Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
16 czerwca 2017
Ufff, muszę coś z tym zrobić, od tygodnia mam b. wysoki cukier,
powyżej 200, nie spada ani po 2 ani po 3 godzinach od jedzenia, nie spada też na
czczo.
Muszę chyba przejść na głodówkę póki cukier nie spadnie mi do
normy, tylko czy to pomoże?
I czy ja wytrzymam - zobaczymy.
~~~~~~~~~~~~~~
Wczoraj dzwonił Tymon, opowiedziałam mu o pisarzu, z którym
rozmawiałam przez telefon.
On twierdzi, że faktycznie taka historia, była znana w Warszawie
wśród literatów, ale to była historia innego człowieka.
Powiedział, kogo.
Śmiał się, że mój rozmówca zaadoptował sobie ją do potrzeb jak
to określił „podrywu”.
No cóż dobrze jest czasami trafić na bajarza, ale on lekko
przesadził.
Tymon, bardzo się o mnie troszczy – to wyjątkowo miłe, tym
bardziej, że sam zapewne ma kłopoty z własnym zdrowiem.
Lubię z nim rozmawiać.
Pewnie bym go odwiedziła, ale postanowiłam odłożyć jak najwięcej pieniędzy,
żeby w końcu kupić sobie jakiś samochód.
Nie chcę być od nikogo zależna.
Zresztą myślę, że jak nie będę
jeździła zacznę się bać jeździć.
Muszę ostro oszczędzać „0” przyjemności, nawet
z moich ulubionych zielonych jabłuszek rezygnuję. Nic zaczynam żyć w ascezie.
Wiem jestem łasuchem, ale to też niech będzie ćwiczenie charakteru. Trochę mnie
to smuci, bo muszę w tym układzie zrezygnować z wakacji.
No cóż ludzie większe
wyrzeczenia ponoszą dla dobrego celu.
Mogę i ja poświęcić się.
Jeden taki
miglanc zapraszał mnie do siebie, jak mu napisałam „Problem polega na tym, że
to Ty chcesz spotkać się ze mną, a ja bardzo ostro zaczęłam oszczędzać, bo
muszę kupić sobie samochód i wycieczki teraz oddalają mi perspektywę zakupu.
Zatem jeśli chcesz się spotkać musisz przyjechać do P.... i
uprzedzam nie zapraszam obcych mężczyzn do domu a więc w grę wchodzi tylko
jakaś kawiarnia. Basia”
Przestał pisać hi, hi kurdupelek wyższy ode mnie tylko
o 4 cm.
No, ale i duch w nim mały, bo szukał naiwnej.
Jak będę miała takie
podejście ograniczę też kontakty z tymi, którzy zawracają mi głowę, jest już
ciepło – nikogo nie potrzebuję póki, co.
Myślę też sobie, że sama pozwalam się krzywdzić, niby ja taka
wojowniczka a wchodzę w układy, które deprymują mnie psychicznie.
Robię to z tzw. „braku laku”- to nie jest dobre.
Człowiek, z którym praktycznie nie rozmawiam, bo nie mam, o czym
nie może znajdować się w kręgu moich znajomych, bo obniża mój intelekt do zera.
Gdy się jest już na równi pochyłej, trzeba na to bardzo uważać, komórki,
z których nie korzystamy – zamierają, jako pierwsze.
Mnie ostatnio nawet pisać
się nie chciało.
Fakt, faktem, że był tego jeden + przekonałam się, że jeszcze
bawią mnie rzeczy, o których praktycznie zapomniałam, bądź schowałam do lamusa
na blisko 20 lat, ale to nie jest aż takie „halo” żeby dać się omamić.
Wiem, że z fajnym człowiekiem moglibyśmy być o wiele bardziej
kreatywni.
Idę dalej, bo tak trzeba.
Wędrujemy znanymi szlakami,
powracamy do miejsc ulubionych,
Wciąż wierzymy, że odnajdziemy,
lata, które zostały za nami.
…
Stare chaty, już mchem porosły,
ścieżki całkiem się wydeptały.
Babie lato swą srebrną nicią,
oplątało nas wspomnieniami.
…
Dziś usiądźmy gdzieś na kamieniu,
przypomnijmy lata, co minęły.
To cudowne, że stoi ta chata
i że my wciąż jeszcze żyjemy.
Kamienie? Pamiętam jak szukałam w Grecji tych, które mówiły do
mnie.
Tassos śmiał się ze mnie jak wracałam każdego dnia z nową partią
kamieni.
Samotni ludzie rozmawiają czasem z kamieniami.
Tymon miał zwyczaj mówić, – gdy jestem sam „gadam sam z sobą, bo
potrzebuję inteligentnego rozmówcy”.
Ja gadałam w Grecji z
kamieniami i wierz mi, to mnie ubogacało, bo próbowałam z kamienia wykrzesać
jego historię.
Biorąc pod uwagę, że Grecja ma bardzo długą i bogatą historię,
nie sposób było próżnować intelektualnie, zbierając kamienie.
Ja z tych kamieni
miałam więcej radości niż z tych niby wysublimowanych fundowanych przyjemności.
Specjalnie zrymowałam, bo to była naprawdę, kompletna głupota i
ja w to weszłam.
No cóż czasami z wiekiem zachowujemy się jak dzieci.
Liczymy,
że na drzewach urosną nam lizaki.
Właśnie zadzwonił "J" z Warszawy, rozbawił mnie do łez, mówił, że
u nich przed chwilą przeszła burza z okropną ulewą.
Rozbawił mnie, bo robił
porządki w szafie i nie może znaleźć swojej koszuli, takiej wyjściowej na extra
okazje.
Spytał czy może ja przez omyłkę nie spakowałam jak byłam u niego. „J”
tak ostatnio przytył, że z jego koszuli można zrobić pokrowiec na fortepian.
Hi, hi „J” ja nie mam fortepianu – uśmialiśmy się oboje.
Stwierdził, że pewnie Ukrainka sprzątaczka spaliła ją przy prasowaniu
i w tajemnicy wyciepnęła.
Fajnych mam niektórych kumpli, wiedzą jak mi humor poprawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam