Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
12 marca 2017
Tymon
jak dzwonił, to prosił mnie żebym dbała o siebie i się ciepło ubierała, bo się rozhartowałam
a sam widział, jaki kruchy mam organizm, po przeziębieniu w Krynicy.
„Teraz
będziesz sama musisz zadbać o siebie".
Ubrałam
się jak tylko przyjechałam w dyżurny zimowy strój; czyli ciepła bawełniana
podkoszulka, bardzo gruby i luźny bawełniany sweter dwustronny bukle z ogromnym
golfem.
Takim, że przy mrozach można pół głowy schować z uszami włącznie.
Takim, że przy mrozach można pół głowy schować z uszami włącznie.
Nie
wiem czy ktoś wie jak to wygląda, ale taki a’la misiu jest po obu stronach.
Nie
chcę nosić polaru na gołe ciało, /bo to sztuczne włókno/, więc kupiłam taki
sweter.
Na to
noszę jeszcze luźniejszy szary angorowy sweter z długim rękawem, tak, że jak
zaciągnę do dołu to mi paluszki przykrywa.
Nie
zbyt to zdaje egzamin w nocy, bo jak się przewracam z boku na bok to paluszki
się odsłaniają.
Właśnie
się obudziłam, bo tak zmarzły mi palce, że to mnie przebudziło. Muszę chyba
rękawiczki zakładać na noc.
Na
dole, mam majtaski, spodnie od dresu nie takie bardzo grube, bo siedzę
praktycznie cały dzień pod kołdrą.
Skarpetki
są szalenie ważne. Mam 2 pary jedne, normalne takie jak noszę do trampek a na
nich takie angorowe bardzo ciepłe.
Kupione kiedyś w Zakopcu i już wysłużone a nawet cerowane.
Kupione kiedyś w Zakopcu i już wysłużone a nawet cerowane.
~~~~~~~~~~~~~~
Musiałam
wynieść i rozwiesić w garażu wełnianą kołdrę, bo tak nasiąknęła wilgocią jak
mnie nie było, że pod jej ciężarem nie mogłam przewrócić się na drugi bok.
Teraz
na lekką, ale ciepłą kołdrę mam nałożony futrzak, który wisiał w drzwiach wejściowych,
jako zabezpieczenie przed zimnem, oprócz dwóch grubych koców. Więc był suchy, bo
przewietrzony.
Moje mieszkanie
zimą, przypomina taką chatę jak gdzieś na Syberii.
Wszystkie
okna okutane, czym się da.
Duże
ręczniki zwinięte w rulon, grube zasłony z okien i różne koce, które przez lata
kolekcjonowałam.
W tym
roku nie pozaklejałam grubą taśmą okien, dookoła, bo wyjechałam już w
październiku.
Przyjeżdżałam,
żeby podlać kwiatki raz na miesiąc.
Miałam
2 cytryny i mandarynkę. Mandarynka chyba padła.
Podlewam ją ciągle, bo pień nie usechł tylko liście.
Podlewam ją ciągle, bo pień nie usechł tylko liście.
Wiem z
doświadczenia, że czasami drzewka odbijają nowe liście po jakimś czasie.
W tej
chwili wygląda tak marnie jak ja.
~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj
ugotowałam tylko rosołek a na kolację szybką jajecznicę z 2 jajek o 17 tej.
Jest
za zimno w kuchni, żeby tam pichcić.
Temperatura tu to w porywach 17 stopni, ale w kuchni łazience i atelie zaledwie 5 w garażu 4.
Temperatura tu to w porywach 17 stopni, ale w kuchni łazience i atelie zaledwie 5 w garażu 4.
Jak
znowu myślę o tym, że będę musiała umyć włosy i wykąpać się - ciarki mnie
przechodzą.
~~~~~~~~~~~~~~
Aga
miała zadzwonić wieczorem, ale pewnie zapomniała.
Wczoraj
przyjechałam, wyszłam na dwór, bo słyszałam piłę elektryczną, widać jeszcze nie
wszystko wyciął w ogrodzie.
Chciałam go poprosić, żeby oddał mi mój rachunek od prądu, bo nie mam do niego zaufania i nie wiem, czy to, co mi napisał w liście jest prawdą.
Chciałam go poprosić, żeby oddał mi mój rachunek od prądu, bo nie mam do niego zaufania i nie wiem, czy to, co mi napisał w liście jest prawdą.
Boję
się, że jeszcze odetną mi prąd, bo nie mam rachunku a on mi napisał, że mam
dopiero zapłacić w kwietniu.
Poprosiłam
grzecznie o ten rachunek a on na mnie zaczął drzeć się przy sąsiedzie, który
stał za płotem.
Trwało
to jakiś czas i wiem, że było odwetem za to, że widział Tymona przed domem, jak
pomagał mi się rozładować z bagażami a później jeszcze dał mi buziaka na
pożegnanie.
Zawsze w takich razach, robi mi karczemne awantury, żebym przypadkiem nie zapomniała, że kiedyś byłam jego żoną.
Zawsze w takich razach, robi mi karczemne awantury, żebym przypadkiem nie zapomniała, że kiedyś byłam jego żoną.
~~~~~~~~~~~~~~
Jak
sobie sprowadził tu do domu Elę, miałam święty spokój, bo chciał pokazać jej,
jaki jest szlachetny.
Miał
pecha, Ela zakolegowała się ze mną i uciekła od niego jak go lepiej poznała.
Teraz
już znów nie musi mieć żadnych oporów i może znęcać się nade mną bezkarnie.
Nawet
jak się okazuje sąsiad nie jest przeszkodą, bo przecież przed sąsiadem chce
wręcz pokazać, jaki z niego jest macho.
~~~~~~~~~~~~~~
Odzwyczaiłam
się od awantur, kiedyś miałam je, na co dzień, zawsze mnie kompletnie rozbijały
nie mogłam się pozbierać po żadnej, płakałam całe noce w poduszkę, nie mogłan jeść, miałam nerwicę żołądka.
Kiedyś
nawet po jakiejś kolejnej awanturze/chyba w moje urodziny/chciałam z tym
skończyć, kupiłam sobie francuskiego szampana, pojechałam do lasu samochodem.
Wjechałam w taką przesiekę i…,
Wjechałam w taką przesiekę i…,
jak nie
piję nigdy więcej jak mały kieliszek opróżniłam połowę butelki.
Wtedy pomyślałam, że wsiądę w autko i skręcę pod prąd pod jakiegoś tira.
Wtedy pomyślałam, że wsiądę w autko i skręcę pod prąd pod jakiegoś tira.
Na
szczęście w resztkach świadomości dotarło do mnie, że mogę się nie zabić a
spowodować, śmierć albo kalectwo innego niewinnego człowieka.
Zaczęło
mi świtać, że mogę sama zostać kaleką.
Pamiętam jak rozmazywały mi się brzozy w samochodowej szybie, bo tak płakałam.
Pamiętam jak rozmazywały mi się brzozy w samochodowej szybie, bo tak płakałam.
Pamiętam,
że aż zanosiłam się od płaczu, sądziłam wtedy, że jak wypłaczę wszystkie łzy,
to już nie będzie mógł mnie nigdy zranić.
Jego
awantury już mnie nie ruszą, nigdy, będą spływały po mnie jak po kaczce.
Zasnęłam,
obudziłam się o świcie w białej mgle rozmywającej najbliższe brzozy. Za oknem
autka z mgły wynurzyła się sarna. Dziwnie wyglądała, prawie nie było jej widać
nóg tylko te załzawione smutne oczy.
Przyglądała
mi się gdzieś z odległości 10 m. Był taki moment, że pomyślałam, jestem już „tam”
po drugiej stronie mojej udręki.
Sarna zastrzygła
uszami i odeszła we mgłę.
Wtedy
właśnie obiecałam sobie, że już nigdy nie będę przez niego płakać, żeby nie
wiem jak na mnie wrzeszczał.
To
musiało być przed 2002 rokiem, przed śmiercią mojej mamy.
~~~~~~~~~~~~~~
Pamiętam,
że jak mama umarła, byliśmy z bratem w szpitalu i miałam w sobie cały ocean łez
- bardzo chciałam, choć kilka uronić, ale tamta obietnica, dana sobie w
zamglonym lesie przed zdziwioną sarną, nie pozwalała mi uronić nawet jednej łzy.
Dopiero
dzisiaj znów się popłakałam, po może 17 latach, znów jego zachowanie spowodowało,
że cała byłam roztrzęsiona.
Znów, nie potrafiłam powiedzieć mu, co myślę i jedyną ucieczką były łzy i wycofanie się do tej piwnicznej izby, w której mieszkam od 18 lat.
Znów, nie potrafiłam powiedzieć mu, co myślę i jedyną ucieczką były łzy i wycofanie się do tej piwnicznej izby, w której mieszkam od 18 lat.
Położyłam
się spać i czułam jak płaczę przez sen.
To
straszne faktycznie straciłam odporność i łatwo teraz będzie mnie znów ranić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam