czwartek, 27 czerwca 2013

Królik doświadczalny.


Bajka
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń i miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe!!! Hi, hi
Ściąganie, pobieranie udostępnianie zdjęć i treści – możliwe jest tylko za moją/autora/ pisemną zgodą.
„Balansować na linie wysoko ponad spojrzeniem Twych oczu”
˜˜*°°*˜˜
„Okazało się, że nie było potrzeby abym została w szpitalu i choć nie do końca jestem pewna, który lekarz się mylił - to jest faktem, że jeden się pomylił i to nie jest pocieszające, że leczą mnie ludzie, którzy kluczą po omacku.”
Teraz zaczęła się powtórka badań i oby wszystko było ok, bo nie lubię szpitala i to, że mnie tam nie przyjęli było mnie i Szabajowi bardzo na rękę.
Zaprowadziłam go do pokoju na górę, który dawniej wynajmowałam mojemu koledze i zostawiłam go tam z jedzeniem i piciem. Mój ex obiecał go wypuszczać kilka razy dziennie do ogrodu.
Trzeba było widzieć, jego minę. Myślałam, że serce mi pęknie – siedział na dywanie i patrzył w drzwi, wierząc, że go tam zostawiam tylko na chwilę.
Odkąd wsiadł do mojego samochodu nigdy na dużej nie zostawał sam. 
Jak jadę po zakupy, zostawiam mu włączony telewizor, bo lubi towarzystwo.
˜˜*°°*˜˜
Obiecałam sobie, że przechodzę na ścisłą dietę koniec z szaleństwami, nie chcę wylądować w szpitalu.
W moim ogrodzie zakwitła najpiękniejsza róża. Trzeba jeszcze trochę popatrzeć na kwiaty hi, hi i rabaty.
Chciałam bardzo serdecznie podziękować mojej p. dyrektor za prezent na wakacje. Bardzo to miłe jak się czuje, że ktoś o nas pamięta. Bardzo, bardzo dziękuję.
 Rano po raz kolejny jechałam na badania. Miałam kłopoty, bo rozkopali mi ulicę zmieniają krawężniki i podobno będą kłaść nowy asfalt. 
Wczoraj ich prosiłam, by zrobili mi przejazd, ale gdzie tam nawet nie zareagowali. 
Rano na badania jakoś wyjechałam na 4 ry i dalej, po chodniku do miejsca, gdzie nie ma rozkopów. Jednak wracając poprosiłam ich 2 raz żeby mi zrobili wjazd. 
Tym razem 2 młodych chłopców przyszło przez pół ulicy z łopatami i zrobili mi wjazd. Później poszłam do nich - dalej wyrywali płyty z chodnika i zaniosłam im po czekoladzie, bo pomyślałam sobie, że się ucieszą a ja i tak nie wiadomo, kiedy, będę mogła skosztować znów czekoladę.
Narwałam truskawek i poziomek i pojechałam do mojej koleżanki.
Od 12 do 16.30 nagadałyśmy się za wszystkie czasy. Stęskniłam się za nią. W niedzielę znów jesteśmy umówione, bo w poniedziałek jedzie na obóz harcerski. Będzie tam druhną pielęgniarką.
Naszykowałam dla niej 2 naleweczki miętową i moją specjalność, poziomkowo-malinowo-różano-truskawkowo-pomarańczowo-cynamonową. 
Na obozie może być zimno, więc przydadzą jej się rozgrzewajki.

2 komentarze:

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga