piątek, 14 czerwca 2013

gà ác, czyli zły kurczak

Bajka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
Ściąganie, pobieranie udostępnianie zdjęć i treści – możliwe jest tylko za moją/autora/ pisemną zgodą.
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜˜*°°*˜˜
 To danie poznałam kilka lata temu, goszcząc u pani Bien, w Normandii. Normandia zrobiła na mnie niesamowite wrażenie – cudowne jest wybrzeże, dużo zieleni wokół wrzosy na skalnych skarpach jesienią. To kolejny region, różniący się od reszty kraju przede wszystkim kulturą. Przyjechałam wczesną jesienią i zamieszkałam na wyspie Jersey a moi gospodarze rozpieszczali mnie bez opamiętania, bo byłam jedyną ich wczasowiczką.
Próbowałam już wielu egzotycznych potraw moi francusko - wietnamscy gospodarze trudzili się, aby czymś mnie jeszcze zaskoczyć.
Ponoć od 40 lat mieszkali w starym domu otoczonym filarami i obrośniętym chińską glicenią tak dokładnie, że nawet okna otwierało się ze strachem by nie uszkodzić pnączy.
Pani Bien obiecała na obiad dziwną potrawę. Początkowe zdziwienie przerodziło się w zdumienie, kiedy okazało się, że wewnątrz dość niespotykanej kapusty przypominającej ogromną zieloną różę ze straszliwie pomarszczonymi listkami krył się fantastyczny farsz z ciemnego mięsa. Gà đen to pochodząca z Chin rasa kur czubatych, zwanych jedwabistymi (Gallus gallus domesticus brisson) wyjaśniała pani Bien. Ich skóra, mięso oraz kości są ciemne, a ponadto mają pięć palców u łap (zamiast czterech jak to bywa u innych gatunków). Oczywiście przycupnęłam w kuchni z gorzką kawą i śledziłam poczynania krok po kroku, nie cierpiąc zbytnio, bo pogoda była wredna, deszcz siąpił i o jakimkolwiek spacerze mowy być nie mogło.
Ten niespotykany wygląd kurczaka budzić może niepokój, co znajduje swoje odzwierciedlenie w wietnamskiej nazwie – gà ác, czyli zły kurczak.
Poczułam diabelski palec i trochę mnie to przeraziło, bo niby, czemu oni do mnie z takim „złym kurczakiem”.
Powiedzieli mi, że według medycyny wschodniej, jego spożywanie zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia cukrzycy, niewydolności nerek oraz wzmacnia układ odpornościowy i działa odmładzająco, – co szczególnie wówczas było nie do pogardzenia.
Stężenie substancji prozdrowotnych jest wyższe niż w innych rodzajach mięsa, jest ono również niskokaloryczne i ubogie w cholesterol.
Z powodu tych nadzwyczajnych właściwości kury jedwabiste nazywane są pożywieniem królów, ale zapewne częściej podawane są osobom chorym i kobietom spodziewającym się potomstwa.
Kurczaki przyprawiane są mieszanką ziół leczniczych thuốc bắc, które z racji swego oryginalnego pochodzenia, zwane są chińskimi.
Sino-wietnamska medycyna naturalna traktuje chorobę, jako zachwianie równowagi pomiędzy „yin” i „yang”, co powoduje osłabienie energii życiowej „ki”.
Na szczęście za pomocą odpowiednich zabiegów i stosowania medykamentów harmonia może zostać przywrócona.
Sama pani Bien wyglądała trochę jak z piekła rodem, jej już mocno pomarszczona twarz, nie bardzo odzwierciedlała zdrowotne działanie owych kurczaków, ale jakby przewidując moje wątpliwości rzekła; W naszych warunkach te kurczaki są bardzo drogie, mąż jeździ po nie specjalnie do Paryża. Jest tam jeden wietnamski sklep, który je sprowadza.
W zestawie ziół leczniczych stosowanych do przygotowania lẩu gà đen thuốc bắc znajdują się: bulwy pochrzynu chińskiego, korzeń żeń-szenia nasiona łzawicy, jagody goji i owoce głożyny pospolitej.
Ta mieszanka przypraw do „bulionu kurczakowego” pochodzi z Sapy, ale nie tej wietnamskiej, tylko znacznie bliższej – azjatyckiego targowiska w czeskiej Pradze tłumaczyli. Byłam wówczas w szoku, że zostałam ugoszczona tak nadzwyczajną potrawą i nawet gdyby przypominała smakiem chińskie stuletnie jajka wypadało ją zjeść.
Gotowe zestawy tych ziół dziś wiem, że można kupić również w Polsce – w wietnamskich sklepach spożywczych.
Do/bulionu – zupy/ dodajemy też ziarna lotosu – mają nie tylko ciekawą konsystencję i delikatny smak, ale rzekomo działają również kojąco. Małżonek pani Bien dość dobrze mówił po polsku, bo przez wiele lat pracował na kontraktach zagranicznych z Polakami z Mostostalu. Uśmiechał się od ucha do ucha i mówił po takim długim drżeniu całego ciała. Polska Vodka jest – tu znów wpadał w drgawki i kończył „na zdorowie” – co oczywiście mogło znaczyć, że gà ác jest zdrowy, ale vodka jeszcze lepsza. Pani Bien tylko groziła malutkim sino szarym paluszkiem.
Próbuję sobie odtworzyć przepis w wielkim skrócie: kurczaka jedwabistego (lub każdego innego) należy gotować wraz z przyprawami thuốc bắc, grzybami shiitake, cebulą, imbirem, czosnkiem, pomidorami i ananasem przez 2 godziny. I gotowe!
Podobno gorzki leki leczą najlepiej, ale w tym przypadku powiedzenie to zupełnie się nie sprawdza. „Bulion kurczakowy” jest jednym z ulubionych przeze mnie, a ziołowy oryginalny smak jest jego wielkim atutem.
No a kapusta włoska nadziewana tym kurczakiem, to takie urozmaicenie międzynarodowe tłumaczyła pani Bien uśmiechając się podejrzanie i mówiąc Polska lubić kapusta? Oj lubić!!!
Przypomniała mi się ta kapusta i postanowiłam sobie zrobić oczywiście mocno zmodyfikowaną.
Sam jednak tamten smak czuję do dziś jak by to było wczoraj tak jak pamiętam do dziś smak kwaśnicy na którą zabrał mnie Jerzy do Kramarzowej w Bukowinie.
Kurczaka „gà ác” nie mam, ale, mam kuropatwę małą i troszkę do niej dodam mięska wołowego – oczywiście nie spodziewam się osiągnąć identycznego smaku, ale ponieważ nie odstępowałam pani Bien nawet na moment w czasie gotowania – sądzę, że jestem w stanie zaimprowizować koncertowo.
Mam sporo wietnamskich ziół. Kupiłam je niedawno w prywatnym egzotycznym sklepie, który znalazłam w Internecie i okazało się, że jest usytuowany 11 km ode mnie. Zajrzałam tam i dzięki sporej promocji związanej z otwarciem zaopatrzyłam się, bo mam fisia na punkcie ziół.  No może tak - chciałabym każde ziele spróbować w różnych kombinacjach smakowych.
Podam mój przepis;
KAPUSTA FASZEROWANA MIĘSEM/mięso może być dowolne/
- SPOSÓB PRZYGOTOWANIA
1.
Farsz: posiekaj wołowinę i słoninę, lub kurczaka i boczek. Dodaj przyprawę Delikat, lub inną warzywną, pieprz, ziele angielskie, owoce goji, suszone śliwki, grzyby i grzyby Mun, odrobinę imbiru, ale świeżego korzenia startego, ja dodałam też kilka listków z krzaczka goji i 2 małe ruty, kilka lubczyku i ząbek czosnku. Posiekaj drobno cebulę i podsmaż, następnie dodaj do farszu.
2.
 Całość zalej niepełną szklanką bulionu i wymieszaj.
3.
Bulion do podlania kapusty jest tym, na którym gotowałeś mięso.
Kostkę Knorr rozprowadź w 250 ml gorącej wody, tak, aby powstał esencjonalny bulion, dodaj zioła i przyprawy, które posiadasz i które dodajesz zwykle do rosołu – oczywiście ja użyłam ziół chińskich i wietnamskich w połączeniu z naszymi.
4.
Obierz kapustę z wierzchnich liści, w całości ugotuj w osolonym wrzątku. Po wyjęciu ułóż w misce i rozchyl liście tak by się nie wyłamały i włóż pomiędzy nie farsz mięsny – począwszy od środka, każdą warstwę farszu zawijaj końcówką liścia do środka.
5.
Kapustę przełóż do rondla. Polej bulionem, roztopionym z masłem i na 40 minut wstaw pod przykryciem do piekarnika.
6.
Po tym czasie przełóż rondel na kuchenkę, zalej drugą połową bulionu i przygotowanym sosem i duś. Co chwile polewaj kapustę powstałym sosem. Kapusta będzie gotowa, kiedy będzie można łatwo wbić w nią widelec. Kapustę podawaj z przecedzonym sosem, który powstał przy przygotowaniu. Ja już nie musiałam dusić, bo po 4 min kapusta była miękka. Przykryłam szklaną pokrywą z wierzchu okrytą grubą folią aluminiową z foremki do ciasta, która świetnie zapobiega spaleniu z wierzchu i utrzymuje wewnątrz formy odpowiednią wilgotność.
Wyspa Jersey jest największą z Wysp Normandzkich położonych na Kanale La Manche. Przypominała mi nieco Dziwnów z czasów, gdy w nim bywałam. Małe domki przycupnięte wzdłuż wybrzeża z zadbanymi ogródkami. Gdzie nie gdzie okazalsza rezydencja z basenem palmami ukryta za wysokim żywopłotem. Jersey - nie jest częścią Unii Europejskiej, ale jej terytorium jest zależne od Korony Brytyjskiej. Malownicze widoki, rozległe plaże, klify, roślinność, łagodny klimat. Znajdująca się ok. 20 km od wybrzeży Francji wpływa na jej francuskie klimaty narodowościowe.
Językiem urzędowym jest angielski, wyspa posiadała własną walutę funt Jersey wymienialną 1:1 na funt brytyjski. Ale tu uwaga, o ile na Jersey można płacić funtami brytyjskimi, o tyle w Wielkiej Brytanii nie można już płacić funtami Jersey. Kiedyś jak Cypr była rajem podatkowym, ale podobnie jak na Cyprze to się też skończyło.
Stolicą Jersey jest Saint Helier. Sporą atrakcją turystyczną Jersey jest zamek Królowej Elizabeth. 
Zamek ten został zbudowany ok. 1590 r. i od tego czasu przeszedł kilka modyfikacji. W zamku znajduje się muzeum, gdzie można zapoznać się z historią zamku i Jersey. Pustelnia, mała kapliczka, była miejscem świętym od XII wieku i jest poświęcona świętemu, którego imieniu miasto zawdzięcza swoja nazwę..
Sporą ciekawostką jest to, że do zamku można dostać się bosą stopą. Ale tylko w dni, kiedy nie ma przypływu. Kiedy jest przypływ, na zamek można się dostać tylko i wyłącznie amfibią ferry.
O 12 każdego dnia odbywają się wystrzały z kanon armatnich, więc warto odwiedzić zamek o tej porze.
Odbywają się także tu krótkie inscenizacje historyczne, wykonywane w strojach z epoki.
Jersey posiada dużą i przepiękną przystań jachtową, największa chyba znajduje się w Saint Helier. Można tu spotkać piękne, drogie i luksusowe jachty i łodzie motorowe, na których wypoczywają bogacze. Wbrew pozorom z wyspy nie da się wydostać jachtem w dowolnym dniu, gdyż odpływy są tu tak silne, że jachty i motorówki ponoć opadają na dno. Tradycją jersejską jest wrzucanie nowo przybyłych do wody z pomostu, tuż przy wylocie Roseville Street. Nie miałam takiej nieprzyjemność być wrzuconą przez miejscowych do wody – na szczęście, bo gdy przyjechałam było już dość chłodno.
Czym można zrewanżować się za takie przyjęcie, oczywiście łódzką zalewajką. 
Pani Bien, mimo, że sporo starsza ode mnie zapłonęła rumieńcem, gdy próbowałam włożyć całą kiełbaskę do barszczu. Jej mąż śmiał się, gdy zaczęła ją w swojej miseczce jeszcze przed podaniem skrupulatnie kroić „ona zawsze ma sprośne skojarzenia – takie coś ją nakręci na 2 tygodnie”. Kultura obcych nam narodów jest czasami zaskakująca. Powiem tylko, że barszcz musiałam przygotować od samodzielnego kiszenia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga