piątek, 21 czerwca 2013

Tylko smutkom jest wesoło.

Bajka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
Ściąganie, pobieranie udostępnianie zdjęć i treści – możliwe jest tylko za moją/autora/ pisemną zgodą.
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜˜*°°*˜˜
Niestety wyniki badań nie są dobre, ale co to, kogo poza mną może obchodzić. 
Byłam z wynikami u mojej kuzynki Danusi, która co prawda jest laryngologiem, ale ma pojęcie o tych wynikach. Nie poszłam z moimi wynikami, tylko zabrałam braciszka z jego wynikami, bo mi się nie podobały.
Okazuje się, że braciszek jest poważnie chory a diagnozy nie ma.
Jego badania wykazały wodę w płucach, wodę w lewej komorze serca, jakiś guzek w tarczycy i czort wie, co jeszcze. Danusia była przybita jak oglądała te jego badania. 
Dobrze jednak, że go zabrałam, bo w szpitalu go wypisali dali wyniki i kazali zgłosić się do lekarza 1 kontaktu.
˜*°°*˜˜
Do tego bardzo mnie zasmuciło, bo wczoraj w czasie tego upału, ktoś połamał mi wszystkie ostróżki, które z takim pietyzmem pielęgnowałam i które właśnie lada chwila miały zakwitnąć. Wygląda na to jakby mój ex zrzucił w kwiaty coś z tarasu, może łopatę od odganiania śniegu nie chciało mu się znieść, więc ciepnął w kwiaty. 
Serce mnie od wczoraj boli, bo jak zobaczyłam wszystkie takie połamane, myślałam, że umrę. 
Jak można zniszczyć tak bezmyślnie kwiaty. Ja płacę ciężkie pieniądze, by jakoś w tym ogrodzie było a taki truteń zniszczy wszystko. 
Jeszcze go wczoraj truskawkami poczęstowałam. 
Wcześniej wnuczka, tej jego damy jak tu przychodziła – /na szczęście przestała/ schodziła do ogrodu i zrywała najpiękniejsze kwiaty, często pojedyncze egzemplarze, dopiero, co kupione – myślałam, że szlag mnie trafi, ale co miałam zrobić raz się popłakałam, bo nie dość, że zerwała kwiatka, to kilka metrów dalej rzuciła go w trawę. Za każdym razem po takim zdarzeniu, obiecuję sobie, że już ani złotówki nie wydam na ogród, ale później zobaczę coś i serce mi mięknie. Chyba jednak nie warto – tak sobie gadam jakbym nie wiedziała, przez 30 lat powtarzałam tę samą śpiewkę „nie warto!” i niczego się nie nauczyłam. Mam złe wyniki badań – ten ogród trzyma mnie przy życiu. Każdy nowy kwiatek, który zakwitnie cieszy mnie niesamowicie. W ubiegłym roku posiałam mnóstwo kwiatów, przyjęły się pojedyncze egzemplarze, jak zakwitnie jak wczoraj, gdy odkryłam 2 nowe, których wcześniej nie było w ogrodzie serce się raduje. Jednak, gdy zobaczę prawie 30 kwiatów połamanych chce mi się płakać. 
Nawet za bardzo nie mogę się pocieszyć lodami, przez te wyniki. Smutno mi ogromnie. Ścisła dieta i umartwianie mi zostało.
Komary mnie pogryzły, ale cukier spadł mi do 113 pierwszy raz od tygodnia/zawsze był dużo wyższy/. Spociłam się w ogrodzie jak mysz, bo przyłapałam na gorącym uczynku świerszcza, który zżerał pręciki mojej białej pachnącej róży.
Mnie od jej zapachu się w głowie kręciło, więc wyobrażam sobie jak on się upił. Zrobiłam filmik, ale jak będzie ok wstawię go w następnym poście.
Nie mam pojęcia jak wyszedł, bo komary tak mnie chlały ja je zabijałam i filmowałam i mam teraz pełno bąbli.
Mam jakieś chyba uczulenie na ich jad. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga