Bajsza
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
~~~~~~~~~~~~~~
7 lutego 2017
Matko słodka, całkowicie zapuściłam się z tym
pisaniem.
Nie
żebym nic nie robiła.
To, co
jednak miałam napisać, nie bardzo chciałam, bo sytuacja ciągle ewoluuje.
Gotuję
niedzielny obiadek. Kurczak z nadzieniem, ziemniaczki, pomidorek z cebulką i
ćwikła.
Nic
wyszukanego niestety nie mamy w lodówce – oszczędności, hi, hi ja też
oszczędzam a co?
Jak
dobrze pójdzie może zaoszczędzę za jakieś pół roku na….
~~~~~~~~~~~~~~
Podejmowaliśmy
księdza, ja pierwszy raz od 40 lat.
Czarny
jak noc z krzaczastymi brwiami a jak zaczął się śmiać Tymon był przerażony.
Wiadomo
omotałam księdza tak, że całkiem się pogubił i nawet nie przeżegnał się
wychodząc.
Dostał
za to od Tymona 2 jego książki z autografem, oczywiście z mojej inicjatywy.
Za co
zostałam subtelnie zbesztana po wizycie.
Ale co
tam niech się ksiądz cieszy – jedna książka o Mitach Europy ponoć jest niezgodna z nauką religii.
W
każdym razie „po” mieliśmy, o czym rozmawiać w sumie na wesoło.
~~~~~~~~~~~~~~
Aga
przysłała kolejne zdjęcia z Kenii, więc jestem spokojna, że lwy jej nie zjadły,
bo już się trochę martwiłam, pewnie zasięgu nie miała.
~~~~~~~~~~~~~~
Jestem już prawie zdrowa.
Mam jakieś problemy z oczami. Jakbym miała
jakieś zapalenie spojówek raz w jednym raz w drugim oku. Robią mi się takie
czerwone żyłki na gałkach, pół godziny po kroplach znikają. Czasami swędzą mnie
powieki, między rzęsami i wtedy znów robią się takie czerwone. Wiadomo do
lekarza jeszcze nie poszłam, bo tu nie wiem czy mnie przyjmą, swoją drogą
powinnam to sprawdzić.
~~~~~~~~~~~~~~
Tymon
dzisiaj po powrocie od dentysty tak był wkurzony, że skasowała go za jedną
plombę na 200 zł, że chciał wytłuc wszystkie naczynia w zlewie.
Kiedyś
mieliśmy taką umowę, że ja gotuję on zmywa, ale ostatnio najwyraźniej opuszcza
się w swoich domowych obowiązkach a ja w końcu nie mogę robić wszystkiego.
Ciekawa
jestem, jaki będzie miał nastrój po jutrzejszej wizycie u dentysty.
Pewnie
przyjdzie nam jeść z jednego talerza, ale co mi tam mój humor jest ostatnio
super rozrywkowy i nic nie jest w stanie mi go popsuć.
~~~~~~~~~~~~~~
Przylatują
do mnie mewy znad Wisły i sroczki z AWFu, dokarmiam je nieustannie i bawię się awanturami,
jakie robią za oknem.
Dzisiaj
np. jedna sroczka wkurzyła się na inne i weszła do pojemnika na jedzenie,
usiadła na nim dziobiąc w głowę każdą, która usiłowała się zbliżyć.
Uznała,
że jedzenie jest jej.
To ona
każdego poranka budzi mnie, gadając po sroczemu swoje żale i śpiewając pobudkę,
jak za długo nie wynoszę jedzenia.
Tak
czy siak o 9 muszę wstać, bo tak zawodzi, że litość bierze a jest już taka
gruba, że czuję, iż wyprawa na 10 piętro może być dla niej wkrótce prawdziwym
problemem. Mam skrytą nadzieję, że kiedyś moja sroczka, jako, że słyną one ze
złodziejstwa przyniesie mi piękną obrączkę z brylantami, bo Tymon coś z
prezentami też się ociąga.
Ta nie
boi się nikogo i niczego – siada na balustradzie balkonu i pędzluje wszystko.
Inne lecą nurkują po kęs najlepiej smakuje im kurczak z grilla i znikają. Kurczaki
z grilla tu są tanie, więc jest to fajne jedzenie dla nas na obiad a co my nie
jemy jest dla mew. Patrzę na nie i zastanawiam się jak to możliwe, że sobie nie
połamią skrzydeł – czasami 3 jednocześnie są przy pojemniku z jedzeniem. Tymon
uważa, że lada chwila sąsiedzi przyjdą nas ochrzanić za to dokarmianie, bo przy
oknach fruwa tyle ptaków jak na filmie Hickoka.
Mnie
się to podoba nad nami już nikt nie mieszka, więc może tylko Ci, co mieszkają pod
nami mogą się złościć.
Jednak
sądzę, że nie, bo to młodzi ludzie, którzy przygarnęli 2 kundelki ze schroniska.
W ramach wyrabiania im kondycji gonią windę z panem pędząc na 9 piętro po
schodach. Kiedyś było zabawnie, bo wielki chyba ze dwa metry młody człowiek z
dziewczynką taką ze 4 lata zapytał Tymona czy je mięso a – ten zełgał chyba nieświadomie, że nie.
Młody
przybił mu piątkę a ten pyta mnie czy ja jem?
Jem
oczywiście – rozczarowałam go, bo już sądził, że wszyscy jego sąsiedzi są weganami.
Tymon też się zorientował, o co mu chodziło, ale już go nie wyprowadzał z
błędu.
Młody
jest fajny zawsze jak jedziemy razem to sobie troszkę porozmawiamy o różnych
sprawach.
Póki, co o ptakach nic nie mówi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam