Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
11 kwietnia 2017
Wszystko
się zmienia za oknem uwijają się pszczółki.
Dzwonił
mój kolega fotograf z Krakowa dowiedzieć się jak daleko jestem ze świątecznymi
przygotowaniami. Nie zadzwonił podziękować za życzenia Tymon. Dzwoniłam, żeby
mu złożyć życzenia urodzinowe, nie odebrał telefonu nagrałam życzenia na
sekretarce.
Nie
odzwonił i to mnie martwi. Mówił, że jest sam na wsi. Sąsiedzi jeszcze na stałe
nie przyjechali a on mył okna, bo chyba szkoda było mu kasy na sprzątaczkę. Nie
wiem, co o tym myśleć. Może znów ma „doła”, mówił też, że nic nie pisze.
Trudno
pisać jak się myje 12 okien.
Może
po prostu doszedł do wniosku, że „nie ma, co kontynuować tej znajomości”.
Ludzie tak mają przychodzi to na nich jak wiosenny deszcz i obmywa wszystko
a życie toczy się dalej. Jest mi smutno, bo nie lubię takich sytuacji, gdy
nagle nastaje cisza.
Dlatego
między innymi boję wiązać się uczuciowo z kimkolwiek. Przejdzie mu a ja później
cierpię. Mam to od dziecka. Zawsze musiałam zabiegać o uczucia innych ludzi.
Nikt nie kochał mnie bezwarunkowo, musiałam zawsze spełniać jakieś oczekiwania.
Życie z taką świadomością jest bardzo smutne, bo okazuje się, że z jakiegoś
powodu możemy nie móc spełnić oczekiwań innych i co wtedy? Nikt nie daje uczuć
bezwarunkowo, zawsze czegoś chce w zamian. Ech mam to gdzieś – nie zmienię
tego. Nie mam na to wpływu a nawet próba wpływania na innych prowadzi do tego
zaklętego kręgu. Dajesz – dostajesz. Świat jest totalnie popyrtany. Tylko
niektóre matki kochają bezwarunkowo, bez względu na wszystko. Może właśnie
dzięki temu uczą nawet nieświadomie dzieci, że uczucia należą się im bez
względu na wszystko i te dzieci potrafią oddawać te uczucia w podobny sposób
innym. Niektóre matki, bo oczywiście nie wszystkie. Smutne mam te świąteczne
przemyślenia – smutne, ale i te święta tak jak wszystkie inne są smutne, bo
wiemy jak być powinno a jak nie jest.
Zatruci życiem
~~~~~~~~~~~~~~
Życie
w każdej godzinie,
każdej
minucie,
każdej
sekundzie,
przezorności
nas uczy.
…A my
życiem zatruci,
odkrywamy
twarze
fałszywe,
zakrywamy
twarze prawdziwe.
Zamykamy
się przed światem,
otwieramy
się przed
nocą.
Na
białych prześcieradłach
wybielamy
siebie.
Układamy
scenariusze nowe,
średnio
standardowe.
A gdy
już zamykamy oczy zmęczeni,
pod
powiekami w cieniu marzeń,
próbujemy
zrozumieć tok zdarzeń.
Odkryć
oddalającą się prawdę,
Za
którą już nikt po za nami nie goni,
tę
prawdę, która przez chwilę
była w
zasięgu naszych dłoni.
Nadchodzi
sen,
...objawienie.
Czysty
świat bez cieni.
I my
tacy szlachetni
i
życie takie piękne.
Dobrze
wiemy jak być powinno
skoro
śnić umiemy…
Gdy
sen odchodzi,
zakładamy
na siebie pancerze
i jak
smętne nietoperze
ruszamy
ślepi przed siebie,
aż do…
następnego snu.
Tak
nam jest wygodniej przeżyć.
Chciałabym, abym nie musiała dawać nikomu sygnału,
że chcę z nim porozmawiać.
Chciałabym, abyśmy, gdy czujemy taką potrzebę byli
dla siebie dyspozycyjni i by dawało nam to radość, bo przecież RADOŚĆ daje nam
uszczęśliwianie innych.
A Święta będą takie jak zawsze – bardzo samotne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam