Bajsza
~~~~~~~~~~~~~~
28 listopada 2019 r
❤❤❤
Jutro minie tydzień od momentu jak się potłukłam.
Do
teraz byłam na 2 lekach przeciwbólowych.
Dzisiaj oba odstawiam, bo nie pomagają
mi nawet na bolące kciuki, więc jak mają pomóc na to potłuczenie.
Podejrzewam,
że to takie farmakologiczne placebo, które nie pomoże najwyżej zaszkodzi na
żołądek.
❤❤❤
❤❤❤
Jak się czuję?
Dalej nie mogę położyć się na
lewym boku za skarby, więc muszę spać na wznak, czego nie lubię, lub czasami na
prawym boku, ale nie zawsze na prawym nie boli.
To mnie bardzo męczy, bo zawsze spałam na lewym
boku.
Nie mogę długo siedzieć a jeśli to muszę prawą
nogę oprzeć po turecku, wtedy mogę troszkę dłużej.
Nie mogę w tej lewej ręce przenieść z kuchni do
pokoju całego czajnika wody najwyżej pół.
To jest postęp, bo w poniedziałek nie
mogłam lewą ręką podnieść szklanki z piciem.
Jak się kładę i podnoszę lewą rękę do góry w
pewnym momencie zawsze w tym samym miejscu coś mi przeskakuje, jakby żebro
ocierało się o drugie żebro, czasami nawet przy oddechu tak mi przeskakuje, to
nie boli, ale jest dla mnie dziwne. Nigdy wcześniej tak nie miałam.
Nie mogę odkaszleć i to jest koszmar, bo zbiera
mi się nieciekawa wydzielina i powinnam jej się pozbyć a nie mogę, bardzo mnie
wtedy boli i muszę wybierać ból czy kaszel.
Najgorzej było wczoraj dostałam czkawkę na
szczęście krótko, to był obłęd.
Rzucało mnie dosłownie z bólu po łóżku.
Już mogę dzisiaj pierwszy raz w miarę swobodnie
chodzić, ale do sklepu po jabłuszka, które mi się skończyły nie odważyłabym się
iść.
Poprosiłam kuzynkę lekarkę, żeby odebrała mi z rentgena płytkę z tym
prześwietleniem.
Dali jej, ale jej jeszcze nie mam w domu, bo nie
mam siły iść do niej.
Może w sobotę wezmę taksówkę pojadę po jabłuszka
i wodę i wpadnę przy okazji do niej. Bardzo mnie zmartwiła, bo powiedziała,
że po takim potłuczeniu mogę mieć ból przez kilka miesięcy.
❤❤❤
Ten lekarz, Pablo Tellez napisał w wywiadzie,
„Chora podaje, że przewróciła się i uderzyła w okolicy
prawej klatki piersiowej w linii pachowej tylnej”
- Matoł cały czas mówiłam, że uderzyłam się z lewej
między sercem a nerką na wysokości boku żołądka. Nie miałam prawdopodobnie
otarć, czy nawet siniaka, bo chodzę po domu ze względu na zimno w bardzo grubym
jak miś polarze i on mnie przed okaleczeniami uchronił.
Do tego na rogu tej
ławy od telewizora w którą się walnęłam leżał gruby ręcznik, po praniu, którego jeszcze na szczęście
nie schowałam.
Dalej ten niedouk pisze; „chora podaje, że ma „silne” bóle, ale
jej zachowanie i poruszanie nie świadczą na poważny uraz”.
Ci, co mnie znają wiedzą, że gdyby mnie makabrycznie nie bolało za skarby nie pojechałabym do lekarza. On jednak sądzi, chyba że chciałam obejrzeć jego kaprawe oczy. Weszłam do niego opierając się o wózek inwalidzki, jak o balkonik, bo nie miał mnie tam kto zawieźć.
Ci, co mnie znają wiedzą, że gdyby mnie makabrycznie nie bolało za skarby nie pojechałabym do lekarza. On jednak sądzi, chyba że chciałam obejrzeć jego kaprawe oczy. Weszłam do niego opierając się o wózek inwalidzki, jak o balkonik, bo nie miał mnie tam kto zawieźć.
Tym bardziej, że wypadek miałam w piątek i czekałam do sobory, bo
myślałam, że mi się może poprawi.
Teraz po czasie jak na to patrzę, to dokładnie wygląda mi to tak jak było z moją mamą, która umierała z bólu - wzywała karetki,
zawozili ją do szpitala. Po czym po 3 dniach zwalniali ją do domu.
To trwało
przez miesiąc 7 razy - była zawożona karetką do pabianickiego szpitala. Na różne
oddziały. Miała takie bóle, że mówiła „wyskoczę z okna, żeby to w końcu się
skończyło”.
Kiedy rozmawiałam z jednym z lekarzy, do którego właśnie trafiła w
ciężkim bólu, powiedział mi, że mama miała zrobione wszystkie badania. Niczego
nie stwierdzili i uważają, że te bóle są urojone.
Cholera wściekłam się, gdy
następnego dnia poszłam do szpitala a mama miała podłączoną sondę do żołądka, z
której spływała czarna jak smoła krew a ona bredziła.
To było ponad moje siły, wpadłam do pokoju lekarzy na chirurgię, gdzie właśnie leżała zrobiłam karczemną
awanturę w pokoju lekarskim - przerywając im picie porannej kawy.
Wśród lekarzy
był nasz absolwent - znał mnie.
Poszedł ze mną do mamy. Dzień wcześniej z innym
rozmawiałam, gdy mama była jeszcze w kontakcie psychicznym i to on mówił o
urojeniach.
Młody lekarz wyglądał na zdziwionego, jak zobaczył tą sondę.
Po
czym rzekł, to może być martwica jelit.
Jakaś płytka się oderwała i zablokowała
jelita, tak, że nie są drożne. Martwica rozwijała się co najmniej przez miesiąc.
Trzeba natychmiast operować „może uda się wyciąć
ten martwy odcinek jelita jak organizm nie jest za bardzo zainfekowany".
Kazał
mi podpisać zgodę na operację poszłam z papierem do mamy i mówię jej, że musi mieć operację
i ja mam podpisać zgodę.
Mama odzyskała przytomność. Ja ją podpiszę powiedziała
– podpisała nieudolnie i znów straciła przytomność.
Powiedziała jeszcze, że ma
umalowane paznokcie to może nawet umrzeć, miała dość już tego bólu.
Czekaliśmy
z bratem na koniec operacji. Lekarz wyszedł i oświadczył nam, że było już za
późno.
Umarła na stole operacyjnym.
Gdyby wcześniej ktoś ją zdiagnozowali miała szansę.
Lepiej jednak dla lekarzy jest myśleć, że pacjent histeryzuje.
Jeszcze teraz po 17 latach serce mnie zaczyna boleć, gdy sobie to przypominam, była prawie w moim wieku gdy umarła.
Mogłam skarżyć?
Kogo była na 4 oddziałach
pabianickiego szpitala, wszyscy lekarze sorry ją olewali.
Który był winien?
Muszę zrobić sobie kawkę, bo jestem nieprzytomna i
rozbita.
Oj, jaka kawka jest pyszna, piję ostatnio dość rzadko i chyba dla tego tak bosko smakuje.
Kochałam mamę,
mimo, że w jakimś momencie życia zostawiła mnie z babcią.
Jako kobieta
rozumiałam ją. Chciała jeszcze troszkę nacieszyć się młodością, ale okazało
się, że się przeliczyła i jak Ania mówi zła karma wróciła.
Przeżywała w nowym
związku koszmar, który na szczęście mnie ominął dzięki babci i cioci.
Końcówka
jej życia też nie była ciekawa, lekceważono jej cierpienie, – dlatego ja unikam
lekarzy jak ognia.
Już do lekarza, tylko po insulinę a właśnie cukier
mam dzięki tej nowej insulinie długo działającej Lantus jak młódka, nigdy
takiego dobrego cukru dotąd nie miałam.
Tylko czy
musiałam tyle lat czekać i prosić lekarza, żeby mi ją przepisał?
Czy musiałam nieomal na kolanach błagać o tę
insulinę.
Nie byłoby tego wypadku, bo nie byłoby arytmii serca.
Ja podejrzewam, że arytmia jest odpowiedzialna, za te chwilowe utraty
przytomności u mnie a jest z powodu złego leczenia cukrzycy. Zresztą dr. Piotr Debich moje przypuszczenia tam na SOR-że
potwierdził.
Człowiek musi się ciągle uczyć, znać się na medycynie szczególnie
na starość i musi domagać się tego, co mu się należy jak psu kiełbasa.
❤❤❤
Słowa piosenki, po angielsku, po polsku i włosku
Słowa piosenki, po angielsku, po polsku i włosku
❤❤❤
******po angielsku******
Mom,
I'm so happy
I'm so happy
Because I'm coming back to you
My song is telling you
That this is the best day for me!
Mom, I'm so happy...
Why live far?
Mom, only for you
My song flies
Mom, you'll be with me
You'll no longer be alone
Oh, how I love you!
These words of love
That chain up my heart
Are maybe no longer used
Mom, my best song is you!
You are the life
And for life I won't ever leave you again!
(2x)
Mom, never again!
****po polsku****
Mamo, jestem taka szczęśliwa
Ponieważ wracam do ciebie
Moja piosenka ci mówi
To dla mnie najlepszy dzień!
Mamo, jestem taka szczęśliwa ...
Dlaczego mieszkasz daleko?
Mamo, tylko dla ciebie
Moja piosenka leci
Mamo, będziesz ze mną
Nie będziesz już sama
Och, jak cię kocham!
Te słowa miłości
To przykuwa moje serce
Być może nie są już używane
Mamo, moja najlepsza piosenka to ty!
Jesteś życiem
I na całe życie nigdy więcej cię nie opuszczę!
(2x)
Mamo, nigdy więcej!
******** po włosku********
Mamma
Mamma, son tanto felice
perché ritorno da te.
La mia canzone ti dice
ch'è il più bel giorno per me!
Mamma son tanto felice...
Viver lontano perché?
Mamma,
solo per te
la mia canzone vola,
mamma, sarai con me,
tu non sarai più sola!
Quanto ti voglio bene!
Queste parole d'amore
che m'incatenan il mio cuore
forse non s'usano più,
Mamma, ma la canzone mia più bella sei tu!
Sei tu la vita
e per la vita non ti lascio mai più!
(2x)
Mamma, mai
più!
❤❤❤
Aguniu, jakie pyszne babeczki babcia robiła, woziłam je do Ciebie do Grecji, a dla mnie zawsze robiła buraczki, marnowane grzyby, kluski na truskawkach i sernik rewelacyjny nikt nigdy nie zrobił lepszego.
Aguniu, jakie pyszne babeczki babcia robiła, woziłam je do Ciebie do Grecji, a dla mnie zawsze robiła buraczki, marnowane grzyby, kluski na truskawkach i sernik rewelacyjny nikt nigdy nie zrobił lepszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam