorzystany.
Ciiii, kolega jest młodszy ode mnie nie dużo, ale uważam, że jest to dobry układ koleżeński.
Do tego jest jak na razie super grzeczny.
Otwiera drzwi samochodu, pomaga się rozebrać i ubrać z hi, hi płaszcza oczywiście. Stara kinder sztuba, powiedziałaby moja babcia.
Nawet przy stoliku zawsze podstawiał mi krzesło, żebym hi, hi nie padła, obok, co było bardzo możliwe przy moich szaleństwach.
Ja oczywiście w zamian delikatnie uczyłam go drobnych figur przy obrotach z prowadzeniem ręki dołem, bo górą się bałam.
Kiedyś mojemu exowi podbiłam łokciem oko w tańcu, jak obracałam się z ręką w górze bo taki był baletmistrz, że patrzył na swoje nogi i głowę trzymał za nisko.
~~~~~~~
Napiszę jeszcze, że myślałam kiedyś o Internecie, ze bez niego już nie da się żyć.
Wiecie co może i się da ale jest czegoś brak.

Archiwum bloga