Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
5 lipca 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Jest już super, gardło
prawie mnie nie boli.
Włoski umyłam, więc jestem piękna jak skowronek i radosna jak
szczygiełek.
Odzyskałam też siły, co bardzo mnie cieszy, nawet myślałam żeby
iść na zachód słońca, ale ponieważ umyłam włoski i mi całkiem nie wyschły odpuściłam sobie.
Teraz o 3.16 obudziła mnie natura – postanowiłam zrobić sobie
uderzeniową dawkę czosnku a’ la tzatziki.
Czyli serek z Piątnicy z 2 sporymi ząbkami czosnku.
Wiadomo nocne samotne łóżko zniesie wszystko.
Co prawda nie mam koperku ani ogórka,
ale dlatego serek jest a’ la, popijany resztkami kawy i odrobiną whisky, na
utrwalenie wyników kuracji.
Tzatziki kojarzą mi się z Grecją, moim pierwszym zięciem,
z którym lubimy się do dzisiaj i tą specyfiką kraju w którym nikt nie zwracał
uwagi na przykry zapach czosnku, bo jadło się go w dużych ilościach - poğaça
czyli bułeczkach ze szpinakiem, fetą i czosnkiem oraz z tzatzikami na śniadanie.
Mój zięć nauczył mnie robić Tzatziki
~~~~~~~~~~~~~
Pamiętam jak kurowałam chore gardło wiele lat temu koniakiem po leczeniu
anginy antybiotykiem. Lekarze ani wtedy ani teraz nie przejmowali się osłoną
dla organizmu na spustoszenia, jakie w naturalnej florze bakteryjnej wyrządza
antybiotyk. Poszłam na umówioną wizytę u dentysty i mówię dentystce, że wizytę
trzeba przełożyć, bo mam obłożone obolałe gardło po antybiotyku.
Ona zaś na to,
że jej mamie żadne leki nie pomagają, ma to samo. Jak jej powiedziałam, że
płuczę gardło koniakiem zrobiła dziwną minę, ale kupiła mamie koniak i ją też
wyleczyła w ten sam sposób.
~~~~~~~~~~~~~
Kto mnie zna i wie, jakie ilości alkoholu mogę na
raz wypić wie, że opróżnienie tej 200 ml butelki w takiej ilości
wymaga ode
mnie determinacji i samozaparcia.
Jednak choroba czasem wymaga poświęceń.
Kuracja, jaką obrałam jest skuteczna a to w efekcie końcowym się
liczy.
Prawie doszłam do siebie i mam nadzieję, że już do końca pobytu, będę
jak nowa.
Oby wszystko było w jak najlepszym porządku.
Swoją drogą ja się nie
pieszczę, tylko w ostatnim czasie stałam się jakoś bardziej podatna na różne
„bolenia”.
Kurczątko a może za bardzo certolę się i marudzę.
No, jakiś powód do
narzekania trzeba mieć – no nie?
Jest naprawdę bardzo dobrze jak na ostatni czas, pogoda
superaśna, plaża pęka w szwach, towarzystwo bardzo miłe nie nachalne, dające
duży margines swobody,
czego więcej chcieć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam