Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
26 kwietnia 2018 r
~~~~~~~~~~~~~
Babcia
Pojechałyśmy z mamą i ciotką Julią nad morze.
Może to niesprawiedliwe, ale jak dzisiaj o tym myślę to ciotka
Julia wcale nie lubiła mojej mamy.
Początkowo utrzymywała z nią kontakt, bo chyba była ciekawa, co
dzieje się u babci a wprost jej nie mogła pytać, szczególnie o pracę zawodową.
Mama była młodsza od ciotki Juli i straszna klepa, mówiła, o co
ją pytano i nie pytano.
Była rezolutna i bardzo wysportowana.
Pamiętam, że robiła salto w przód i w tył na plaży w piasku. Jeździła
figurowo na łyżwach.
Ciotka Julia, mimo, że skończyła warszawski Centralny Instytut
Wychowania Fizycznego (CIWF) nigdy takiej sprawności nie miała.
Było jeszcze coś, w młodości przeszła nieudaną operację oczu i
miała zeza, co stanowiło jej ogromny kompleks. To wpływało bardzo na jej
charakter.
Była nieufna wobec ludzi i czasami bardzo despotyczna szczególnie
wobec rodziny, ale nie tylko.
Była wieczną panną, bała się trwałych więzi.
Babcię i trzpiotkę mamę w większości ludzie lubili, Juli się
bali.
Uważam, że początkowo trzymała mamę w odwodzie na wypadek, gdyby
koleżanki się od niej odsunęły.
Mama ma sporo zdjęć z koleżankami.
Julia nie, chyba, że w towarzystwie mamy. Jak to.
Która z nich Julia czy mama Halinka
wymyśliła ten wyjazd do
Dziwnowa nie wiem w każdym razie zabrały mnie i pojechały.
Mama tam poznała marynarza 7 lat od niej młodszego, dla którego kompletnie
straciła głowę i w pół roku później zabierając z sobą wszystko, co było cenne/wagon
towarowy dobytku/ - pojechała do niego.
Pośpiesznie pobrali się i urodziła mu 3
chłopców.
1 umarł przy porodzie, więc mam 2 przyrodnich braci z tego
małżeństwa.
Na moje szczęście wtedy w Dziwnowie była tylko 4 klasowa szkoła
podstawowa i rodzina zdecydowała, że mam zostać z babcią.
Piszę na moje szczęście, bo marynarz był krewki pił, zdradzał i
dręczył mamę a później i dzieci - tak, że 3 razy od niego uciekała z dziećmi
oczywiście zostawiając wszystko, co z domu wywiozła.
Za 3 razem już nie
wróciła i ponownie zamieszkała u babci tym razem z 2 małych dzieci i bez środków do życia.
Ja już
wtedy mieszkałam u cioci.
Wcześniej ciotka Julia 2 razy w roku w wakacje i na Święta
Bożego Narodzenia woziła mnie do Dziwnowa do mamy.
Nie raz uczestniczyłyśmy w takich awanturach robionych przez mamy męża, że za każdym razem
ciotka zaklinała się, że już więcej ze mną tam nie pojedzie.
Raz w Sylwestra,
gdy starszy brat miał roczek a z młodszym mama była w ciąży, gdybym do ciotki
kalosza nie schowała jego spluwy, pewnie by nas wszystkich wystrzelał, takiego
dostał pijackiego amoku.
Był ładnym mężczyzną – typu Banderas twarz miał nawet
ładniejszą, był przy tym wyjątkowym sadystą.
Czemu mama męczyła się z nim przez
tyle lat, nikt z rodziny tego nie rozumiał.
Do tego był wredny, próbował mnie molestować.
Kilka razy z trudem mu się wywinęłam.
Dopiero jak ponowił próbę molestowania na mojej kuzynce
powiedziałam o wszystkim mamie i ciotce Juli i wtedy się wystraszył, że pójdzie
siedzieć i wyrzucą go z marynarki.
Miał tam super posadę, był szefem magazynów żywnościowych.
Nie musiał hańbić się pracą, do tego miał młodych marynarzy, on
tylko zarządzał.
Po 3 powrocie mamy do babci, on w obawie przed tym, że wyrzucą
go z marynarki i pójdzie siedzieć za dręczenie rodziny rozerwał sobie nogę
rakietnicą, tak, że mało mu jej nie amputowali.
Uniknął sądowej kary, bo sam sobie ją wymierzył.
Mama musiała iść do pracy, żeby utrzymać chłopców.
Podjęła pracę bufetowej w najlepszej pabianickiej restauracji.
Babcia Apolonia cały czas prowadziła przedszkole, zaś w
miesiącach wakacyjnych organizowała kolonie i półkolonie.
Mali chłopcy chodzili z innymi dziećmi do babcinego przedszkola.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam