Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
6 czerwca 2017
Dzieci pojechały do
siebie a właściwie zięć wrócił do Mediolanu a Aga ma jeszcze do wtorku
spotkania w Warszawie.
Jednak mój czas z dziećmi już minął.
W piątek późnym wieczorem kolacja i rozmowy o wszystkim.
Aga dzięki temu, że od 19 lat mieszka za granicą nie bardzo
czuje to, co dzieje się w Polsce.
Mówiliśmy o sobie, ale i o polityce oraz mrocznych perspektywach
tego, co dzieje nie tylko tu, ale i w Europie.
Było miło, bo można było podzielić się opiniami, z młodszym pokoleniem,
ale i poczuć jak żyją ludzie w innych krajach.
~~~~~~~~~~~~~~
W sobotę byłam z nimi w Łodzi. Adze chodziło o to by jej mąż
zobaczył Łódź – szczególnie Piotrkowską.
Zjedliśmy dość dobry, ale bez szaleństw obiad w Galicyjskiej w
Manufakturze. Wróciliśmy do domu na truskawki, bo Aga podobnie jak ja uwielbia
polskie truskawki.
Wieczorem pojechała, odwiedzić swojego kuzyna ze strony ojca.
Ja tam już nie bywam z wiadomych względów.
~~~~~~~~~~~~~~
Rozbawiło mnie, gdy w trakcie tych opowieści dowiedziałam się,
że jedna z córek siostry ex męża mieszkająca w USA rozwiodła po raz drugi i jej
mama nawet o tym nie wiedziała.
Fakt, że córka nie mówi matce, że się rozwiodła najlepiej
obrazuje, jakie relacje w tamtej rodzinie panują.
Gorąco pożegnaliśmy się po obiedzie.
Umawiając się, że pod koniec lata ja ich odwiedzę.
Ot wszystko, co dobre szybko się kończy.
Ta wizyta skłoniła mnie do pewnych przemyśleń, obserwując
zachowanie moich dzieci, widziałam, czym jest miłość.
Oni na każdym kroku wspierają się i to jest cudowne, że pokazują
to sobie, nie czują się tym zażenowani.
Tego, czego w moim życiu brakuje mi najbardziej, to takich
relacji z partnerem. Tak sobie pomyślałam, że jak komuś na nas nie zależy i nie
czuje potrzeby, żeby to okazywać – wstydzi się tego – to nie warto o takie
relacje zabiegać.
Człowiek a szczególnie ja nie jest zdesperowany, że „musi” mieć
kogoś na siłę. Powinnam być kreatywna rozwijać się a nie kisić się w czterech
ścianach i liczyć na cud.
Jakoś ostatnio, bylejakość mnie dopada a to mi się nie podoba.
Mogę być sama jak nie mogę być z kimś, kto będzie mnie inspirował, dla kogo
będę całym światem i słońcem na jego niebie. Nie muszę godzić się na
bylejakość. To refleksje po wizycie moich dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam