Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
13 kwietnia 2017
„Trzwe dwojeynastego nawet w grudniu jest wiosna…”
„Basiu,
to niemożliwe!
Wywal
po prostu ten wiersz.....arcy....nie wiadomo jaki” - to słowa mojej dobrej znajomej z Facebooka.
- mowa o tym wierszu dlatego wstawiam go jeszcze raz
Samotność we dwoje
- mowa o tym wierszu dlatego wstawiam go jeszcze raz
Samotność we dwoje
Kakao
pijemy od święta.
W oczy
patrzymy sobie
też
raczej od święta.
Jakie
mam oczy powiedz?
Sam
widzisz nie pamiętasz.
Już
nas nie niepokoją
głębokie
westchnienia.
Krew w
żyłach płynie wolniej,
jakby
od niechcenia.
Rytmu
już nie czujemy,
ognia
nie rozpalamy.
Jesteśmy
zamyśleni
i
ciągle zahukani.
Już
nas nie bierze rumba.
Już
nie czujemy bluesa.
Ognista
tarantela
już
nas nie porusza.
Nie
grożą nam odloty
i
powroty na fali.
Przy
wypalonych świecach
siedzimy
osowiali
I
tylko czasem w sercu
jakaś
iskierka błyśnie
Ukłuje
i zapiecze
nim na
dnie serca zniknie.
Julitko,
te dwa wiersze w moim odczuciu mają głębokie przesłania. Pokazują nasze
słabości, to jak bardzo oddalamy się z czasem od problemów innych i świata.
Popatrz, gdy
byliśmy młodzi, gotowi byliśmy na różne poświęcenia dla innych ludzi.
Pamiętam
jak jeździłam do Domu Dziecka, jak wzruszał mnie ich los. Jak pragnęłam dać im
okruszynkę serca, by czuły się szczęśliwsze. Jak zbieraliśmy prezenty dla nich
na gwiazdkę.
Jak cała pakamera nad szkolnym sklepikiem, tak była wypełniona
zabawkami, że wysypywały się na zewnątrz przy każdym otwarciu drzwi. Pamiętam,
że ktoś ukradł piękną lalkę śpiącą w łowickim stroju i nie zauważyłabym zapewne
tego, gdyby nie fakt, że tę lalkę podarowałyśmy z Agnieszką moją córką, bo to
była jej ulubiona lalka.
Później nagle zniknęła z pakamery. Jaka wtedy byłam zła,
choć nikomu nie zdradziłam, bo czułam, że ona znaczy lalka pojawi się u
wnuczki pracownika szkoły i tak też się stało.
Pamiętam jak później
wielokrotnie jeździłam z Wami uczennicami liceum bawić się z dziećmi i robić im
zdjęcia, bo były to jedyne zdjęcia z ich dzieciństwa.
Pamiętam jak cieszyły się,
gdy dostawały je ode mnie w prezencie. Pamiętam jak Kuba chłopiec w silnych
okularach powiedział mi, że chciałby też nauczyć się robić zdjęcia. Pamiętam
jak to opisałam kiedyś w blogu i jak żeglarz „Albatros” przysłał mi swój aparat
z całym osprzętem i torbą dla 9 letniego wówczas Kuby./Ania powinna pamiętać to zdarzenie a przynajmniej albatrosa/.
Pamiętam jak jeździłam do Porszewic, by nauczyć Kubę robić zdjęcia. Później jeszcze na gwiazdkę, ktoś już nie pamiętam nawet, kto podarował wyposażenie ciemni dla dzieciaków.
Pamiętam jak jeździłam do Porszewic, by nauczyć Kubę robić zdjęcia. Później jeszcze na gwiazdkę, ktoś już nie pamiętam nawet, kto podarował wyposażenie ciemni dla dzieciaków.
Później pojawiła się nowa dyrektorka i uznała, że za bardzo
ingerujemy w wychowanie niektórych dzieci i zabroniła nam wizyt w Domu Dziecka.
Pamiętam jak po latach dostałam cudowne zdjęcia z Korsyki z listem od
fotoreportera Kuby…., który jednak pokochał fotografię jak ja. Byłam
autentycznie szczęśliwa, bo nie sądziłam, że takie będą owoce tamtych naszych
działań.
Dzisiaj jest kilka osób z tamtych czasów, obok mnie. Osób, które chcą
z jakiegoś powodu pamiętać, nasze wspólne bycie razem w tamtych szalonych
czasach.
Kariera im nie przewróciła w głowie. Ale…., są też i tacy jak jeden wice - redaktor National Geographic, którego zabrałam do Anglii jeszcze, jako ucznia
na warsztaty filmowe zorganizowane przez telewizję BBC i który chyba 3 lata
temu sam poprosił mnie bym go dodała do kontaktów na Facebooku. Teraz, gdy
awansował, zrobił czystki na swoim facebukoowym profilu i wyrzucił mnie z
kontaktów, bo już chyba nie pasuję do jego towarzystwa.
~~~~~~~~~~~~~~
To o czym tu piszę to tylko mały wycinek tego co nas łączyło.
~~~~~~~~~~~~~~
To o czym tu piszę to tylko mały wycinek tego co nas łączyło.
To jest życie Julitko
nasze poglądy zmieniają się w zależności od punktu siedzenia.
Dobrze, że nie wszystkich,
ale o tym też trzeba pamiętać.
Wracając do tamtego wyjazdu do Anglii Ci, którzy
uczestniczyli w tworzeniu tego filmu na konkurs, który zakwalifikował nas na te
warsztaty, wiedzą ile czasu i własnych pieniędzy przeznaczyłam, na to, by ten
film powstał.
Woziłam własnym samochodem całą ekipę biorącą udział w zdjęciach.
Później zdobywaliśmy pieniądze na wyjazd, bo organizator zapewnił nam pobyt,
ale dojechać musieliśmy na własny koszt. Musiałam zrobić kolejny film dla
Fabryki Narzędzi, pokazujący proces powstawania jakiegoś nadzwyczajnego noża, z
którym fabryka pojechała na Targi Światowe do Salonik w zamian, za co
zasponsorowali nam ten wyjazd w znacznym stopniu.
Sponsorem też był nasz absolwent
właściciel międzynarodowej Firmy Farmaceutycznej, który w ten sposób spłacił
pewien jak twierdził dług wdzięczności. Ja kiedyś pomogłam mu coś załatwić, co
ułatwiło mu karierę zawodową. W efekcie już po wyjeździe z młodzieżą od moich kolegów z pracy usłyszałam, że zorganizowałam sobie atrakcyjną wycieczkę. Sobie!!!
Jak widzisz Julitko życie składa się z takich
łańcuszków dobrych i szlachetnych oraz niezbyt chlubnych zdarzeń.
Pamiętam
jak miałam pożar w domu.
Byłam zdruzgotana ogromem strat. Zwróciłam się z
prośbą, do mojej byłej pracy, gdyż ktoś mi powiedział, że są pieniądze na takie
wyjątkowe sytuacje.
Suma,
jaką mi wtedy dano była tak śmieszna, że nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać, żałowałam, że poprosiłam o tę pomoc.
I nagle jak królik z kapelusza pojawił się człowiek, którego wcale nie znałam
osobiście, powiedzmy kolega z pl. foto, który czasem oglądał i komentował moje
wstawiane tam zdjęcia.
Napisał do mnie jak obejrzał zdjęcie z pożaru, że może
mi pomóc finansowo.
Byłam naprawdę pod dużym wrażeniem i nigdy mu tej
propozycji nie zapomnę.
Pomocy nie przyjęłam, bo wydawca, dla którego robiłam
zdjęcia do folderu w Szczecinie, błyskawicznie przesłał mi pieniądze i problem
finansowy zniknął. Potrzebowałam jak niczego na świecie wtedy wsparcia
psychicznego.
Byłam już sama, wdychałam w każdej sekundzie te toksyczne ze
stopionego plastiku opary. Praktycznie zaczynała się zima, nie mogłam wietrzyć
i tak już zimnych mieszkań, nie miałam gdzie się podziać. Potrzebne jak nic
było mi dobre słowo, tamtej zimy, żeby przetrwać w tych skażonych mieszkaniach
do wiosny, gdy będę mogła wziąć się za remont.
Jestem twarda praktyczne prawie bez
żadnego wsparcia.
No nie Ania mnie czasami pocieszała – kocham Cię Aniu –
przetrwałam do wiosny.
Później dziś sama nie wiem skąd wzięłam siły, żeby to
wszystko samodzielnie wyremontować, bo na fachowców niestety nie było mnie
stać. Mówisz, że ten wiersz jest „arcy....nie wiadomo jaki”. Ja wiem, jaki jest
ten wiersz i wiem, czemu powstał i ten też.
Zatruci
życiem
~~~~~~~~~~~~~~
Życie
w każdej godzinie,
każdej
minucie,
każdej
sekundzie,
przezorności
nas uczy.
…A my
życiem zatruci,
odkrywamy
twarze
fałszywe,
zakrywamy
twarze prawdziwe.
Zamykamy
się przed światem,
otwieramy
się przed
nocą.
Na białych
prześcieradłach
wybielamy
siebie.
Układamy
scenariusze nowe,
średnio
standardowe.
A gdy
już zamykamy oczy zmęczeni,
pod
powiekami w cieniu marzeń,
próbujemy
zrozumieć tok zdarzeń.
Odkryć
oddalającą się prawdę,
Za
którą już nikt po za nami nie goni,
tę
prawdę, która przez chwilę
była w
zasięgu naszych dłoni.
Nadchodzi
sen,
...objawienie.
Czysty
świat bez cieni.
I my
tacy szlachetni
i
życie takie piękne.
Dobrze
wiemy jak być powinno
skoro
śnić umiemy…
Gdy
sen odchodzi,
zakładamy
na siebie pancerze
i jak
smętne nietoperze
ruszamy
ślepi przed siebie,
aż do…
następnego snu.
Ty nie
jeździłaś ze mną do Kotańskiego, jeździli młodsi od Ciebie, Krzychu, Marzena,
Gosia i inni, kto wie gdzie ich los po świecie porozrzucał.
Kotański mówił o potrzebie
budowania POKORY w człowieku.
Mnie jeszcze wtedy kojarzyło się to z drylem
wojskowym i takimi nieciekawymi sprawami. Nie sądziłam, że życie nauczy mnie pokory,
że będę
zdana na łaskę i niełaskę i nauczę się też tego powiedzenia. „Jak umiesz liczyć
to licz na siebie - you can count, count on yourself”.
Julitko cieszę się, że
czytacie mój blog. Może moje doświadczenia pomogą wam widzieć szerzej świat, ludzi, zwierzęta i takie drzewa i takie zachody.
Kocham wszystkich, którzy tu wchodzą jakkolwiek to rozumiecie.
Basiu, buziaki dla Ciebie.Dodam tylko, że będąc u Ciebie po tym remoncie i widzac pięknie wyremontowane mieszkanie, doszłam do wniosku,że jesteś WIELKA. Na pewno kosztowało Cie to duzo wysiłku.Nawet teraz wspominajac tamto zajście, jestem pełna podziwu dla Ciebie ze sama dałaś radę.Wiec,niech nikt nie śmie twierdzić,że kobiety to słaba płeć.Kobiety są bardzo silne!!!Ania(magnolia)
OdpowiedzUsuńKochana jak zawsze Buziaki
Usuń