Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści -
jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~
15 czerwca 2018 r.
No wczoraj zabalowałam z kolegą, wypiłam 50
ml. nalewki.
Poszalałam na całego, ale jakoś mi to służy,
do tego zjadłam jeszcze kawałek wczorajszego
tortu.
Porozmawialiśmy
z fajną babeczką na Facebooku i balowaliśmy, choć nie za długo. Ja się koło 22
wyniosłam do siebie tak było bezpieczniej ze względu na względy. Poszłam spać
komputer zaś szalał całą noc odtwarzając mi filmy z You Tube.
Pewnie,
dlatego miałam takie boskie sny.
Mówi
się, że sny są projekcją naszych nieuświadomionych myśl.
Śniło
mi się, że pojechałam z grupą młodych ludzi na zaproszenie Hollywood, chodziło
o realizację małego projektu filmowego.
Nie
takiego małego, bo jego realizacja miała trwać rok, na tyle wytwórnia nas
zatrudniła.
Na
głównym spotkaniu miałam wystąpić z krótką 4 min prezentacją projektu. Problem
polegał na tym, że nie znałam języka angielskiego na tyle, by spokojnie zaprezentować
nasz pomysł.
Jednak
jakoś bez większych wpadek wygłosiłam to, czego wykułam się na pamięć.
W
końcu trzeba było wrócić do domu zabrać więcej ciuchów i pojechać na realizację
projektu.
Ponoć
dla całej 6 osobowej grupy dostaliśmy dom, w którym mieliśmy mieszkać, jednak
pierwsze pieniądze mogły zjawić się po jakimś czasie.
Musiałam
zorganizować kasę i tu zaczęły się pierwsze schody.
Oczywiście
obudziłam się na trzy godziny przed odlotem do Stanów.
Sama
nie wiem czy chciałabym pojechać na rok do Los Angeles.
Ameryka
mnie nie fascynuje, ale gdyby z tego mogły być pieniądze na inne podróże to,
kto wie?
Co
mi w tej głowie siedzi?
Oj
pojechałabym w świat gdziekolwiek, żeby życie zacząć od nowa.
Tylko
myśląc realnie czy to się opłaca? Stawiać wszystko na głowie, gdy się ma tyle,
co ja lat.
Za
3 dni wracam do domu i tu jest mój ból.
Na
szczęście da się kolejny wyjazd jakoś spiąć finansowo.
Miałam
małe oszczędności jakoś dam radę a że samochód odjechał w nieskończoność, to
już inny temat.
Jestem
jeszcze senna.
Jest
pogoda na plażę nie wiem czy to dobrze, bo schodzi mi skóra głównie z pleców.
Nie mam za bardzo jak ich smarować. Muszę się pogimnastykować i spróbować tam
dotrzeć z kremem. Nigdy takich ilości kremu nie wcierałam w skórę, czuję się
bosko i skóra jest o wiele ładniejsza.
Tylko
z tymi plecami mam problem – posmarowałam je, byłam w końcu gimnastyczkę, ręce
sięgają mi dalej niż u innych.
Jest
ok. swędzą mnie plecy, pewnie są tam pęcherzyki, ale muszę jakoś się
powstrzymać i nie drapać po nich.
Pogoda
już się spierniczyła. Na samą myśl o chodzeniu bolą mnie nogi.
Jednak
to chodzenie tutaj to całkiem niezły trening przed Jantarem. Tam są gigantyczne
schody, które trzeba będzie pokonywać każdego dnia i do tego chyba nie mają poręczy,
na której możnaby się oprzeć.
Z
walizką to będzie przejście jak na dworcu w Kansas City - schodami do nieba.
Ech
jakoś dam radę. „Nie takie rzeczy żeśmy ze szwagrem….”
Pochmurno
spałam jeszcze troszkę, mój gospodarz chyba jeszcze śpi a ja w połowie już
jestem spakowana. Przeraża mnie ta podroż, ale niestety nikt mi tu nie pomoże.
No cóż pewnie znowu ją odchoruję, ale trudno – te 2 tygodnie warte były tego.
Wywietrzę mieszkania, popiorę ciuchy i w kolejną podroż ruszam taki ze mnie
globtroter.
……….
Mówisz - to tylko
słowa,
ważne - co dusza....,chowa,
ważne, co w trawie
błyszczy,
sen ważny - gdy się
ziści
i świerszcz, gdy zza
komina
tęsknoty przypomina.
bajsza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam