poniedziałek, 23 października 2017

Milonga i tęsknota za Szabajem

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
23 października 2017
~~~~~~~~~~~~~
Na spotkaniu KN było super. Dawno się tak dobrze nie bawiłam, byliśmy w Łodzi na tańcach tanga.
Spotkaliśmy się, było 9 osób w tym 3 kobiety.
Jako jedyna, która dawno nie była w towarzystwie miałam prawo wybrać sobie to, o czym marzę.
Powiedziałam, że zawsze chciałam wybrać się ma Milonga no i pojechaliśmy.
Było fantastycznie wróciliśmy o 2 nad ranem.
Więcej pisać nie mogę, bo nie wiem czy ktoś z towarzystwa nie miał mi tego za złe.
Od wstania masuję stopy tak mnie bolały jak się obudziłam, odzwyczaiłam się od tańca.
W południe obejrzałam film o psie Puszku - przypomniał mi się Szabaj i rozryczałam się okropnie.
Nie myślałam, że jest we mnie jeszcze taki ból po jego stracie. Poczułam jak bardzo jestem samotna i ile radości wnosił do mojego życia i jeszcze jak bardzo brakuje mi miłości.
Ludzie jak w jakimś starożytnym teatrze wychodzą na swoje sceny i grają swoje role, po czym odchodzą bez wyrzutów sumienia zostawiając za sobą szary pył tych nieskończonych dróg wiodących ich do wyimaginowanych celów.
Zwierzęta a szczególnie psy oddają się bez reszty i jedyne, czego oczekują od nas, to jakiegoś smakowitego kąska i pogłaskania po łebku.
Są nam bezgranicznie oddane. Nie mogę nawet ubierać w słowa tych myśli, które cisną mi się pod palce, bo znowu chce mi się płakać. Jestem okropnie samotna i w sumie te różne drobne przyjemności pozwalają mi na chwilę zapomnieć o tym jak boli samotność.
Niedawno doszłam do bardzo smutnego wniosku. No cóż ponoć sami jesteśmy kowalami własnego losu, nie jestem wcale pewna czy tak jest, że kompromisy, jakich wymagają różne związki prowadziłyby do satysfakcjonujących uczuć.
Czy uczucia mają jakikolwiek sens a może po prostu moje oczekiwania są zbyt duże, może umartwiam się bez powodu? Życie jest jak tykający zegar uzbrojony w cichą bezszelestną bombę śmierci. Do niej właśnie zmierzamy i powinniśmy częściej o tym myśleć. Jeszcze przeżyć dzisiejszy dzień, później może jutrzejszy. Cieszyć się tym, że zobaczymy albo i nie zachód słońca, zjemy pyszny kotlet z pieczarkami, 


czy przytulimy się do chłodnej atłasowej poduszki. 
Strasznie to smutne jak nie ma obok żadnego łebka do pogłaskania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga