Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
14 marca
2019 r
~~~~~~~~~~~~~
Deszczowe dumanie
Już tak mam, że czasem muszę się wypłakać.
Tu wyżej są strony z mojego bloga, które
tak mnie wzruszyły.
......................
Był taki czas, że nie mogłam wcale płakać.
....................
Jakie serce, serce, serce...., nie dziwi nic.
Nie dziwi nic...? Jakie życie.....Miłość durna, miłość zła...Jakie życie, taka...
(Muzyka
potrafi boleć, otwiera te szufladki w głowie, które zabiliśmy gwoździami…. „Jaki
kamień, taki cios” ….,miałam 8 lat wracałam, ze szkoły, ktoś z przeciwnej
strony ulicy z rogu Partyzanckiej i Traugutta rzucił za płotu kamieniem…Trafił
mnie w ciemię, tuż obok oka.
Straciłam
przytomność. Obcy ludzie się mną zajęli. Zanieśli do babci do przedszkola.
Kamień był spory – po kilku dniach go znalazłam, była na nim moja krew. Długo
go trzymałam, żeby pamiętać o tym, że są ludzie, którzy bez żadnego powodu są gotowi
nas skrzywdzić. Smutne prawda?)
To było te kilka lat przed rozwodem i
kilka po.
Jakaś blokada łez we mnie nastąpiła i
nawet jak bardzo chciałam płakać nie mogłam.
Wyschły mi oceany łez i za skarby nie
byłam w stanie się rozpłakać.
Taka możliwość wypłakania się dobrze
każdemu robi, oczy robią się czyste jak dwa bezkresne jeziora w pogodny dzień, nawet
psychicznie później jest lepiej, no powiedzmy lżej i nic już tak nie boli.
Nie ukrywam, że zwykle źle znoszę ten taki
niezdecydowany początek wiosny,
gdy pierwsze przebiśniegi i krokusy zaczynają
cieszyć barwami.
Gdy wśród starych zwiędłych liści rodzi się nowe życie i każde
źdźbło trawy napastuje nas soczystą zielenią.
Jakoś wtedy o wiele bardziej potrzebuję
czułości.
Przeraża mnie to, że w tym samym czasie umierają
ludzie, których lubiłam a Ci, którzy jeszcze nie umarli jakoś
odsuwają się ode
mnie, zamykają się w swoich skorupach, stają się zgorzkniali i niedostępni.
Znowu dowiedziałam się, że kolejna
koleżanka z mojej licealnej klasy umarła.
Nie chodzi o to, że boję się śmierci,
chodzi o to, że boję się takiego całkowitego opuszczenia, że w końcu już nie
będzie nawet, do kogo zadzwonić.
Obojętność wokół jest taka straszna.
Tym, co mają dzieci tu na miejscu jest pewnie łatwiej nawet jak one się z nimi
nie kontaktują. Mnie jakoś tak niezręcznie, co rusz to do dziecka pisać.
Ono ma swoje życie i swoje problemy, co
tam ja.
Jestem już prawie kimś mało wspominanym,
prawie nieznanym.
Ona już nie ma pojęcia, co mnie boli, za czym tęsknię już nie mówię,
o czym marzę.
Oddaliłyśmy się od siebie a ja nie śmię
zawracać jej głowy swoimi sprawami.
To tak jak sądziłam, że mam przyjaciół,
kilku dobrych, ale się też przeliczyłam.
Jestem sama jak ten groch przy drodze w
wietrzny deszczowy dzień.
Życie jest niesprawiedliwe. Ech nie będę
się użalać nad sobą. Powinnam czymś się zająć wyjść między ludzi.
Problem jest
w tym, że ja już nie wierzę w to, że poznam kogoś, z kim się potrafię zakolegować.
Ogarnia mnie totalna apatia.
Może, zatem poprawi mi nastrój przynajmniej odrobina
magii:
Liście laurowe – tajemnice zielnej czarodziejki.
Liście
laurowe noszone w kieszeniach spełniają marzenia, a włożone pod poduszkę
sprowadzają prorocze sny.
O ile te prorocze sny, mogą nam zatruwać życie, to zaś
możliwość spełniania marzeń jest po prostu inspirująca, budzi w nas uśpioną
kreatywność i zdecydowanie poprawia nastrój w gorszych momentach życia.
Liście laurowe podobnie jak suszona szałwia
używane do oczyszczania domów w postaci dymu potęgują intuicję, chronią i
odpędzają złe moce, nieciekawe życzenia oraz zamiary wrogich ludzi, chronią też
przed piorunami.
Liście laurowe w portmonetce pomagają
zatrzymać w niej pieniądze.
Wow!!! O tym zupełnie zapomniałam a teraz
może mi się to bardzo przydać.
Jeśli włożymy je do kieszeni, to spełnią
się nasze marzenia, – jakie to proste i pocieszające.
Zasadzone na parapecie działają jak
talizman ochronny.
Liście laurowe, czyli wawrzyn - któż z nas
dzisiaj nie zna tego trochę piekącego i cierpkiego smaku listków dodawanych do
różnych potraw?
Przecież ten wiecznie zielony krzew
rosnący w tropikach, a u nas na parapecie okna, był ozdobą „mądrych” głów oraz
zwycięzców.
Poświęcony był Apollinowi i uważany za
święte drzewo.
Starożytni Grecy właśnie tymi gałązkami i liśćmi w postaci
wieńców przyozdabiali czoła, zatem mędrzec lub zwycięzca niósł na głowie laur.
Nic w tym dziwnego, bowiem liście
zabezpieczają człowieka przed chorobami i złymi mocami, wzmacniają pamięć i...
leczą łupież.
Liście laurowe, nazywane czasami bobkowymi
używane do oczyszczania domów w postaci dymu potęgują intuicję, chronią i
odpędzają wszelkie zło.
W postaci naparu, kiedy myje się lub tylko kropi ściany
pomieszczeń uświęcają i oczyszczają przestrzeń.
Przestrzenie nasycone zapachem liści bobkowych
przyciągają pieniądze, sukcesy i zwycięstwa, wprowadzają harmonię i spokój w
międzyludzkich stosunkach, potęgują przyjaźń.
No proszę a mnie tak bardzo przydałby się
prawdziwy przyjaciel.
Zapach tej przyprawy wzmacnia wolę,
wytrwałość, witalność i energię.
Roślinka rosnąca na parapecie czy przy
domu ochroni przed chorobami i atakami energetycznymi.
Wawrzyn, oprócz zastosowania magicznego,
dzisiaj wykorzystywanego rzadziej, ma oczywiście zastosowanie prozdrowotne.
I tak, w postaci mocnego naparu likwiduje
łupież, kolkę żołądkową i bóle pęcherza, a pity przez tydzień (połowa szklanki)
rozpuszcza kamienie nerkowe.
Rozrzedza krew i oczyszcza organizm z toksycznych
trucizn….,ale tu radziłabym ostrożność rozrzedzona zbytnio krew może nam
również przysporzyć kłopotów.
Wywar dodany do kąpieli nie tylko pięknie
pachnie, ale i energetyzuje, pobudza optymizm, łagodzi bóle kostne i stawowe,
wygładza skórę, likwiduje grzybicę, zapalenie oskrzeli. Same gotowane liście,
ułożone na piersiach łagodzą duszności i kaszel.
Olejek, który można samemu przygotować,
złagodzi bóle reumatyczne pleców czy zwichnięcia.
Dodawany do potraw podnosi ich smak oraz
reguluje przemianę materii i wydzielanie soków żołądkowych.
Żucie listków likwiduje przykry zapach z
ust.
Ułożone lub rozsypane w spiżarni czy
szafie odpędzają szkodniki.
W torebkach z mąką kaszami, czy w innych ziołach
liście laurowe zapobiegają zagnieżdżaniu się różnych szkodników.
Zatem mówimy szkodnikom a' kysz!!!
Basiu, jeszcze ja jestem. Pozdrawiam. :) <3 Ania (magnolia)
OdpowiedzUsuńMoje słodkie słonko, wiem kochanie i przytulam Cię wirtualnie z całej siły. Czekam też na te perfumy, one mi pewnie poprawią nastrój. Tak brakuje mi bliskości realnej, aż boję się, że przygarnę jakiegoś psiaka i narobię sobie dodatkowych kłopotów.
Usuń