Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą
zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi 144412
Ściąganie pobieranie, udostępnianie
zdjęć i treści - jest zabronione – objęte prawem autorskim.
❤❤❤
21.07.2023
Życie chorej samotnej osoby oczywiście, pod warunkiem, że umysł
nie szwankuje – toczy się tak; czasami zmysły się wyostrzają.
Umysł jest tu kluczową sprawą.
To on decyduje czy jesteś w stanie planować kolejne czynności –
banalne prawda?
Zdrowy często świadomie o tym nie myśli.
Zacznijmy od obudzenia; chłopak czy dziewczyna musi się
odpryskać.
Zdrowy idzie helo do łazienki.
Chory słabo chodzący musi wszystko przemyśleć;
1 czy na tyle oprzytomniał, że znowu nie wytłucze sobie reszty
kłów, które mu jeszcze zostały?
2, jeśli tak, to czy da radę coś po drodze zrobić?
To ważne, bo
nikt mu tego nie zrobi.
4 trzeba stolik „podpórkę”, ustawić tak, by nie wywalić się przy wstawaniu.
Rzeczy do zabrania ustawiać tak, żeby łatwo było je podnieść.
5 wtedy można startować do łazienki, cały czas pamiętając o
przeszkodach na trasie.
Tak mnie zmęczyło to myślenie i pisanie o tym, że się zdrzemnę
po śniadaniu.
Głodna jestem jak wilk jest 12.00 po drzemce.
Na śniadanie były 3 maleńkie jak orzeszki ziemniaczki z połówką
malutkiej białej kiełbaski a teraz 1 nektarynka.
Może by obiad dr. Rynkiewicza – czyli ziemniaki, tatar i/kiszona
kapusta/ponoć stomia jej nie lubi – sprawdzimy?
Nie lubi to fakt, a ja bardzo lubię.
Trzeba niestety wstać.
Od nowa 5 pkt.
Tatara niestety nie znalazłam ale flądrę – zjadłam pół kubeczka ziemniaczków
z flądrą 4x4 cm i zaraz pęknę + super miseczkę maleńką jak kubeczek też połówkę
surówki z łyżki kiszonej kapusty na próbę z marchewką, nektarynką, kiwi i
odrobiną czosnku. Lux torpeda.
Połowa jeszcze została w psiej podróżnej misce do picia prezent od
Gabi/pewnie ją pozna/.
gdy 2 braciszek tak mnie wkurzył, że wysiadam z jego „nowego na
niemieckich blachach ha, ha samochodu”, bo w Częstochowie klął jak szewc nie
mogąc wjechać z ronda na odpowiednią trasę.
2 przyrodnich braci jak dzień i noc.
Kompletnie różni.
Do tego okazało się, że wszystkie dokumenty zostawił w Zabrzu.
Mając perspektywę przekleństw do Zabrza i z powrotem wzięłam
taksówkę za 450 zł i wróciliśmy z
Szabajem do domu.
❤❤❤
Kurka blada cukier mi skoczył i muszę 6 raz wstać po insulinę do
lodówki – procedura „5”.
Koniec świata.
Wstałam kolejny 7 raz po insulinę, przy okazji wzięłam małą
gałkę lodów/nieszczęście/.
Zdrowie dr. W. Falka. Ale pyszna jest ta surówka, i jaki ma zapach
– jak ją wyrzucić?
Pyszna jest,
No nie - bardzo, wygląda to na roztrój.
O rany przed północą.
Pozdrawiam tych, co lubią stomię.
Oby na jednej wymianie się skończyło.
❤❤❤
Poranek znowu spocona jak mysz pod miotłą..
Włosy całkiem mokre trzeba zebrać się do łazienki.
Wczoraj wystawiłam całe pudło mrożonych owoców, maliny,
żurawina, truskawki, borówki mają 2 lata ich czas minął.
Gdybym była zdrowa?
Gdyby babcia miała wąsy?
Pierwsza wyprawa zaliczona.
Najgorzej jest przy schodzeniu stopniami do łazienki. Tam jest
taki moment, że nie ma się za co złapać tam wybiłam sobie zęby..
Zrobiłam sobie kawkę, żeby oprzytomnieć, bo między 10.00 a 12.00
ma być kurier i muszę wyjść do holu i mu zapłacić.
Pierwszy łyk to zawsze podnieca – jak te priorytety się
zmieniły.
Zaczepiam językiem o te połamane zęby, to one nie pozwalają mi
zapomnieć o dr.W. Falku, bo do lustra już nie zaglądam – a tak poczciwie
wyglądał, p. dr. jak to pozory mylą.
Ostatnią tab.przeciwból. brałam w czwartek o 01.56
Nie źle a
mamy piątek 17.54 nasze małe rekordy.
Znowu mucha mnie złości.
Zaledwie połowę zakupów zabrałam z holu.
Nie mam siły na resztę – może w 2 podejściu.
Nogi w kolanach jakby na zmianę pogody, ale co to za ból, ledwie
ściskanie maleńkie, takie pieszczoty.
Padłam jak kawka, ledwie z holu do pokoju weszłam z zakupami
tylko lody i kiełbaski do zamrażalki schowałam.
W sumie nawet nie wiem, co mi przywieźli.
Idę do łazienki może po drodze dam radę sprawdzić.
Ok dałam radę.
Przywieźli wszystko, nawet do lodówki schowałam serki. o kawę
zmieloną w prezencie przywieźli, czereśnie też.
Umyłam też garnek, miseczkę i pokrywkę, wyrzuciłam do ogrodu
rozmrożone owoce przez okno, może się wysieją.
Mnie już nie będzie a z jednego nasionka wyrośnie roślinka.
Cudnie prawda?
Jestem skonana nie ma we mnie za grosz siły, martwią mnie nogi
od kolana w dół mam o połowę mniejsze czucie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam