Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi Materiał chroniony prawem autorskim -
wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
20 - 21 kwietnia 2020 r
❤❤❤
Nie
cierpię polityków i ich niecnych gierek.
Zawsze trzymałam się od nich z daleka.
Teraz znowu polityka dopada mnie okrutnie
wyciskając ze, mnie ostatnie soki.
❤❤❤
Może inaczej, staram się jak mogę, by nie dać się
ponieść emocjom, ale niestety codzienność coraz bardziej uświadamia mi, że
przyjdzie taka chwila, gdy nie dam rady tego wszystkiego utrzymać w ryzach.
Siedzenie w domu pozbawia mnie resztek kondycji.
Nawet nie mam świadomości jak bardzo dotykają mnie różne słabości.
Przez to „siedź w domu” i przez zagrywki Ministra Zdrowia
zaczynam popadać w paranoję.
Do tego te wszystkie koszmarne perspektywy
pełzające jak padalce w sieci.
To rozwala moją naprawdę twardą psychikę.
Zaczynam bać się wychodzić z domu.
❤❤❤
Wczoraj jednak odważyłam się.
Oczywiście na
rowerze.
Pojechałam do prywatnego sklepu jakieś 250 m od domu.
Po chlebek od
prywaciarza i kiełbaskę z dzika, chlebek był, kiełbaski nie było.
Przy kasie o 10.15 poprosiłam by pani odebrała
ode mnie pieniądze, bo po maleńkim sklepie 3 młodych ludzi jeszcze chodziło.
Mówię, że to mój czas dla seniorów, reszta była
znacznie młodsza.
Sprzedawczyni miała minę zbitego szczeniaka.
Pod tytułem „Kochani no, co ja na to poradzę”.
Młodzi
chłopcy tym razem nie zareagowali, ale następnym mogą mi dołożyć, że się
wpycham w kolejkę.
Pojechałam do najbliższej apteki 350 m od sklepu,
żeby sprawdzić, czy mogę w niej zrealizować swoją receptę.
Pani mówi, że nie, bo 1 partię leków wykupiłam w
innej.
Trudno kupiłam 2 leki bez recepty – farmaceutka
policzyła 200 % poprzedniej ceny.
Okazuje się, że o tyle te leki zdrożały od
zeszłego miesiąca.
Próbuję zapłacić kartą. Odrzuca transakcję.
Co jest? 2 Raz to samo.
Na szczęście mam rezerwową gotówkę.
Jadę do Biedronki 550 m od apteki.
Ta cholerna maseczka a raczej cieniutki komin,
który kupiłam w zeszłym roku, jako opaskę na włosy wykańcza mnie – nie mam,
czym oddychać.
Maseczka komin jest już mokra, klei mi się do
ust, spada z nosa. Strach - jeszcze mnie zaaresztują albo, co gorsza wlepią
mandat.
Dojechałam, przypinam rower, zipię jak stara glebogryzarka
separacyjna, wszystko leci mi z rąk i z plecaka na trasie do sklepu.
Na podłodze w sklepie leżą moje perfumy w
kształcie cygara, lek na rozszerzenie żył i witamina.
Spada na mnie jak to zbieram butelka ze „spirytusem
od ruskich”, którym się odkażam jak trzeba.
❤❤❤
Jakoś to ogarnęłam, na kasach napisy, że nie
przyjmują płatności kartą, bo jest awaria.
Wewnątrz mają bankomat, więc pytam czy on działa.
Ponoć działa.
Idę wypłacić kasę, maxa, jakiego mogę 1200 zł.
Napis
na bankomacie, żebym skontaktowała się z moim bankiem. Transakcja nie może być
zrealizowana.
Znowu wszystko wysypuje mi się z plecaka na podłogę.
Niech ich szlag trafi.
Pytanie na bankomacie, może chcesz wypłacić inną
kwotę wpisuję 800 i zbieram, co wyleciało z plecaka.
Włosy mam mokre jakbym się dopiero, co kąpała.
Rozmoczone
loki wpadają mi w oczy, pewnie razem z wirusami, maseczka, czyli komin jest
kompletnie mokra jak reszta mojego ubrania.
„Transakcja nie może być zrealizowana –
skontaktuj się ze swoim bankiem”.
Nie rzucam mięsem głośno, czasem w takich razach
w myślach pomstuję.
Ciśnie mi się na usta jedno brzydkie łacińskie
słowo, którego bardzo nie lubię.
Chyba dostaję Zespołu Tourette'a nie wiem, co się
ze mną dzieje, ale mam ochotę wykrzyczeć o tej „krzywej” na całe gardło.
Do banku mam jechać, toć to 2 km w jedną stronę –
chyba po drodze zdechnę.
Podchodzi do mnie młody sprzedawca widząc moją bezgraniczną
rozpacz i z dobrotliwym uśmiechem mówi.
„Niech się pani nie martwi PEKAO się
rozpierniczyło”
Ulżyło mi trochę, jednak cała jestem
roztrzęsiona, jakiś młody 2 m wielkolud stoi przede mną w kolejce do kasy,
proszę go by posunął się do przodu, bo zaraz ręczniki mega paki wypadną mi na
podłogę, nie mam siły ich trzymać.
Wycofuje się, nie wiem czy mnie przepuszcza – to ciągle
mój czas dla seniorów – 1 paka wypada mi jednak z ręki toczy się po podłodze
wpada na butelkę z jakimś sokiem ukrytą pod kasą rozbija ją.
MASAKRA.
Wsiadam na rower, mam do przejechania ok.
kilometra i zastanawiam się, co będzie następnym razem.
Jestem już fajtłapą, niezdarą i nie nadaję się na
te wszystkie sankcje około koronawirusowe, awarie i niedogodności obecnego
życia.
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
Z choinki
Baśka się urwałaś, o czym ty kobieto gadasz
„idź do Ziobry on Ci pokaże
sprawiedliwość”.
To masz forsę na te wybryki a narzekasz na PIS
OdpowiedzUsuńSorry, co Ty anonimowy pierniczysz? Jakie wybryki, o czym mówisz, o lekach, których nie mogę kupić z własnej emerytury. 36 lat pracowałam i płaciłam podatki z mojej emerytury też płacę 16 lat podatek. Wybryki mówisz o mnie w porównaniu z tymi posłami PiS choćby tatusiem Morawieckiego, który wyśmiewał się jak żył z nas, że nasze pieniądze trzymamy w polskich bankach a nie na zagranicznych kontach. Gdyby mi dziecko nie pomagało, nie byłabym w stanie zimą opłacić prądu z tej mojej emerytury.
OdpowiedzUsuńPowinnam całować pewnie nogi prezesa, że nie odebrał mi emerytury, bo przecież pracowałam w „komunie”. Mnie nawet nie chodzi o pieniądze, choć każdy wie, że żeśmy sobie je wypracowali i należą nam się od każdego rządu jak psu kiełbasa. Mnie chodzi o szacunek i nie mataczenie. Chciałabym dokonać żywota w kraju, z którego nie będą wszyscy na świecie się nabijali, że prezes trzyma wszystko pod butem i nikt nie ma nic do powiedzenia. W kraju, gdzie sprawiedliwość nie jest tylko dla wybranych, gdzie nie zamiata się pod dywan wykroczeń polityków/np. wypadki samochodowe p. premier/. Prawo powinno być takie samo dla każdego. Mówisz, ze mam kasę na wybryki. Chyba anonimowy Cię pogięło. W sumie, o czym ja mam z tobą rozmawiać. Mam nadzieję, że ktoś w końcu kiedyś zrobi z tym bajzlem porządek. Oby nie trzeba było czekać na to kolejnych 5 lat.