Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
4 grudnia 2019 r
4 grudnia 2019 r
❤❤❤
Wczoraj spotkało mnie niesamowite zdarzenie.
Ostatnio popadam w depresję z powodu tego wypadku, którego skutki cały czas
mnie męczą i w zdecydowany sposób mają wpływ na moje samopoczucie.
Leżę
godzinami w łóżku, jest mi smutno, bo nawet nikt nie zadzwoni a jak ja dzwonię,
do tych, którzy mogliby mi poprawić nastrój, czuję po drugiej stronie
słuchawki, że są znudzeni rozmową ze mną. Często wprost mi mówią, „przecież ja
Ci nie pomogę”.
To smutne, bo potrzebuję szczególnie teraz kilku
słów pocieszenia, by jakoś przetrwać ten okres - przynajmniej w przyzwoitej
kondycji psychicznej.
Ostatnio obiecałam sobie, że już do nikogo nie dzwonię.
Nawet nie prosiłam przecież nikogo o zrobienie mi zakupów, które
są dla mnie prawdziwą udręką za każdym razem i muszę te wyprawy do
sklepu dodatkowo odchorować.
Cały ten stan, dla mnie dotąd aktywnej kobiety,
dobija mnie kompletnie psychicznie.
❤❤❤
Toteż jak wczoraj zadzwonił telefon, na mój
zastrzeżony numer, sądziłam, że to znowu jakaś reklama z czasów, gdy telefon
nie był jeszcze zastrzeżony.
Mimo to sięgnęłam i włączyłam rozmowę.
Okazało
się, że dzwoni pani Grażynka właścicielka Luny.
Pamiętacie tę suczkę Yorka z
Dźwirzyna, która się ze mną zaprzyjaźniła.
Jak wtedy szczerze pisałam mam kompletnego bzika na punkcie Yorków a Luna była wyjątkowym Yorkiem słodkim i wpadającym do mnie
na cienkie białe kiełbaski, które specjalnie dla niej kupowałam.
Pani Grażynka, mówiła, że jak tylko wybiegała na korytarz od razu stawała pod moimi drzwiami i czekała, aż jej otworzę.
Pani Grażynka, mówiła, że jak tylko wybiegała na korytarz od razu stawała pod moimi drzwiami i czekała, aż jej otworzę.
Zadzwoniła, zatem pani Grażynka z nietypową prośbą.
Wyjeżdżają z mężem na Święta do Krynicy Górskiej i pomyślała, że może ja
zgodziłabym się Lunę do siebie przyjąć na Święta, bo suczka, źle znosi podróże
wymiotuje i jest wykończona a do tego w domu wczasowym, chcą 30 zł za psa
dziennie.
Jasne, że bym ją przygarnęła za friko dla samego cudownego towarzystwa, ale mam wykupiony już bilet do
córki do Mediolanu i niestety nie będzie mnie w czasie Świąt w domu.
Powiem więcej, że gdybym wcześniej wiedziała o
tej propozycji pewnie zrezygnowałabym z wyjazdu szczególnie, że jestem
potłuczona i nie wiem jak zniosę podróż samolotem.
Bardzo było mi miło, że pani
Grażynka pomyślała o mnie.
Świadczy to o tym, że ma do mnie pełne zaufanie a to
jest budujące. Zastanawiałam się, czy nie mogłaby zaopiekować się Luną moja
koleżanka z pracy, która jest bliską koleżanką p. Grażynki.
Niestety okazało
się, że dała jej mój numer telefonu, bo sama nie chciała, a może nie mogła zająć się pieskiem.
Czasami takie drobne oznaki zaufania poprawiają samopoczucie, co
szczególnie w tej chorobie jest mi potrzebne.
Przed wczoraj miałam kompletnego doła, ta rozmowa zdecydowanie poprawiła mi samopoczucie.
❤❤❤
Powinnam już iść do lekarza na
rejon, bo kończą mi się leki, szczególnie paski do glukometru, ale muszę
poczekać jeszcze, bo zrobiłam sobie sama prezent i czekam na odbiór przesyłki.
Buziaki dla tych, którzy jeszcze tu zaglądają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam