Gdy odlatują motyle
Wszelkie
podobieństwa do osób, zdarzeń, miejsc które mogą zaistnieć są zupełnie
przypadkowe. Hi, hi
Ściąganie, pobieranie, udostępnianie zdjęć i treści
– jest nie możliwe – objęte prawem autorskim.
http://bajszafotokul.blog.onet.pl/ mój 2 blog
Patrzę na te transmisje z „Majdanu” i serce mi pęka, bo znam
Kijów i ludzi tam mieszkających.
Za czasów Gorbaczowa spędziłam w Kijowie trzy tygodnie, poznałam
wielu młodych ludzi, ludzi opozycyjnej wówczas sztuki.
Chodziłam na „тайные ночные встречи” – gdzie młodzi ludzie
czytali swoją poezję.
Byłam w domu Polki, która wyszła za mąż za Ukraińca i ponad 30
lat nie rozmawiała po Polsku.
Patrzyłam na strusieńkie babuszki, które wyjeżdżały ogromnymi
metalowymi koszami na ulice i sprzedawały z nich pomarańcze. Były tak biedne i
tak kochane, zakutane w te swoje przepastne chusty, że człowiek miał ochotę
cały ten ogromny kosz od nich kupić, by je uszczęśliwić. Myślę o tych biednych
starych ludziach, którzy zostali sami w maleńkiej wiosce Futowka pod Kijowem.
Którzy częstowali nas tym, co mieli najcenniejszego – samogonem i chlebem ze
smalcem i przytulali się do nas jak opuszczone kocięta nie zważając na
cichociemnych w czarnych skórzanych płaszczach i ukrywających pod nimi ogromne
pistolety. Byli tak szczęśliwi, że jeszcze ktoś o nich pamięta i zechciał
przyjechać do nich ludzi skażonych Czarnobylem. Patrzę jak policjanci tłuką
pałkami chłopca, który upadł i już się nawet nie broni i myślę sobie, może to
wnuk tej babci od pomarańczy albo tej z Futowki – może ona płacze ocierając łzy
w swoją przepastną chustę, bo wie, że już go więcej nie zobaczy. Przypominają
mi się czasy stanu wojennego u nas i te wszystkie chwile, gdy drżałam o własne
dziecko i gdy martwiłam się co będzie dalej. Patrzymy w telewizor, gdzie
pokazują nam tylko cząstkę, maleńką cząstkę tych nieszczęść, które tam się
dzieją i jemy spokojnie kolację nawet skromną ale mamy ciepłą kawę czy herbatę
i spokój i poczucie bezpieczeństwa we własnym domu przed własnym telewizorem.
Confiteor
Bosi na ulicach świata
Nadzy na ulicach świata
Głodni na ulicach świata
Moja wina
Moja wina
Moja bardzo
wielka wina!
Zgroza i nie widać końca zgrozy
Zbrodnia i nie widać końca zbrodni
Wojna i nie widać końca wojny
Moja wina
Moja wina
Moja bardzo
wielka wina!
Zagubieni w dżungli miasta - moja wina
Obojętność objęć straszna - moja wina
Bez miłości bez czułości - moja wina
Bez sumienia i bez drżenia - moja wina
Bez pardonu wśród betonu - moja wina
Na kamieniu rośnie kamień - moja wina
Manna manna narkomanna - moja wina
Dokąd idziesz po omacku - moja wina
I nie słychać końca płaczu - moja wina
Jedni cicho upadają - moja wina
Drudzy ręce umywają - moja wina
Coraz więcej wkoło ludzi - moja wina
O człowieka coraz trudniej - moja wina
- moja wina
- moja bardzo wielka wina!
Edward Stachura.
Edward Stachura.
Pomyśl człowieku, jeśli pamiętasz jeszcze tamten czas strachu u
nas – czy tak być powinno gdziekolwiek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za notkę i pozdrawiam