Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
9 maja 2017
Zaspałam
niestety wszystko jest troszkę opóźnione.
Cukier
na czczo, 112 więc jest ok.
7.40 śniadanie /wcześniej była woda i tabletka
na cuk/.
Jedno jajko jajecznica na oleju kokosowym,
chlebek drwalski
3 maleńkie 5 cm dł kromeczki posmarowane 3 g masła – razem 274. Kalorie
obliczam w aplikacji Vita Scale, którą już wcześniej ściągnęłam.
Te
kalorie to są oczywiście w przybliżeniu, bo nie ważę np. 3g masła tylko oceniam
na oko.
8.20 kawa.
Kawka zaparzona i chyba się jeszcze zdrzemnę.
Przed
II śniadaniem woda z kurkumą.
10. 30 II śniadanie – jabłuszko i 3 orzechy
włoskie 308 kal./razem 582/z orzechów zrezygnowałam na razie.
Mam
problem, przypomina mi się taka autentyczna anegdota. Wiele lat temu leczyłam
znerwicowany żołądek z wrzodami u znanego wielu ludziom gastrologa Krzysztofa
Rynkiewicza.
P. dr
był nie tylko dobrym lekarzem, ale wcześniej mistrzem Polski w wadze piórkowej
w boksie a później lekarzem kadry łódzkich bokserów.
Pamiętam,
że byłam u niego na rutynowej wizycie.
Najpierw
przeraziłam go, bo miałam takie, niskie ciśnienie, że mierzył je ze trzy razy,
po czym stwierdził, że chyba popsuł mu się ciśnieniomierz, bo według jego
wskazań nie powinnam już żyć.
Ja
zakłopotana stwierdziłam, że może, dlatego, bo nie piłam dzisiaj kawy.
Bardzo
go moje tłumaczenie rozbawiło, wezwał pielęgniarkę i zaordynował – „Proszę natychmiast
zrobić dla pani kawę, ale takiego szatana i uspokoić oczekujących pacjentów –
ta wizyta potrwa nieco dłużej. Dla mnie też może być kawa”.
Wtedy
właśnie zadzwonił telefon. Doktor odebrał, ponieważ mężczyzna po drugiej
stronie słuchawki mówił dość głośno słyszałam całą rozmowę. Dziś nie pamiętam
nazwiska boksera, ale to jego trener dzwonił do doktora. „Musi pan go przyjąć
poza kolejnością – zaraz go dowiozę. Co się z nim dzieje? Ma coś z głową. Panie
trenerze bez paniki, – dziś każdy ma coś z głową – przyjmę go tylko, dlatego,
żeby panu się nie udzieliło” Zaczęłam się śmiać i oczywiście ciśnienie mi
podskoczyło wykazując, że ma mi się na życie.
Skoro
już jestem przy dr Krzysztofie Rynkiewiczu, to on powiedział mi któregoś dnia,
dziewczyno wyrzuć wszystkie leki, które Ci zapisałem. Tobie farmakologia nie
służy.
Zapiszę
Ci restrykcyjną dietę mojej mamy.
Wolno
Ci jeść kapustę kwaszoną/surową bądź gotowaną/ ziemniaki gotowane i wołowinę
zrazówkę zmieloną i zaparzoną wrzącą wodą. Bez jakichkolwiek przypraw. I
jeszcze najważniejsze – zmień podejście do życia – wszystko jest mało ważne –
najważniejsze jest Twoje zdrowie”.
Posłuchałam
go wyleczyłam wrzody i od 30 roku życia nie brałam żadnych tabletek.
Dopiero
cukrzyca zmusiła mnie do powrotu do farmakologii, uważam jednak, że jak udałoby
mi się zrzucić z 10 kg, może i cukrzyca cofnie się, choć trochę.
Zaś z
głową ja mam dziś problem, podejrzewam, że to działanie kurkumy, ona rozrzedza
krew.
Nigdy
mnie głowa nie bolała, no chyba, że mnie zawiało jak jeszcze jeździłam na
motorze. Ale to zamierzchła przeszłość. W sumie nawet mnie nie boli tylko mam
takie uczucie jakbym na głowie miała za ciasną opaskę założoną. Może jednak za
bardzo wczuwam się w organizm przy tej diecie. Mój Inspirator powiedział, że za
dużo myślę o jedzeniu. Matko droga a o czym ja mam myśleć jeszcze porządki mam
na głowie, ale o tym raczej staram się nie myśleć.
Dzwonił
wczoraj Tymon i powiedział mi, że się przeziębił i spytał mnie czy pamiętam jak
się o mnie troszczył w Krynicy, gdy nieomal zdychałam z przeziębienia.
Oczywiście,
że pamiętam, nikt nigdy tak się o mnie nie troszczył w chorobie, jakże miałabym
zapomnieć.
Dużo
sobie bardzo szczerze powiedzieliśmy, to dobrze, bo uważam, że była jakaś jak
ja to mówię „zadra”.
Może
teraz lepiej się zrozumiemy. Gdyby nie to, że jestem w trakcie sporych
porządków, może i bym do niego pojechała, bo mam świadomość, że jest sam.
Niestety
do 1 czerwca jestem uziemiona pewnie do tego czasu się wykuruje.
Wysypuję
na parapecie a właściwie na takiej płycie ceramicznej, którą umieściłam na
parapecie ziarno słonecznika, już pierwszy szczygiełek to odbadał i zaglądał
zaciekawiony do mojego atelier fotograficznego, czekam też na inne ptaszki.
Matko
słodka, muszę wziąć się za sprzątanie.
Wrzucę
jeszcze jedno zdjęcie z Nicei,
żebym miała lepszą motywację.
13. 30 obiad kapusta pekińska gotowana, 5
pulpecików wielkości orzecha włoskiego, 2 płaskie łyżki brązowego ryżu
gotowanego + koncentrat pomidorowy ze śmietaną/sos/ 405 kal /razem 792 kal/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam