Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści -
jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~
Oj
kochani to będzie JAZDA BEZ TRZYMANKI.
Miałam
takie przeżycia, że tylko osoby o silnych nerwach mogą oglądać filmy. Nie
wstawiam ich tutaj, bo szkoda mi czasu – odsyłam na mojego facebooka.
Cicho
tam, kto już dzwoni, jeszcze się nie obudziłam.
Do tego mam TOTALNY KRYZYS
SPRAWNOŚCIOWY.
Wiem, co piszę, znam się na tym jak mało, kto. 3 dzień największe zakwasy i przydałaby się wanna z ziołami, ale tu ani wanny ani ziół, no nie zioła mam, bo zabrałam, ale do jedzenia a nie do wanny.
Wiem, co piszę, znam się na tym jak mało, kto. 3 dzień największe zakwasy i przydałaby się wanna z ziołami, ale tu ani wanny ani ziół, no nie zioła mam, bo zabrałam, ale do jedzenia a nie do wanny.
No i oczywiście kawa,
kawka, kawusia, kawuleńka na pocieszenie.
Zacznijmy od tego, że nogi mnie tak
bolą, że po prostu już nie wyrabiam.
Nogi rozumiem, bo za mało chodziłam w
ostatnich latach, ale ręce - ja nawet pisać normalnie na klawiaturze nie mogę.
Wczoraj już zdecydowałam, „nigdzie do południa nie idę – tylko się opalam”.
Oczywiście siedziałam godzinkę i spiekłam się na raka.
Niczego
nieświadoma przyszłam na obiadek.
W
lustrze w łazience zobaczyłam Upiora z Luwru.
Poszłam do łóżka i spałam do 17
tej jak zabita, dalej niczego nie świadoma.
W sumie cała krasa mojej opalenizny ujawnia
się przed północą.
Popisałam z kolegą na Facebooku i poszłam sfilmować zachód słońca.
Popisałam z kolegą na Facebooku i poszłam sfilmować zachód słońca.
Gospodarz
powiedział mi o innej trasie na plażę, więc weszłam w ulicę o szumnej nazwie
Aleja Róż. Róż, co prawda było jak na lekarstwo, ale trasa bliższa, więc lepsza
dla moich obolałych stóp.
W Alei
Róż znalazłam pomnik Glapy to chyba ukłon w stronę licznie odwiedzających
Międzyzdroje Niemców.
Na
razie wszystko jest bez większych emocji, nawet nogi mniej mnie bolały, tylko
biust zaczął piec niemiłosiernie.
Co za
ulga dla stóp morskie fale są boskie.
Właśnie
zadzwoniła koleżanka kupiła mi bilet na autobus na 30 do Dźwirzyna – super.
Czyli znowu jadę nad morze a jeszcze stąd nie wróciłam.
Filmuję szczęśliwa. A tam
chyba duży niemiecki chłopiec bawi się Glapą.
Tata się bawi matka biega za niesforną Glapą a synek
zniechęcony, że rodzice przejęli jego zabawkę, znęca się nad piachem na plaży
W morzu zaatakowała mnie....- kukurydza.
Wystraszyłam się nie żartuję, cosik kolory w kamerze się
spierniczyły po tym ataku.
Woda
cieplutka wierzcie mi na słowo. Plaża czysta, to ważne, bo odkryłam……, że chyba
jakaś Gerda zgubiła pierścionek z brylantem i zatrudniła brygadę
poszukiwawczą, która przesiewała piasek przez sitko.
Tacy Polacy są czyści
niech nam Niemcy czystością oczu nie mydlą.
Nasza dziewczyna nie ma za luźnych
pierścionków z brylantem.
Nasze
dziewczyny są jak maliny, więc, na co im brylanty.
Je byle,
co cieszy choćby to, że nikt nie twierdzi, że są wariatkami.
Niemka sprałaby
takiemu pysk i miałby nauczkę.
A mewy,
jakie są czyścioszki i do tego zaradne.
Proszą
o ładne ujęcie jak się moszczą do snu.
Czasami
są jak chłop, co to żywemu nie przepuści.
Nawet pół żywą meduzę zadręczą na
śmierć.
Zainspirowana
mewami, postanowiłam gałkę lodów sobie kupić.
Tym
bardziej, że nogi wychłodziłam, więc trzeba i resztą się zająć.
Żadnych gorączek
nie będzie. Hi, hi, kto to wie?
Proszę mi nie pisać o głodzie i że zjadłam w czereśniach literkę, bo ten komputer pisze jak chce a ja jestem niepełnosprawna i do dupereli wagi nie przywiązuję, bo słońce na mnie czeka he, he.
Dzisiaj też 9.20 a jeszcze śniadania nie jadłam. Pewnie znów zjem parę literek.
Na
naszych plażach jest wiele atrakcji.
A Ci
ciągle tych brylantów szukają. Jakby brylanty były najważniejsze.
Teraz jak
ktoś będzie chciał mnie za głupie zachowanie przeprosić niech nie podchodzi do
mnie bez brylantu.
Ja też chcę mieć co gubić na plaży a i pochwalić się
koleżanką bym mogła, "że mam". Nie dałam mu w pysk i proszę dziewczyny widzicie przyszedł z brylantem.
No i
widzicie a ta z plaży znalazła, – jaki duży o rany.
Trudno
ja pójdę poszukać dzików, albo innych atrakcji, niestety zachodu się znów nie
doczekam, bo słońce wciąż za wysoko.
Co tu jest z tym słońcem?
Muszę trochę
ponarzekać, to przecież w moim stylu. Wczoraj przez te filmy, nie zadzwoniłam
do kolegi.
Za to znalazłam dla niego „Tajskie lody rolowane” i muszelkę.
Chyba dzisiaj
pójdę na te tajskie. Tylko nie wiem czy gronkowca nie złapię do kompletu.
Wczoraj
zapomniałam o kolacji i o godzinie 00 zjadłam 15 cm kabanosa pod zapomnianą również
tabletkę.
Ech
życie poszukiwacza nie jest łatwe. Czasami jednak zdarzają się chwile wyjątkowo
radosne.
Gdy się okazało, że dziki, poszły już spać a słonce piecze niemiłosiernie
i nie ma zamiaru iść lulać, spotkałam w alejce do plaży, którą uciekały dziki
pana poetę z rikszą.
Rozglądał się jakby mnie a nie dzików szukał.
Rany boskie,
kto dzwoni do mnie przed dziesiątą w domu normalnie o tej porze śpię jak
zabita.
A to
moja przypominajka telefoniczna, przypomina mi, że dzisiaj są urodziny Tasossa
mojego pierwszego zięcia, z którym się obustronnie UWIELBIAMY.
Jak córka była jeszcze
z Tasosskiem a ja przyjeżdżałam ją odwiedzać z kilkoma kilogramami kiełbasy
krakowskiej, kabanosów i śliwek w czekoladzie, czasami też z babcinymi
babeczkami. Mój zięć na wejściu rozkładał ręce do uścisku i mówił poprawną
polszczyzną „Mamo uwielbiam Cię”. Tylko tyle umiał po Polsku.
Gdyby był moim
mężem lubilibyśmy się tak jak to jest – do dzisiaj.
Zatem
przerywam pisanie i lecę złożyć mojemu ulubionemu zięciowi życzenia urodzinowe i
posłać wirtualne śliwki w czekoladzie. Jak my kochamy nasze słodkie słabości.
Ja już zjadłam swoje ulubione wiśnie w rumie.
Zabrałam 5 jakby mi brakowało naturalnej słodyczy.
Ciekawe,
co waszym zdaniem lepsze wiśnie w czekoladzie czy śliwki?
No to mogę jakieś śniadanie upichcić.
No to mogę jakieś śniadanie upichcić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam