wtorek, 29 listopada 2016

Zakochana???

Bajsza
Wszelkie podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc, które mogą zaistnieć są zupełnie przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści – jest zabronione – objęte prawem autorskim..Inny mój blog
~~~~~~~~~~~~~~
29 listopada 2016
Dzień spędzony twórczo wreszcie odważyłam się, po ponad 2 latach coś namalować. 
Jest to maleńka rzecz – raczej użytkowa. Wymaga pracy i pomysłowości – chodzi mianowicie o abażur, który się spalił a który próbowaliśmy dobrać w sklepie ze starociami.
Sprzedawca był nie miły i w efekcie kupiliśmy jeden do mojej lampki nocnej.
Śpimy w 2 sypialniach a ja również lubię poczytać przed snem, więc lampka była mi nieodzowna.
Ostatnio czytam taką bardziej babską i mniej ambitną literaturę, którą polecam dziewczynom w moim wieku a i ciekawskich chłopców, też może zainteresować.
Są to; „Romanse w PRL” – Iwony Kienzler
„Po latach milczenia na światło dzienne wychodzą grzechy i grzeszki peerelowskiego establishmentu, nieznane fakty z życia ówczesnych elit, w tym także miłostki i romanse ówczesnych celebrytów.
I właśnie romansom poświęcona jest niniejsza publikacja. Poznamy tu
• dzieje ostatniego miłosnego zawrotu głowy, jaki stał się udziałem rozpieszczanego przez władzę Jarosława Iwaszkiewicza, który w jesieni życia zakochał się w młodszym o całe pokolenie młodzieńcu,
• historię życia miłosnego Haliny Poświatowskiej, wciąż cieszącej się sławą kobiety eterycznej i subtelnej,
• losy miłosnego trójkąta, w którym utknęli Kałużyński, jego żona Eleonora oraz słynny reżyser Aleksander Ford. Dowiemy się też
• dlaczego nie przetrwał związek ekscentrycznej tancerki Krystyny Mazurówny i jednego z najlepszych publicystów PRL-u Krzysztofa Teodora Toeplitza,
• jak zakończył się romans Niemena z włoską piosenkarką Faridą. W publikacji przedstawiona została także historia związku słynnego kulomiota i mistrza olimpijskiego Władysława Komara i Małgorzaty Spychalskiej, córki jednego z najważniejszych ludzi w państwie - przewodniczącego Rady Państwa, Mariana Spychalskiego.
Autorka opowiada również historię ślubu, którego nie było, a na który czekał cały Poznań, żeby zobaczyć jak Urszula Sipińska i Seweryn Krajewski mówią sobie sakramentalne "tak".”
 Nocne czytanie weszło mi w nawyk a gimnastyka ciągle nie, nad czym ubolewam. 
Zatem moje artystyczne działanie koncentruje się wokół abażura do lampy, która wisi przy moim komputerze. Jako, że jest to część pracowni literackiej Tymona postanowiłam zrobić coś dla niego. Maluję, więc na skrawkach kartonu, które zamierzam połączyć w abażur – koty z Ryżego Placka, ale zamierzam tam namalować też motyle i może samego Tymona, choć nie wiem, czy mi nie popsuje harmonii natury w abażurze. 
To tylko jest projekt, póki, co namalowałam – czarnego kota zbójcę i kicię. 
Oboje prostują się teraz pod moją pupą w bloku rysunkowym na ławie, która służy mi za siedlisko. 
Dni w Warszawie mijają nam radośnie.
W niedzielę byliśmy w Ogrodzie Saskim 


a później na super obiedzie w restauracji Literackiej 
na Krakowskim Przedmieściu. 
Siedzieliśmy przy oknie z widokiem na Pałac „Pod Blachą” 



i Zamek Królewski. Miejsce przy tym stoliku jest zwykle zarezerwowane, dla specjalnych gości, 
jednak tym razem Tymon już na wejściu poprosił obiad literacki – takie obiady podają tu na legitymację Związku Literatów i jest na nie spora zniżka. Kiedy kelner zaczął się miotać, na moją propozycję, zmiany zupy warzywnej na rosół, zwykle w niedzielę nie często chyba przychodzą tu literaci i do tego chyba już nie wybrzydzają. Tymon zaproponował kelnerowi, żeby spytał Kocyka/właściciel owej restauracji/, czy może zmienić na rosół. Kelner kompletnie zbaraniał i już myślałam, że dostaniemy na drugie zamiast polędwiczek wieprzowych z pieczonymi ziemniaczkami i kapustą świeżo kiszoną - sish kebab czy gyros z baraniny, lub bardziej swojskie zrazy czy kotlety. Młoda, delikatna baranina to polski przecież przysmak a kelner był młody i całkiem zdezorientowany.
Musiał chyba poinformować cały personel, bo co rusz z zaplecza wychodziły inne osoby, żeby się przyjrzeć literatom i do tego znajomym szefa.
Najzabawniejsza była cena, za obiad z 2 dań z deserem/piernik z sosem żurawinowym/ zapłaciliśmy 24 zł. Po 12 zł na łebka w warszawskiej restauracji o barokowym wystroju na Krakowskim Przedmieściu z widokiem na Zamek Królewski – powinnam chyba sfotografować rachunek, bo nikt chyba mi nie uwierzy.
Teraz jeszcze coś – zakochałam się 
i bardzo chciałabym dostać na imieniny, ale Tymon jest bardzo przeciwny i kurcze nie wiem, co mam zrobić. Poradźcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

Archiwum bloga