Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści -
jest zabronione – objęte prawem autorskim.
~~~~~~~
26. Listopada 2017 r.
Tymonek
jak zwykle ugościł mnie.
Ugotował
sam pyszny dietetyczny gulasz z indyka, żeby było zdrowo.
Jest jak zawsze
serdeczny i powiem tak;
Daj
Boże innym moim znajomym tyle optymizmu i radości życia, co jest w nim.
On aż
promienieje i zauważyłam, że ta radosna mina powoduje jego bardzo młody wygląd.
Tu u
niego czuję się naprawdę super, gdyby nie ta boląca noga, byłoby cudownie.
Niestety
noga ciągle mnie boli.
Wczoraj
na kanapie podparłam się piętą na niej, żeby się przesunąć i coś mi w niej tak
chrupnęło, że aż gwiazdy w oczach mi się pokazały, później znowu nie mogłam jej
postawić na podłodze i zrobić pierwszych trzech kroków.
Nie
jest z nią dobrze to już prawie 4 tydzień a ja wciąż mam z nią poważne kłopoty.
Byłoby
super, gdyby mnie ktoś z tej Warszawy zabrał samochodem, bo obawiam się tego,
że z bagażami, mogę sobie znowu zrobić jakąś krzywdę.
Tym bardziej, że z tą
kuchenką, będę miała tych dodatkowych bagaży sporo.
Niestety
nikogo takiego nie mam.
Tymek już samochód na zimę przygotował i nie czuje się
na siłach jechać, ze mną taki kawał drogi, nawet jakby go na nowo uruchomił.
Muszę wziąć
taksówkę na dworzec, Tymek mi tam pomoże najgorzej będzie w Pabianicach wysiąść
z pociągu z tym wszystkim.
Walizkę
mam małą i była lekka, ale teraz doszła ta kuchenka, 3 pojemniki na gaz, plecak
z aparatem i kamerą, które niepotrzebnie zabrałam, bo sądziłam, że mam robić
zdjęcia a nie sprzątać u kolegi. Jeszcze torba z kompem i mała torebka z
dokumentami.
Jest
tego trochę.
Ech,
co tam. „Ne takie rzeczy, żeśmy ze szwagrem po…..robili”.
Jakoś muszę sobie
poradzić.
Bardzo
fajnie jest jak znajdujemy w cudzym domu nasze ślady.
Kiedy zimą ubiegłego roku
tu mieszkałam, założyłam na balkonowej poręczy plastikowe pudełko, do którego wynosiliśmy
różne smakołyki dla ptaszków. Przymocowałam je takim obleczonym koszulką drutem
i ma ono tę zaletę, że jeździ po poręczy po ok. 30 cm w każdą stronę.
Jest
to fajne jak ptaki kłócą się o jedzenie.
Przylatują tu mewy i sroki.
Sroczki są
super, bo tańczą na balustradzie jakieś swoje tańce a nawet pukają w okno jak
jedzenia w pudełku nie ma a one są głodne. Początkowo Tymon był niechętny, bo
bał się, że ptaki zabrudzą mu balkon.
Jednak
po czasie zrozumiał, że radość z obserwowania i obcowania z ptaszkami tu w
mieście, jest cudowna, tym bardziej, że na wsi widział ich bardzo dużo każdego
dnia.
Sądziłam,
że może jak ja się wyprowadzę on zlikwiduje to pudełko, jednak nie – po roku
jest wciąż na swoim miejscu a ptaki ciągle przylatują tu na śniadanko.
Pogadaliśmy
sobie dzisiaj przy kawce, on ma ogromną wiedzę historyczną i ciągle opowiada mi
jakieś ciekawe historie z zamierzchłej przeszłości, które w pewien sposób
poprawiają nam nastrój jeszcze bardziej.
Jest
taką skarbnicą wiedzy, której ja niestety nie posiadam i rozmowy z nim,
słuchanie jego przemyśleń na temat również obecnego świata, jest niezwykle
fascynujące.
Przebywanie
z nim i nasze dyskusje są intrygujące pełne współczesnych refleksji.
Nie ma drugiego takiego człowieka, z którym tak dobrze by mi się rozmawiało. Jest to fajny czas i cieszę się, że tu do niego przyjechałam.
Nie ma drugiego takiego człowieka, z którym tak dobrze by mi się rozmawiało. Jest to fajny czas i cieszę się, że tu do niego przyjechałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam