Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi Materiał chroniony prawem autorskim -
wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie za zgodą autora
„non omnis moriar”- Horacy
~~~~~~~~~~~~~~
8 kwietnia 2020 r
❤❤❤
Wczoraj, zatem zrobiłam zakupy, bo pomyślałam
sobie, że lepiej teraz niż za 2 tygodnie.
Postanowiłam kupić wszystko, co może mi być
potrzebne przez kolejny miesiąc.
Miałam tylko 1 jabłko i pół marchewki.
Żadnych warzyw czy owoców.
❤❤❤
Zatem pojechałam i kupiłam zapasy na miesiąc;
6 kg ziemniaków,
2 kg zielonych jabłuszek,
bo tylko takie jadam,
1½ kg bananów,
1 kg mandarynek,
1 kg pomidorów
2 paczki brązowych
pieczarek
1 paczka świeżego groszku
zielonego
1 kg kiwi,
1 kapustę czerwoną
1 brokuł
1 kg marchwi
1kg pomidorków
koktajlowych czerwonych i żółtych
6 paczek tortilli, bo ona
świetnie zastępuje chleb,
3 paczki cienkich
podkładów pod pizzę
2 ciasta francuskie,
2 chleby fitness,
5 paczek panierowanych
polędwiczek z kurczaka
3 opakowania białej
kiełbaski z szynki/jedno do zamrożenia/
½ kg ogonówki, zamiast
szynki na święta
1 kg paczki orzechów
nerkowca, niestety brazylijskich nie było.
10 opakowań galaretki bez
cukru
1 opakowanie kucharka
1 opakowanie mega paka
ręczników papierowych
Wszystko ok 35 kilogramów.
Jakbyś nie wiedział, przypchałam to wszystko na
rowerze, bo jechać z tymi zakupami się nie odważyłam.
Za to dzisiaj dopiero doszłam po tej wyprawie do
siebie i spałam prawie do 15 ej.
Okazuje się, że muszę jeszcze jechać po śmietanę,
masło, jajka, baterie 2 x 4 R6, bo ciśnieniomierz mi padł.
10 kwietnia 2020 r
❤❤❤
Pojechałam po resztę zakupów, kupiłam jeszcze
kiełbaskę z dzika.
Wow!!!, jaka pychotka, w tym sklepie obok mają rewelacyjne
wyroby z dziczyzny i chlebek też kupiłam.
❤❤❤
Martwię się o moje dziecko u nich ponoć są
większe problemy z zakupami.
Nie wiem czy to prawda, ale w TV mówili, że
ludzie w Mediolanie stali kilka godzin w kolejkach, żeby zrobić zakupy.
Przypomniał mi się czas ze stanu wojennego czy
tuż przed nim, gdzie też stałam całą noc w kolejce do rzeźnika, żeby kupić
jakieś mięso.
Najlepszy zaś numer był, gdy do sąsiadki
przyjechała rodzina z USA to już było po stanie wojennym, gdy mięso było na
kartki.
Ona/sąsiadka/ wyjechała i jej goście przez 2 dni
mieli być u nas.
Nie miałam w domu jedzenia, żeby ich ugościć.
Poszłam do maleńkiego sklepu na Warszawskiej.
Na kartkach nie miałam już mięsa a w sklepie były
gołe haki.
Mówię znajomej sprzedawczyni, jaką mam sytuację.
Ona na to, że ma/lewą polędwicę wołową od cyganów – mieszkam obok romskiej
dzielnicy/.
Biorę oczywiście całą.
Zniknęła pod ladą z moją
torbą na zakupy.
Zapakowała tam mięso a ja zapłaciłam ekstra cenę
za lewe mięso.
❤❤❤
Wracam do domu dumna i blada w kuchni przy moich
gościach i małżonku wyjmuję polędwicę zapakowaną w Expres Ilustrowany i dumna
kładę na stole.
Takiej polędwicy całej ze 2 kg świeżutkiego mięsa
nie widzieliśmy ze 4 lata.
Teściu czasem robił przetwory mięsne znał się na
masarce, wiec mięsko w domu u nich czasami się widywało w takich ilościach.
Wyprostowałam się i czekam na oklaski a tu Jon z
obrzydzeniem rozchyla opakowanie i mówi.
„Musisz zmienić rzeźnika, ten Cię nie szanuje,
jak on mógł zapakować takie piękne mięso w gazetę”. Myślałam, że tam padnę on
nie miał pojęcia o naszych realiach.
W sklepach mięsnych nie tylko nie było mięsa, ale
i nie było papieru do pakowana, bo w sumie nie był potrzebny.
Skoro tamte czasy przeżyliśmy, to i mam nadzieję
moje dziecko z głodu teraz też nie umrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam